24. Nowi znajomi

206 13 4
                                    

Młoda kobieta leżała pod drzewem śpiąc i odpoczywając po całodniowym uważaniu na pewnego denerwującego trzydziestolatka, który nadal zachowuje się jakby miał czternaście lat. Mogłaby przysiąść, że bardziej denerwującej jej osoby nie zna, ale są gorsi. Może jeszcze kogoś takiego nie poznała, ale na pewno pewnego dnia. Przebudziła się przez denerwujące ją światło, na co wzięła głęboki oddech i przewróciła się na drugi bok. Ile to już lat czuwa przy tej pchle? Dość sporo, można powiedzieć. Jest w końcu to jej brat. Przewróciła się na drugi bok, myśląc czy ich ojciec na nich czeka. Parsknęła zdenerwowana i wstała, nie patrząc nawet dookoła zaczęła powoli iść. Deptała po odciętych kończynach i wypatroszonych wnętrzności, brudząc swoje stopy. Nie wzruszona ziewnęła, idąc z rękami w kieszeni, sunąc za sobą łańcuchami.

- Tobie też dzień dobry. - niski głos za nią nie wzruszył jej, tylko zaczęła słuchać czy za nią idzie.

- Dobry, tato. - mruknęła, a podłoże za nią zaczęło się zmieniać. Wszystko zaczęło się odsuwać na bok, robiąc miejsce mężczyźnie za nią. - Do domu czy mamy wpaść po tą pchłę? - ziewnęła ponownie, drapiąc się lekko po głowie.

- Aniołku, nie sądzisz, że wypadałoby zobaczyć jak radzi sobie w Balbadd? Nasz mały Sin jest sam w wielkim mieście, wypadałoby zobaczyć czy jeszcze zipie. - westchnął, marszcząc lekko brwi, na co jedna mu zadrżała.

- Już otwieram portal. - wiedząc do czego zmierza, machnęła dłonią.

Krew z ziemi, która jeszcze nie została wsiąknięta, zaczęła się zbierać przed nimi. Zaczęła wirować, aż przednimi nie otworzył się portal. Bez słowa weszli w niego, wychodząc kilkaset kilometrów dalej. Byli w małej puszczy blisko państwa Balbadd. Rozejrzeli się, by zaraz pokiwać głowami i wzdechnąć. Spodziewali się wszystkiego, ale i tak zdziwiła ich głupota i lekkomyślność ich członka rodziny. Leżał w krzakach pod jakimś liściem pijany i obrabowany. Nawet jego gacie mu ukradli. Kobieta przejechała dłonią po twarzy, drugą wystrzeliła strumień zimnej wody w mężczyznę, na co on aż podskoczył z krzykiem.

- Obudziłeś się, ty mała pchło? - mruknęła zdenerwowana do niego.

- One-san... Nie przesadzasz trochę? - trzymał sie za głowę i ziewał.

- Chyba ty raczej za samowolnie sobie żyjesz, synu. Nie widzisz w co się wciągnąłeś? Zostałeś nawet okradziony z bielizny! - wtrącił się ich ojciec, patrząc na niego karcąco, na co młodszy mężczyzna aż się zatrząsł ze strachu.

- Tato...

- No właśnie, tatusiu, nie powinieneś wracać już do domu? Miałeś pomóc w przygotowaniach i podszkolić naszych młodych. - zauważyła kobieta, ignorując na razie swojego brata. - Może i został tam Sharrkan i Yamuraiha, ale wiesz jak oni ze sobą współpracują.

- Masz rację, powinien wracać. - rozmasował skronie.

Kobieta wykorzystując energię życiową z pobliskich roślin, otworzyła portal, prowadzacy do ich domu. Mężczyzna odwrócił się w jego stronę, na chwilę patrząc na syna poważnie i wejść bez słowa w ciemnozielony wir.

- Jak bardzo jest na mnie wściekły?

- Patrząc na to, że straciłeś swoje żelazne naczynia, to oczekuj pokaźnego kazania jak wrócimy. - pomogła mu wstanąć na równe nogi.

Zdjęła swoją górną część ubrania, mając teraz tylko bandaż na piersi. Owinęła nią jego dolne części ciała, by nie paradował nago cały czas. Jest jego siostrą, więc oglądanie własnego brata nago nie jest też jej spełnieniem marzeń.

- Dziękuję, one-san. - uśmiechnął się ciepło na swój sposób. - Przepraszam za to. Nie sądziłem, że to wy mnie znajdziecie i tak to wyjdzie.

- To nie mi się tłumacz, tylko jak wrócimy do Balbadd to pogadasz z Jafar'em. - zaczęła iść na przód, po tym jak lekko prychnęła na zszokowaną minę mężczyzny.

Po niewielu krokach zauważyli kogoś na choryzoncie, idących w ich stronę. Był to jakiś chłopiec o niebieskich włosach i trochę za dużych spodniach, a obok niego szła dziewczyna wyższa od niego i o różowych włosach. Stanęli na przeciwko siebie, patrząc po sobie.

- Witajcie! Czyż nie jest dziś piękny dzień! - zaśmiał się wesoło.

Oboje spojrzeli na niego zaskoczeni i lekko przestraszeni. Kobieta od razu przejechała sobie dłonią po twarzy zażenowana nim.

- Morgiana uważaj! On może być niebezpieczny! - krzyknął chłopiec, starając się schować za sobą swoją koleżankę.

- Nie trzeba, Aladin, poradzę sobie. - powiedziała spokojnie, chcąc wyjść na przód.

- Siadać. - warknęła swoim groźnym głosem, którego wibracje aż zatrzęsły całą trójką i samowolnie siedli na ziemi. Dwójka nowopoznanych zaskoczyła się, ale jej brat nie wzruszył się. - Wybaczcie za mojego brata i jego wygląd. Został dzisiaj okradziony, dlatego tak wygląda. - powiedziała już normalnie, na co wszyscy poczuli, że mogą się ruszyć.

- To-to my raczej przepraszamy za to jak zareagowaliśmy. - chłopiec zaczął się masować po głowie. - Więc my będziemy dalej iść, by zdążyć przed nocą dojść do Balbadd!- zaczął już bardziej radośniej, podskakując do góry.

- Wy również zmierzacie do Balbadd? To możemy razem wyruszyć. - uśmiechnął się Sin, zakładając ręce na biodra, stojąc wyprostowany.

- Chętnie! - powiedzieli razem.

- W co ja się dałam wciągnąć... - westchneła.

__________________________________

Na życzenie

Anime_Aphordi

Wyrzucona |Magi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz