27. Bogini

31 7 1
                                    

Promienie słońca zaczęły drażnić moje oczy, na co zmarszczyłam brwi i ruchem ręki zasłoniłam okna. Nie będzie mnie to cholerstwo budzić tak wcześnie. Obróciłam się na drugi bok, czując dobrze znany mi zapach. Westchnęłam lekko zdenerwowana, musząc otworzyć oczy. Czarne długie włosy były wszędzie na łóżku, w tym i trochę na mnie. Spojrzałam na spokojną twarz tego karalucha. Śpi spokojnie, lekko chrapiąc. Przejechałam delikatnie po jego twarzy, zabierając kilka kosmyków włosów z niej.

- Wemknął się tu jakąś godzinę temu. - niski głos z drugiego końca pokoju dobiegł moje uszy. 

Podniosłam się lekko, patrząc na siedzącego przy biurku Kouen'a. Był już pogłębiony w swojej pracy, przeglądając jakieś papiery, czasami coś zapisując. Jak zwykle z samego rana. Jest bardzo pracowity i samodzielny we wszystkim. Mimo to nie ubrał się całkowicie. Założył jedynie spodnie, u góry będąc nadal nagim. Uśmiechnęłam się lekko, kładąc się ponownie. Spojrzałam jeszcze raz w jego kierunku, na co moje oczy zaczęły emanować lekką poświatą.

"Gdy tylko to skończę, i ten dzieciak w końcu wyjdzie, to..."

- Nie czytaj mi w myślach. - warknął, nie przestając patrzeć na kartki przed sobą.

- Nie przesadzaj. - zaśmiałam się, kładąc bliżej mojego karalucha.

- One-san... - wymamrotał, przytulając się we mnie. Najwyraźniej Kouen musiał mnie ubrać w jakieś lekkie szaty zanim Judal się tu zjawił.

- Judal wyrusza dzisiaj do Balbadd. - dodał Kouen, wstając od swojego biurka. 

- Co tym razem planujecie? - zapytałam, głaszcząc po głowie czarnowłosego.

- Imperium Kou chce przejąć Balbadd. - usiadł na krańcu łóżka, patrząc na mnie.

- Zobaczymy co reszta na to powie. - ziewnęłam, nie interesując się za bardzo tymi sprawami. Sin zajmuje się polityką, bo ja po prostu się na tym nie znam. - Gdy tylko to zaczniecie, to wiesz, że Sin od razu się z wami skontaktuje lub odwiedzi.

- Zdaję sobie z tego sprawę. - pogłaskał mnie po policzku.

- Oboje róbcie co wam się podoba, tylko nie mieszajcie mnie w to. - powiedziałam poważnie, nie chcąc mieszać się również aż tak bardzo w sprawy tego świata.

- Nadal to samo. - westchnął.

- One-san... - podniósł się mozolnie ten karaluch, przecierając oczy. - Daj mi dalej spać. - wymruczał, kładąc głowę na moich piersiach, uśmiechając się od razu i ponownie zasypiając.

- Maria. - zwrócił moja uwagę. - Chcesz śniadanie?

- Wczoraj jadłam jabłko, to mi wystarczy na kilka dni. - przymknęłam oczy, ciesząc się w głębi moim brakiem głodu. Ma to swoje plusy.

- Ha? - warknął, na co na niego spojrzałam. Marszczył właśnie brwi, patrząc na mnie złowrogo.

Między nami trwała dłuższa cisza, której nikt nie chciał przerwać. Nie wiedziałam co miałabym powiedzieć, skoro mam w jakiś sposób zamknięte usta, kiedy Judal śpi na mnie. Jest dorosły a zachowuje się jak dziecko. Do tego Kouen cały czas się we mnie wpatrywał, rozmyślając. Nie będę czytać jego myśli, jeszcze znowu się zdenerwuje. Westchnęłam, ponownie zamykając oczy. Nie będę już spać, ale przynajmniej odpocznę od tego chaosu i tej pchły.

- Maria. - otworzyłam jedno oko, patrząc na niego. - Jesteś najsilniejszą kobietą jaka istnieje i chodzi po tym świecie. Władasz niesamowitą magią, jakiej nikt inny nie jest w stanie posiadać. Twoja moc nie ma granic. Możesz uleczyć i uśmiercić każdego w mniej niż sekundę. Jesteś wszędzie i widzisz wszystko. Możesz sobie owinąć każdego wokół palca, nawet przyszłego cesarza Imperium Kou. - zmarszczył brwi, nie odrywając nawet na sekundę ode mnie oczu. - Wiem, że nie jesteś Magi, tak jak Judal. Widziałem twoje drugie oblicze. Dlatego, Maria, powiedz mi w końcu prawdę. Czym... Kim ty jesteś? - jego oczy skanowały każdy cal mojej twarzy, czekając choćby na jakąkolwiek reakcję z mojej strony.

Wyrzucona |Magi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz