- 2 -

206 17 0
                                    

Vic

Za chwilę mieliśmy wchodzić na scenę. Wziąłem swoją gitarę i przejechałem ręką po obudowie instrumentu.
- Gotowi? - zapytałem chłopaków, którzy stali obok mnie.
Z daleka słyszałem krzyki fanów i oklaski, więc na moją twarz wpłynął uśmiech szczęścia.
Uwielbiałem to uczucie. Świadomość, że tuż za ścianą czeka na nas tyle osób, które przyszły tu żeby posłuchać tego, co tworzymy, wprawiła mnie w jeszcze lepszy humor. Mrugnąłem w stronę chłopaków i ruszyliśmy na scenę. Zaczęliśmy od Hell Above. Tłum krzyczał jeszcze głośniej.
- Jak się bawicie, San Diego?! - wrzasnąłem do mikrofonu.
Tak bardzo cieszyłem się, że mogliśmy występować w rodzinnym mieście. San Diego było moim domem. Tu się urodziłem i wychowałem, nie wyobrażałem sobie siebie w innym miejscu na świecie.
Zagraliśmy parę piosenek z różnych albumów, ale skupiliśmy się głównie na utworach z Collide With The Sky.
- San Diego, przygotowaliśmy dla was niespodziankę - oznajmiłem pod koniec - Dzisiaj postanowiliśmy zagrać coś akustycznego. Co powiecie na I'm Low On Gas And You Need A Jacket?!
Tłum znowu zaczął wiwatować, więc usiadłem na drewnianym krześle na środku sceny i dotknąłem strun mojego instrumentu. Wraz z dźwiękiem gitary zrobiło się cicho. Fani Pierce The Veil byli cudowni. W czasie grania obserwowałem ich twarze, starając się złapać kontakt wzrokowy z jak największą ilością osób.


"So keep in happiness
And torture me while I tell you
Let's go in style
A million hooks around,
A million ways to die
Darlin' let's go inside,
It'll be alright", śpiewałem.

W pewnym momencie moją uwagę przykuła dziewczyna stojąca tuż pod sceną. Nie uśmiechała się jak wszystkie inne. Wręcz przeciwnie, wyglądała na zmartwioną i nieobecną. Odsuwała się jak najdalej od pozostałych, przez chwilę miałem wrażenie, że czegoś się boi, ale równie szybko na jej twarz wpłynęła obojętność. Musiała zorientować się, że cały czas się w nią wpatruję, bo na jej policzkach pojawił się rumieniec. Uśmiechnąłem się do niej, ale ona tylko pokręciła głową i oparła się o barierkę, skupiając się na czymś innym.
W końcu skończyłem grać i wyszedłem na zaplecze. Później zagraliśmy z chłopakami ostatnie dwa utwory, po czym pożegnaliśmy się z naszą szaloną publicznością.
Byłem padnięty, a mieliśmy jeszcze parę rzeczy do załatwienia.
W tym było też spotkanie z fanami. Robiliśmy zdjęcia z różnymi osobami, z każdym zamieniliśmy parę słów = mijała kolejna godzina.
Wtedy zobaczyłem ją. Stała praktycznie na końcu kolejki, a obok niej jakaś rudowłosa dziewczyna. Teraz mogłem jej się lepiej przyjrzeć. Jasne oczy, ciemne włosy i zmęczony wyraz twarzy. Miała na sobie spraną, czarną koszulkę i dżinsy. Widać było, że nie chciała wyróżniać się z tłumu. Ale wśród roześmianych dziewczyn to ją zauważyłem, a kiedy okazało się, że razem ze swoją towarzyszką idą w naszą stronę, moje serce od razu zaczęło bić szybciej.
Prawdopodobnie jej siostra (ten sam piękny, błękitny kolor tęczówek) od razu dała całemu zespołowi po mocnym uścisku i zaczęła mówić jak nakręcona, jak bardzo nas kocha i że koncert był świetny. Kiedy Jaime z nią żartował, ja tylko potakiwałem głową i uśmiechając się, podpisywałem jej płytę czarnym markerem.
Tajemnicza, jak ją nazwałem, stała na uboczu, a jej mina mówiła wszystko. Chciała się stąd wydostać.
- Georgina, chodź tu - zawołała rudowłosa do dziewczyny, kiedy ustawialiśmy się do zdjęcia.
A więc Georgina. Pierwszy raz słyszałem o takim imieniu.
Patrzyłem jak niechętnie kiwa głową, ale w końcu się przekonała i stanęła tuż obok mnie.
- Co tam? - spytałem, aby trochę rozluźnić atmosferę - Wszystko w porządku?
- Tak - mruknęła. Chyba nie była zadowolona z tego wszystkiego.
Fotograf dał nam znak, więc strzeliłem do kamery moim popisowym uśmiechem i w odruchu objąłem ramieniem Georginę
Poczułem jak się wzdryga i od razu zrzuca z siebie moją rękę. Odsunęła się ode mnie i rzuciła ostrzegawczo:
- Nigdy więcej tego nie rób...
I wyszła, a ja z daleka widziałem, jak bardzo trzęsą jej się ramiona.

- Co to do cholery było? - zapytał Mike, kiedy byliśmy już w tourbusie.
- Coś ty jej zrobił Vic? - dodał zdziwiony Jaime.
- Nic - westchnąłem zrezygnowany - Właśnie w tym problem, że nie zrobiłem nic złego. Tylko objąłem ją ramieniem, jak każdego fana do zdjęcia. A ona zachowała się jakbym co najmniej chciał ją uderzyć.
- Widziałem ją później przy wyjściu. Płakała.
- Chyba nie była naszą fanką - zauważył bystrze Tony, a ja prychnąłem.
- Skończmy już ten temat, proszę was.
Nie miałem pojęcia dlaczego tyle o niej myślałem. Gdyby nie ten strach w jej oczach... Pewnie już dawno zapomniałbym o tej całej sytuacji.
Pokręciłem głową. Teraz ważne było tylko to, że nareszcie skończyliśmy trasę i już dzisiaj będziemy w stanie wrócić do domu. Tęskniłem za swoim wygodnym łóżkiem, nie mówiąc już o długim odpoczynku. Kochałem swoją pracę, występy i fanów, ale byłem tylko człowiekiem. Miałem prawo być zmęczony.

Kiedy tylko dotarłem do swojego mieszkania od razu zostawiłem walizki w przedpokoju i poszedłem położyć się na kanapie. Dom był dokładnie w takim samym stanie, w jakim go zostawiłem. Czysty i schludny. Pewnie gdybym ciągle mieszkał z Mike'iem, sprawa sprzątania nie byłaby taka prosta.
W pewnym sensie żałowałem, że mój brat się wyprowadził. Byliśmy nierozłączni od urodzenia, sporo razem przeżyliśmy. Przed trasą nadszedł ten moment - Mike postanowił wynająć jakiś fajny lokal dla siebie i swojej dziewczyny, Alyshy. Nie ma co, Mikey zawsze miał szczęście do pięknych kobiet. Nie to co ja, jak zwykle siedziałem samotnie. Moje życie towarzyskie skończyło się wraz z odejściem Danielle.

Musiałem coś zmienić w swoim życiu. Chciałem nareszcie poznać kogoś, kto polubiłby mnie za to, kim jestem, a nie za moje włosy czy fakt, że jestem muzykiem. Nadal czekałem i szczerze, miałem nadzieję, że ktoś taki niedługo się znajdzie. Miałem 32 lata, to czas żeby się ustatkować.

Po wzięciu szybkiego prysznica, chwilę pooglądałem zdjęcia na instagramie i położyłem się spać. Chociaż byłem zmęczony, nie mogłem zasnąć. Ironio, cały czas myślałem o tej dziewczynie z koncertu, Georginie. Wiedziałem, że pewnie nigdy więcej się nie spotkamy, ale i tak czułem satysfakcję z tego, że znam imię tej dziewczyny. Nie mogłem pozbyć się z głowy widoku jej twarzy. Najgorsze było to, że nie wiedziałem, czy cały strach był wywołany moją osobą. Z drugiej strony po co te całe rozmyślania? - nie ma szans bym wpadł na nią po raz drugi w wielkim San Diego.

The First Punch • Vic Fuentes FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz