Dwa tygodnie później
Wataha nie miała już tej samej dynamiki od czasu powrotu Caluma. Na pozór ludzie się dogadywali, ale nie rozwiązano jeszcze podstawowego sporu.
Calum starał się nie unikać Ashtona. Udawał miłego, chodził na spotkania watahy i teraz, gdy mógł się w pełni przemieniać, brał udział w patrolach. Po prostu ciągle go mijał, dbając o to, by nigdy nie byli sami w pomieszczeniu lub w sytuacji, w której mogliby porozmawiać. Miał swoją strategię, plan, i zamierzał się go trzymać za wszelką cenę, choćby miało go to zabić. Z tego powodu ich więź była niespokojna, a on walczył z pojawiającym się bólem, ale mniejsza z tym. Dziwaczne dramaty więzi duszy na bok.
Nikt nie powiedział mu o więzi między nim a jego wilkiem, a zaczynał to doceniać. Jego wilk, którego nazwał Wolfy (nikt nie mógł go powstrzymać od nazywania go tak), nie do końca mówił do niego, ale mimo to znalazł sposób na porozumiewanie się z nim. Czuł się tak, jakby miał wbudowany filtr trzeźwości myślenia, rodzaj dodatkowego odczucia sytuacji, które dawało mu całkowicie inny punkt widzenia.
Na przykład, Wolfy nie lubił dziewczyny Ashtona. Za każdym razem, gdy w pobliżu znajdowała się Briana, ten robił się niespokojny. Hood nie lubił jej od samego początku, ale nie zdążył wypracować w sobie tak silnej nienawiści do niej do czasu pierwszej zmiany.
Mówiąc o Brianie, Calum siedział przy stole watahy podczas obiadu i nie mógł znieść tego, że ona też tam była. Na szczęście nie siedziała obok niego, znajdowała się po drugiej stronie stołu, kilka miejsc dalej, choć jego omega nadal nie była zachwycona, że w ogóle tam była. Ona po prostu... wydzielała złą energię, jako osoba. Może był nieco przewrażliwiony, ale coś w niej było po prostu nie tak.
Trudno było zrozumieć, dlaczego Ashton do niej wrócił. Może dlatego, że był nieugięty w utrzymywaniu swojego męskiego, heteroseksualnego wizerunku. Może dlatego, że umawiając się z kimś z zewnątrz, zachowywał swoje człowieczeństwo. Może dlatego, że nienawidził Caluma.
Wpatrywał się w swój lunch. Zdążył wziąć tylko mały kęs jabłka, co przyprawiło go o ogromne mdłości. Nie czuł się najlepiej pod względem psychicznym, a to odbijało się na nim. Nie mógł zasnąć i do późna rozmyślał nad tym, dlaczego musiał zostać przeklęty więzią duszy. Wszystkie książki, które czytał, mówiły, że to wspaniała rzecz, cudowna magiczna więź.
Mówiły też o jakimś odrzuceniu, gdzie porzucone więzi dusz prowadziły do śmierci, ale nie było opisane, w jaki sposób to zabijało. Może było jak ból, który odczuwał, gdy był z dala od Asha przez zbyt długi czas.
- Róża i miód faktycznie działają naprawdę dobrze na ból gardła - jego rozmyślania zostały przerwane, gdy odezwała się Cas, ale zdał sobie sprawę, że uzdrowicielka mówi do Ashtona. - Róże mają też bardzo dużo witaminy C, a do tego mają właściwości antybakteryjne. Oczywiście, w kulturach zachodnich od dawna kojarzone są z miłością, ale mają też ogromne znaczenie historyczne.
- O mój Boże, możesz się zamknąć? - jęknęła Briana, a cały stół zamilkł, gdy odwrócili się, by na nią spojrzeć. Andrew wyciągnął skądś paczkę popcornu i zaczął dzielić się nią z Grace.
- Słucham? - Cas usiadła bardziej wyprostowana, unosząc podbródek, by utrzymać z nią bezpośredni kontakt wzrokowy.
- Nikogo nie obchodzi twoja historia kwiatów, właśnie opowiadałam jak-
- Przepraszam, możesz się zamknąć? - tym razem to Cas jej przerwała, na twarzy uzdrowicielki pojawił się lekki uśmieszek. Oczy Irwina błądziły między nimi, nie był pewien co powiedzieć. Chciał bronić swojej dziewczyny, ale nie mógł ryzykować, że wkurzy uzdrowicielkę. Kodeks watahy wymagał szacunku wobec nich, zwłaszcza od alf, inaczej prosiłby się o piekło.
- Przepraszam...
- Nikogo nie rusza to, że jesteś wredna. Poważnie, o co chodzi z tym stereotypem wrednej dziewczyny? Dlaczego nie możemy się dogadać i być dla siebie mili? Od dwóch tygodni słucham, jak opowiadasz o tym swoim nudnym gównie, udaję, że jest to w jakimś stopniu interesujące, ale tylko zaczęłam rozmawiać z Ashtonem, przez minutę, a ty nie możesz się powstrzymać od bycia suką z tego powodu? Nawet nie mówiłam do ciebie!
- Pękła - Luke szepnął do Caluma, musieli powstrzymywać się od chichotu.
Briana wyglądała jak ryba przez kilka sekund, jej usta otwierały i zamykały się bez słowa. Spojrzała na Ashtona, który wyglądał na równie oszołomionego.
- Nie zamierzasz jej czegoś powiedzieć? - zapytała swojego chłopaka.
Ash odwrócił się do Cas.
- Czy to było konieczne?
- Jesteś naprawdę cholernie głupi, Irwin. Potraktuj to jako moją rezygnację - głośno zadrwiła.
Cały stół patrzył, jak spokojnie wstaje i odchodzi.
- Rezygnację z czego? - zapytała Briana, ale nikt jej nie odpowiedział.
__________
Właśnie w ten sposób stado zostało bez uzdrowiciela. Cas zniknęła z powierzchni ziemi. Kyle powiedział, że wcześniej skończyła szkołę, widocznie miała wystarczająco dużo punktów, żeby to zrobić, więc zniknęła.
Od tamtej pory Andrew i Kyle byli pasywnie agresywni wobec Ashtona, obaj martwili się o dziewczynę.
- Ash, chyba musimy porozmawiać - powiedział Cal po kilku dniach. Był czwartkowy wieczór, a w stadzie panowała martwa cisza. Chłopak oskonale wiedział, że Kyle'a w tej chwili z pewnością tu nie ma.
- O czym? - warknął alfa, brunet wzdrygnął się na jego ton.
- Myślę, że powinieneś zerwać z Brianą. To rozbija watahę, związek nie jest tego wart. Są inne dziewczyny, czy cokolwiek innego.
- Myślisz, że powinienem... - Ashton wstał z fotela, na którym siedział, nagle stając z nim twarzą w twarz. - Nie, Calum, myślę, że próbujesz zniszczyć mój związek.
- Jako omega watahy, mam prawo doradzać ci, jak powinieneś ją prowadzić. A w tej chwili odwalasz naprawdę gównianą robotę.
- Pieprz się. Po prostu jesteś zazdrosny. Działasz za moimi plecami i obracasz wszystkich przeciwko mnie, prawda? Namówiłeś Cas, żeby stanęła po twojej stronie, mimo że to MOJA przyjaciółka. Jesteś po prostu niepewny siebie i tego, że nigdy nie byłeś w związku, prawda? Ta cała ucieczka była tylko po to, żeby ludzie ci współczuli, ty pieprzona dziwko. Zrób wszystkim przysługę i odejdź. Jesteś dla mnie problemem, odkąd się przemieniłeś i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Nie chcę mieć więcej do czynienia z tobą i twoimi problemami! - krzyczał, jego oczy świeciły na czerwono. Czy zdawał sobie sprawę z tego, co robi, czy nie - Calum to poczuł. Irwin mu rozkazywał, nie mógł z tym walczyć, jego natura natychmiast poddała się poleceniu.
- Jak sobie życzysz - powiedział, nie przebierając w słowach. Odwrócił się i wyszedł z domku.
__________
Calum szedł na polanę nad rzeką, gdzie wiele tygodni temu czuł się w pełni sobą. Teraz też był spokojny, mimo że Wolfy krzyczał, że coś jest nie tak. Jego kończyny poruszały się niczym na autopilocie, a on nie mógł się powstrzymać.
Kiedy leżał nad wodą i patrzył, jak jego palce powoli przekształcają się w pazury, w jego głowie pojawiła się pierwsza myśl.
Ashton nigdy nie będzie cię chciał. Powinieneś mu to po prostu ułatwić i sam rozwiązać za niego ten problem. Tego właśnie chciał.
I kiedy jego własne pazury zaczęły przebijać się przez skórę, a krew spadała na ziemię, Cal zdał sobie sprawę, że teraz rozumie pojęcie odrzucenia. Jednak nie mógł zrobić za wiele, żeby to powstrzymać.
CZYTASZ
Give & Take - Cashton (Tłumaczenie PL)
FanfictionCalum nie był pewny wielu rzeczy w swoim życiu. Szkoły, przyjaźni i tym podobnych. To, czego nie potrzebował, to dodatkowy stres związany z życiem w watasze, w którą został wrzucony bez żadnego ostrzeżenia. A na domiar złego, jego nowy alfa nienawid...