Number six

9.6K 563 27
                                    

Jackie prześladowała moje myśli na okrągło.  Nie potrafiłem wyrzucić jej obrazu, ani skróconej wersji historii z głowy.  Kiedy widywałem ja na korytarzu smutną, samotną i pogrzebioną, coś we mnie pękało.  Miałem wielka ochotę ja pocieszyć,  przejąć chociażby w małym stopniu jej ból.  Sprawić aby na jej przepięknej twarzy pojawił się nawet minimalistyczny uśmiech.  Jak bardzo tego pragnąłem równie mocno wątpię abym miał szansę zamieć z nią chociaż słowo. 

-Calvin słuchasz mnie?- głos mojej mamy przywrócił mnie na ziemię.  Popatrzyłem na nią nieobecnym wzrokiem, co ostatnio zdarzało się bardzo często. - Wszystko dobrze? Od kilku dni jesteś jakiś nieobecny.

-Wszystko dobrze. O czym mówiłaś? 

- Pytałam się o Jill.-to jedno imię potrafiło diametralnie zmienić mi humor. Kiedyś na jego dźwięk zapewne czułym radość a moje serce waliłoby jak oszalał.  Jednak teraz odczuwam jedynie ból i obrzydzenie.

-Jill to Już przeszłość.  Nie rozmawiajmy o niej.- odparłem zaciskając dłonie w pięści.

-Co się między Wami stało?  Byliście tacy szczęśliwi. ..

-Dokładnie.  Byliśmy. -przerwałem jej wypowiedź gwałtownie wstając od stołu. - Zrobiła coś czego nigdy jej nie wybaczę.  I na dodatek zrobiła to z moim pożal się boże przyjacielem.  Więc błagam nigdy więcej nie wspominaj mi o nich, jasne?  Zajmij się przygotowaniami do ślubu albo czymś innym a moje życie zostaw w spokoju.

Nie chciałem tego powiedzieć.  Nie chciałem sprawić mojej mamie tak wielkiej przykrości,  jednak złość jaka wtedy czułem zrobiła swoje. Widząc zdezorientowana i smutna minę matki, wyszłam z domu uprzednio zabierając bluzę z wieszaka. Potrzebowałem porządnej dawki cieszy,  spokoju i świeżego powietrza.

W połowie mojej drogi donikąd zaczął padać deszcz.  Był to jeden z tych przyjemniejszy deszczów po którym od razu poczułem się lepiej. Wszystko problemy wydawały się spływać wraz z nim z mojego ciała. 

Przymknąłem na chwile oczy delektując się kroplami uderzającymi o moja twarz. Był to swego rodzaju masaż,  który na prawdę oddalił wszystkie myśli o mojej byłej daleko stąd.

Kiedy wróciłem umysłem i wzrokiem do rzeczywistości stałem się świadkiem czegoś,  czego raczej nie powinienem był być.

Przed jednym z domów,  na werandzie stała dwójką ludzi. Z początku myślałem,  że tylko rozmawiają,  jednak wraz ze stawianie kolejnych kroków do moich uszu dochodziły krzyki. A dokładnie jeden krzyk. Męski,  donośny i wypruty z jakichkolwiek emocji. Nie słyszałem żadnej odpowiedzi ze strony odbiorcy tych krzyków.  Kiedy stanąłem w blasku dopiero co zapalającej się latarni doznałem szoku.

Przed mężczyzna,  który wyglądał jak menel a nie człowiek mieszkający w takim domu, stała Jackie. Przerażenie w jej oczach było jeszcze większe niż zazwyczaj.  Jej ciało było przygarbione,  starał się uciec przed słowami tego człowieka. 

Gdy miała zamiar coś odpowiedzieć, mężczyzna posunął się do czegoś za co powinni go za jaja powiesić i zabić na miejscu. 

Zamachnął się i z całej siły uderzył Jackie w twarz. Z pięści.  Dziewczyna zatoczyła się do tyłu i kiedy mężczyzna chciała okaleczyć jej brzuch, dziewczyna uciekła w ciemność.  Dokładnie tak samo jak za pierwszym razem w nasze pierwsze spotkanie.  Tyle, że tym razem ja pobiegłem za nią. 

————————

No i mamy kolejny :)

Chyba go niesprawdziłam, a na prawdę nie mam teraz na to siły, więc... wybaczcie jakiekolwiek błędy.

Wyrażajacie opinie, mówcie co chcecie tu zobaczyć, a być moze kiedyś się to pojawi.

Pozdrawiam, NataliaG. :*

Nie opuszcze Cię. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz