Number eight

8.8K 555 22
                                    

-Dlaczego to robisz?

-Co?- zapytałem zdezorientowany nadal nie spuszczając oczu z jej nieziemskich tęczówek.

- Jesteś tu ze mną, pomagasz mi, udajesz, że obchodzi Cię moje życie. ..

-Dlaczego sądzisz, że udaje?

- Każdy to robi. No bo kto zainteresował by się kimś takim jak ja? Pieprzonym odludkiem, który boi się przejść obok ludzi, który wzdryga się na same słowa, a gdzie tu już mówić o dotyku... jestem tak bardzo beznadzieja, nikomu do szczęścia niepotrzebna, jestem nikim...- głos jej się załamał i już po chwili łzy spływały po jej policzkach, czytaj moich dłoniach, które cały czas na nich tkwiły. Przyciągnąłem dziewczynę bliżej siebie, pozwalają aby ubrudziła mi bluzkę.

-Nie mów tak. Nie możesz, rozumiesz? Masz jeszcze całe życie przed sobą, a jeżeli ludzie nie potrafią zaakceptować Cię takiej jaka jesteś teraz, to oznacza ze są totalnymi idiotami. Przestań interesować się ich opinią. Nie są tego warci, jasne? Jesteś perfekcyjna taka jaka jesteś i nic tego nie zmieni.- szeptałem jej prosto do ucha. Z każdym kolejnym wypowiedzianym przeze mnie słowem, ewidentnie się uspokajała. Jej ciało się rozluźniło a łzy przestały płynąc po zaróżowionych policzkach. Wyglądała tak uroczo. Mimo rozmazanego makijażu, wielkiego siniaka na oku, rozciętej wargi- ona wciąż była idealna. Co się ze mną dzieje? Zadurzam się w dziewczynie którą "znam" zaledwie kilka dni.

-Ja... nie wiem co powiedzieć. Jeszcze nigdy nikt czegoś takiego mi nie powiedział. Ja... przepraszam. Jestem beznadziejna.- wiedziałem, ze znów zacznie płakać a na to nie mogłem pozwolić. Ująłem jej twarz delikatnie w swoje ręce, zmuszając ją do spojrzenia w moje oczy. Uśmiechnąłem się delikatnie, chcąc dodać jej otuchy.

-Przestań tak mówić. Zabraniam Ci tego, rozumiesz? I słodko wyglądasz kiedy sie czerwienisz.- nie mogłem się powstrzymać od tego komentarza. Wiem, ze był kompletnie nie na miejscu, ale walić to.

Puściłem jej twarz, czując ogarniające mnie zażenowanie. Jestem idiotom. I to takim wielkim idiotom.

Spuściłem wzrok, kiedy do moich uszu doszedł najpiękniejszy dźwięk na tej planecie. Zdezorientowany spojrzałem na Jackie, która śmiała się wniebogłosy. Wielki uśmiech zagościł na jej twarzy, a dźwięczny śmiech ogarnął pobliską okolicę. Grzechem byłoby nie zareagować na ten dźwięk. Szybko do niej dołączyłem i razem jak totalni idioci śmialiśmy się z nie wiadomo czego. Gdyby ktoś teraz przechodził obok nas zapewne od razu zadzwonił by po gliny, mówiąc, że dwójka naćpanych nastolatków zagłusza cisze nocną.

-Dziękuje- szepnęła, rzucając mi się na szyję i zamykając w szczelnym uścisku. Cholera, jeżeli kiedyś mówiłem, że jestem szczęśliwy to na prawdę grubo się pomyliłem. Mając w ramionach taką dziewczynę jak Jackie, jestem chyba najszczęśliwszym facetem na ziemi.

***

Nazajutrz wstałem jak nigdy dotąd pierwszy spośród wszystkich domowników. Po wczorajszych przeżyciach w parku, jeszcze chwilę porozmawiałem z Jackie. Rozmawialiśmy jak normalni ludzie, bez żadnych problemów i głęboko ukrytych sekretów. Dowiedziałem się, że jej ulubionym kolorem jest granatowy (kto by to podejrzewał), w wolnych chwilach nałogowo czyta książki i rysuje, głównie własne wspomnienia. Jest to jedyne zajęcie, które pozwala jej zapomnieć o problemach i wszystkim złym co ją w życiu spotkało. Jednakże nawet słowem nie wspomniała o wypadku ani swojej stracie. Nie chciałem jej również naciskać. Sam starałem się unikać własnych tematów z przeszłości i powodów dla których jestem częścią rodziny Tunerów.

-Coś ty taki promienny?- z zamyślenia wyrwał mnie głos Naomi. Popatrzyłem na nią spod przymrużonych powiek jednak nic nie odpowiedział. Nie to żebym jej unikał, ale po tym co usłyszałem nie potrafiłem patrzeć na nią w ten sam sposób. I tak wiem, sam jej mówiłem, ze to nie jest jej wina, ale każdy wie, że kłamałem. To po części była jej wina i ona doskonale o tym wiedziała.- Dobra, rozumiem nie będziesz sie teraz do mnie odzywał, jestem dla Ciebie jak powietrze, ale mógłbyś chociaż z przyzwoitości zaszczycić mnie głupim "cześć".

-A więc cześć.

-Wow nie musiałeś już dokładać tych dwóch wyrazów przed. Ale dziękuje, to wiele dla mnie znaczy.

-Nie musisz pokazywać mi swoich zdolności aktorskich, bo aż nadto wiem jak dobra aktorką jesteś .- zaczerwieniła się lekko na moje słowa, po czym zanurkowała do lodówki. Przyszykowała sobie płatki z mlekiem i zasiadła na przeciwko mnie przy niewielkim stoliku w kuchni. Niewzruszony jej obecność powrócił do czytania porannej prasy. W ogóle mnie nie obchodziły powypisywane tam bzdury. To, ze jakaś gwiazda powiększyła sobie piersi czy tez inna wzbogaciła się o miliony w ogóle mnie interesowało.

Po jakiś 10 minutach nadal czułem palące spojrzenie mojej siostry na sobie. Czy ona nie może od razu przejść do rzeczy, tylko tak mordować mnie z rana i psuć humor? W końcu od wczoraj jestem najszczęśliwszym facetem na tym globie. Jak nie w całym wszechświecie.

-Powiesz w końcu czego chcesz?

-Skąd ta pewność, ze coś chce?

-Naomi, od dziesięciu minut nie tknęłaś jedzenia tylko cały czas świdrujesz mnie wzrokiem. O co chodzi?

-Potrzebuje małej pomocy.

-W czym?

- W odejściu od tej bandy popaprańców i odzyskaniu dawnych przyjaciół.

————————————————————————————————————-

Cieszcie się i radujcie z mojej dobroci. Rozdziałów miało nie być do 25, ale jako iż testy z przyrodniczych i matematyki nie były mega trudne i liczę na w miarę zadowalający wynik, cieszcie się rozdziałem.

Kolejny nie mam pojęcia kiedy się pojawi, gdyż mój zapas rozdzialików do przodu się wyczerpał własnie.

Pozdrawiam, Natalia G. :*

Nie opuszcze Cię. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz