Number nine

8.1K 513 7
                                    

- Wiec jaki jest ten plan?- zapytałem po raz kolejny nadal nie dowierzając, że zgodziłem się jej pomóc. Zazwyczaj nie pomagam ludziom rozwiązywać własnych problemów. Sami wszystko spaprali to niech sami to sobie odkręcają.

-Powtarzam po raz enty. Na razie masz tylko pilnować aby nie dostała po gębie, okay?

-Co planujesz zrobić, że może się to skończyć rękoczynami?- marszczę brwi poprawiając torbę na ramieniu. Tak, jakże potrzebna wszystkim szkoła, musiała mnie rano zwlec z łóżka. A miałem taki piękny sen....

-Po pierwsze idę zerwać z Daren'em i będę unikała całej reszty. Chyba nie myślisz, że Erik przyjmie to spokojnie?- przyznałem jej rację i posłałem jeden z tych pokrzepiających uśmiechów. Naomi rzuciła mi się na szyję, była bardziej niż zdenerwowana.

-Będzie dobrze, dasz rade. Jak coś krzycz, a zaraz tam przybiegnę.- przytaknęła, wypuściła powietrze z ust po czym znikła za rogiem, rzucając mi jeszcze ostatnie, pełne przerażenia spojrzenia.

Wykorzystując chwilę wolności, postanowiłem znaleźć kogoś innego. Nie było żadną sztuką wypatrzeć w tłumie jej czarnych włosów i lekko przygarbionej sylwetki. Stała przy jedne ze ścian siłując się z szafką. Odwrócona do mnie plecami i skupiona na przeklętym zamku, nie mogła spostrzec mojej zbliżającej się osoby. Nachyliłem się delikatnie nad nią i szepnąłem nad uchem, powodując delikatnie zdenerwowanie z jej strony.

-Pomóc w czymś?- wzdrygnęła się lekko, jednak nie raczyła zaszczycić mnie spojrzeniem. - Wszystko w porządku?- zapytałem kładąc rękę na jej ramieniu.

-Tak...- odszepnęła niepewnie i już wiedziałem, że coś musiało się stać. Odwróciłem ją twarzą do mnie, opierając jej drobne ciało o szafki za nią. Miała spuszczoną głowę i nie kwapiła się do jej uniesienia. Chwyciłem jej podbródek w dwa palce i lekko uniosłem go do góry. Jackie niestety za wolno zareagowała i moim oczom ukazał się paskudny, fioletowy siniak okalający jej oko. Znów spuściła głowę, a ja zacisnąłem mocno pięści. Spodziewałem się zobaczyć ja dzisiaj w takim wydaniu, ale to tak przerosło moje oczekiwania.

-Dlaczego znowu twierdzisz, że wszystko jest dobrze? Dlaczego nic z tym nie zrobisz?

-Nie mogę... To nie takie proste.

-Dlaczego?-zapytałem mimo iż wiedziałem, że nie odpowie. Zapewne cała ta sytuacja wiązała się z tym wypadkiem, a jak już wspomniałem, nie będę na nią naciskał.

-To zbyt skomplikowane. Nic mi nie będzie zobaczysz. Jeszcze chwila a po tym siniaku nie będzie śladu.- sztucznie się uśmiechnęła co wcale mi się nie spodobało. Czy nie dałem jej jasno do zrozumienia, że ma być otwarta i niczego nie ukrywać?

- Może i siniak Ci zejdzie, ale co będzie jak ten koleś znowu Cię uderzy? I kim on w ogóle jest?

-Nikim ważnym. Naprawdę daj już spokój z tym. Było minęło, czasu nie cofniemy.

-Jackie czy Ty siebie słyszysz?

-Jasno i wyraźnie.  Daj sobie z tym spokój.  A teraz wybacz mam lekcje i muszę iść. - podniosła torbę z ziemi i zręcznie mnie wyminęła.  Nie miałem zamiaru tak łatwo odpuścić. 

Chwyciłem ja za ramię i odwróciłem w swoją stronę.

-Calvin na prawdę. ..- nie usłyszałem reszty słów płynących z jej ust, bo ni stąd ni zowąd zaliczyłem niemiły kontakt z podłogą. 

——————————————————————————————

Oto kolejny rozdział :)

Przepraszam za tak długą nieobecność,a le straciłam wenę :/

Wczoraj podczas nudnego powrotu do domu udało mi sie dokończyć ten rozdział i zacząć kolejny, które najprawdopodobniej spodziewajcie sie w okolicach piątku :)

Pozdrawiam, Natalia :*

Nie opuszcze Cię. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz