Prolog

68 2 0
                                    

Pov. Syriusz 

Leżałem na łóżku i patrzyłem na namalowane gwiazdy na suficie. To chyba jedyna rzecz, która łączyła mnie i moich rodziców. Miłość do gwiazd.  Większość dnia tak spędzam  w swoim domu, na Grimmauld Place 12. Chociaż dla mnie prawdziwym domem był Hogwart.  Czasami też zdarzało mi się napisać listy do Jamesa i Remusa, chociaż ostatnio to też nie poprawia mi humoru. Na nic nie mam ochoty kiedy tu jestem. Przynajmniej kiedy wracam do szkoły mam dużo energii i przy okazji  zniszczoną psychikę...

-Syriusz,  rodzice Cię wołają-krzyknął mój młodszy brat, Regulus - tylko nie zrób niczego głupiego, proszę - powiedział, to już ciszej, abym tylko ja mógł to usłyszeć.

-Reg, przecież mnie znasz- odpowiedziałem i uśmiechnąłem się pod nosem. W duszy bałem się tego spotkania. Nigdy nie wynika z nich  nic dobrego. Szczególnie dla mnie. Najczęściej po prostu nie dają mi jedzenia przez tydzień. Może i dobrze, w końcu James nie będzie mówić mi, że jestem gruby. Uśmiechnąłem się, na myśl o przyjacielu.

- Syriusz, ale ja mówię poważnie- powiedział młodszy. Zadziwiało mnie jak poważny był mój brat. W końcu był jeszcze dzieckiem. Co z nim zrobili nasi okropni rodzice... 

Zszedłem na dół. Gdzie czekali na mnie już matka i ojciec. 

-Nie raczył byś się czasami pośpieszyć!-krzyknęła moja rodzicielka. Zawsze szybko wyprowadzałem ją z równowagi. 

- Chcemy, abyś wstąpił do armii Voldemorta. On liczy na nas. Nie możemy go zawieźć tylko przez nieposłuszeństwo naszego syna-przeszedł do sedna sprawy, dla mnie zbyt szybko, ojciec. Wkurzyłem się. Nie mogą mi tego kazać! W końcu to moje życie, nie ich! Chociaż coraz rzadziej w to wierzyłem. 

-Jeżeli myślicie, że zrobię to czego chcecie, wy i ten potwór Voldemort, to się grubo mylicie! NIGDY NIE ZDRADZIŁBYM...-powiedziałem, ale niestety przerwała mi matka. Super...

-MY NIE PYTAMY SIĘ CIEBIE O ZGODĘ! MY TYLKO CIEBIE INFORMUJEMY! JUŻ JESTEŚ W TEJ ARMII! Tylko został jeszcze znak-powiedziała, a mnie wmurowało. Chciało mi się płakać. Bałem się. Szybko się odwróciłem, aby nie zobaczyli mojego podłamania. Jednak moją ucieczkę przerwał głos matki. Rzuciła zaklęcie. Nie wiedziałem jakie. Nie usłyszałem... Poczułem tylko ogromny ból na całym ciele. Nie mogłem ustać na nogach, więc upadłem na podłogę. Tylko czekałem jak ból już minie. Błagałem o to. Myślałem o przyjaciołach i bracie. Usiłowałem się nie popłakać. Powoli ból mijał. Ale ciągle był ogromny.  Popatrzyłem na rodziców. Wychodzili z pokoju. Z wielkim bólem, powoli wstawałem.  Również powoli udałem się do swojego pokoju. Od razu jak zamknąłem drzwi, upadłem na łóżko i rzuciłem zaklęcie wyciszające. Nie hamowałem łez.  Wiem, że i tak nie dałbym rady. To zaklęcie...Było okropne. Wiedziałem, że ból po nim zostanie do końca wakacji. Dawało mi ulgę myśl, że już za tydzień będę w Hogwarcie. Zasypiałem z tą myślą. Jednak nie dawało mi spokoju to zaklęcie. Co to było? Będę musiał zapytać o nie Remusa, on wie wszystko. Jednak szybko wypędziłem tę myśl z głowy. Nie mogłem im powiedzieć co się dzieje w moim domu. Nie chcę aby się martwili. Również nie mam ochoty mówić o wakacjach w trakcie najlepszych dni w roku, pobytu w szkole. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

(liczba słów: 503) 


Syriusz Black i jego  historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz