Pov. Syriusz
Kiedy już dojeżdżaliśmy do Hogwartu musiałem wrócić do przyjaciół.
-To cześć, do zobaczenia w czwartek-powiedziałem do Evana i uśmiechnąłem się. Wyszedłem z przedziału i udałem się w stronę pobytu moich przyjaciół.
-Sorki, że tak długo mnie nie było. Zagadałem się -powiedziałem i usiadłem na swoim miejsce.
-James, prawie nie zauważył, bo Lily przyszła-odparł Remus. Dobrze, że mnie przy tym nie było, bo pewnie James ciągle mówił o sowim obiekcie westchnień. Kiedy byliśmy na miejscu, wysiedliśmy z pociągu i udaliśmy się do Wielkiej Sali. Jak zwykle Dumbledore powiedział to co miał powiedzieć i odbyło się przydzielenie nowych uczniów. Niestety do Gryffindoru dołączyło zaledwie 5 uczniów. Najwięcej dostało się do Hufflepuffu i Slytherinu. Regulus będzie miał dużo pracy. Następnie była uczta. Nie mogłem się tego doczekać. Byłem strasznie głodny po wakacjach. Mimo to nie zjadłem dużo.
-Syriusz, musisz zjeść więcej jeżeli chcesz w tym roku dostać się do drużyny-powiedział żartobliwie James, jednocześnie plując na wszystkich jedzeniem. Komiczny widok! Ja tylko się uśmiechnąłem. Naprawdę mi zależało by dostać się do drużyny. Więc wziąłem tosta.
-Dobry chłopiec-powiedział James matczynym głosem.
-Jeżeli chcesz udawać moją matkę to nie znasz swojej kwestii-odburknąłem.
- Powinienem powiedzieć: Co ty tak dużo jesz, będziesz potem gruby!-powiedział James udając głos mojej matki.
- Tak to raczej ty mówisz. Powinieneś na mnie nakrzyczeć, że "spożywamy posiłek" przy jednym stole i jemy to samo jedzenie-powiedziałem prawdę.
Trochę zamilkł. Nie wiem dlaczego. Przecież nie powiedziałem nic takiego.-Pa, widzimy się w pokoju-rzuciłem po chwili. Nie poszedłem do naszego dormitorium, a w moje ulubione miejsce, wieże astronomiczną. Uwielbiam patrzeć na gwiazdy. Uspokaja mnie to. Chwile tam posiedziałem. Kiedy zrobiło się zimno poszedłem do miejsca, które rzadko odwiedzam, a mianowicie biblioteki. Musze znaleźć książki o zaklęciach i czarnej magii. Może tam coś będzie. Pewnie trochę to czasu zajmie.
Po około godzinie znalazłem 2 interesujące książki o zaklęciach i jedną o czarnej magii. Wróciłem do dormitorium. Na szczęście moi przyjaciele już spali. Odłożyłem książki pod łóżko i poszedłem spać.
Jak zwykle miałem koszmary. Od tygodni śni mi się ta noc. Zawsze budzę się z uczuciem strachu i bólu. Płacze. Skoro nie mogłem zasnąć to czemu tego nie wykorzystać? Sięgnąłem po pierwszą książkę o zaklęciach. Po około 2 godzinach już ją przeczytałem. Okazało się, że czytanie nie jest takie złe. Będę musiał częściej to robić. Remus będzie dumny. Wziąłem kolejną książkę o zaklęciach. Po 30 minutach doszedłem do rozdziału pt. Zaklęcia Niewybaczalne.
Imperius — niewybaczalne zaklęcie, którego użycie przeciwko istocie ludzkiej jest karane dożywociem w Azkabanie. Jego skutkiem jest przejęcie całkowitej kontroli nad umysłem przeciwnika.
Avada Kedavra — nieodwracalne i najgroźniejsze z trzech zaklęć niewybaczalnych, powoduje natychmiastową śmierć. Nie pozostawia żadnych śladów na ciele ofiary.
Cruciatus — jedno z trzech zaklęć niewybaczalnych. Używany jest najczęściej do torturowania, ponieważ wysyła falę paraliżującej energii, która sprawia niewyobrażalny ból przeciwnikowi, jednak nie uśmierca.
Już wiem jakie zaklęcie rzucili na mnie rodzice. Czytałem to jedno zdanie. Nie mogłem nic zrobić. Tylko patrzyłem na tę stronę pustym wzrokiem. Teraz tym bardziej nikomu nie mogę powiedzieć. Nie mogę uwierzyć, że moja własna matka rzuciła na mnie zaklęcie, za które można pójść do Azkabanu. Pozostało dowiedzieć się tylko o tym znaku. Co chyba będzie trudniejsze.
Niedługo potem trzeba było wstawać na lekcje. Byłem bardzo zmęczony. Naszą pierwszą lekcją były eliksiry. Wyszliśmy z dormitorium, ale chyba trochę zaspaliśmy, w sumie to oni zaspali bo ja nawet nie zasnąłem. Ale to nieważne. Od razu poszliśmy do sali, bo nie zdążyliśmy na śniadanie. Więc teraz jestem głodny i zmęczony. Super. Na dodatek w naszą stronę szedł Smarkelus z Evanem. Wymieniłem z nim spojrzenie. Razem woleliśmy utrzymać naszą krótką znajomość w tajemnicy.
- No proszę, kogo my tu mamy?-zapytał Snape.
-A co nie widzisz? Pożyczyć Ci okulary? -odgryzł się mu James.
-Nie dzięki. Nie chcę wyglądać tak obleśnie jak ty!
-Phi, z twoimi tłustymi włosami nie da się wyglądać gorzej-zaśmiał się James. Wiedzieliśmy, że włosy Snapa to był dla niego wrażliwy temat. Ja to w 100% rozumiem. W końcu włosy są naprawdę ważne! Snape wyciągnął różdżkę. To samo zrobił mój przyjaciel. Wiedziałem, że będzie na mnie liczyć w tej bójce. Ale ja nie mogłem nic zrobić Smarkrlusowi. Chociaż bardzo tego pragnąłem. Więc cicho oddaliłem się z miejsca zdarzenia. Do lekcji mamy jeszcze kilka minut, więc udałem się w stronę wieży astronomicznej.
-Zostawiłeś przyjaciela w potrzebie?- zapytał mnie znany mi głos.
-Hej Evan-powiedziałem szczęśliwy.
-Nie idziesz na eliksiry?-zapytał mnie.
-Idę, tylko wolałem oddalić się od tej bójki. Wiem, że Snape jest przyjacielem Rega i...-przerwał mi Rosier.
-Co? Snape już nie jest jego przyjacielem. Pokłócili się pod koniec zeszłego roku- poinformował mnie.
-Aha....to co idziemy na lekcję-powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Jasne-odpowiedział miłym głosem. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, do póki nie zbliżaliśmy się do sali.
-To chyba my musimy się tutaj rozdzielić-powiedział w wyraźnym smutkiem w głosie Evan.
-Mamy razem lekcję, więc to chyba normalne, że idziemy w tę samą stronę. A tak poza tym widzimy się jutro. Pamiętasz, jutro czwartek?-powiedziałem.
-No tak. Oczywiście, że nie zapomniałem. Potrafię zapamiętać każdy przepis na dany eliksir, to nie zapamiętałbym jednej daty?-zażartował i zaśmiał się. Miał ładny śmiech...ZARAZ CO? Na szczęście musieliśmy iść już na lekcję, więc nie musieliśmy stać w niezręcznej ciszy. Usiadłem z Jamesem, a Remus z Lily.
-Ej Syriusz, widzisz to? Remus zabiera mi dziewczynę!- powiedział oburzony James. Zaśmiałem się. Chyba za głośno.
- Bądź cicho, bo znowu będziemy musieli robić eliksir z jakimś Ślizgonem-powiedział szeptem mój przyjaciel. Znowu się zaśmiałem, tym razem cicho. W zeszłym roku James musiał pracować ze Snapem.
Po skończonych lekcjach, udałem się ZNOWU do biblioteki.
- Syriusz, gdzie idziesz?-zapytał mnie James.
-Do biblioteki- powiedziałem jakby to było oczywiste.
-CO?!-powiedział zaskoczony James-Remus może ty z nim idź, jakby mu się coś stało.
-Okej....ale dlaczego ty nie możesz z nim iść-zapytał Remus.
-Bo to miejsce jest dla mnie zakazane. Gdybym tam wszedł już bym nie wyszedł-zażartował James. Reszty rozmowy nie usłyszałem, bo poszedłem do biblioteki. Chciałem wypożyczyć książki o eliksirach i astronomii. Niestety Remus do mnie nie dołączył. Wróciłem do pokoju z 3 książkami. Z dwoma o eliksirach i jednej o astronomii.
-TY NAPRAWDĘ POSZEDŁEŚ DO BIBLIOTEKI?-zapytał zaskoczony James.
-Tak, nie pierwszy raz. Remus wiedziałeś, że w bibliotece są ławki i możemy się tam uczyć lub planować żarty, bo nikt tam nie chodzi?!-powiedziałem podekscytowany.
-No co ty nie powiesz. Nie zauważyłem żadnych ławek w bibliotece. I wcale nie odrabiam przy nich lekcji-powiedział z ironią Remus.
-No dobra dobra. To ja idę się myć-odpowiedziałem i tak zrobiłem. W trakcie kąpieli zauważyłem bliznę na moim brzuchu. Pewnie kiedy matka rzuciła na mnie Crucio to powstała. Znowu się zacząłem się bać powrotu do domu. Ale wiem, że kiedyś najdzie ten moment. Ubrałem się w czarną piżamę i udałem się na wieżę astronomiczną. I tak nie zasnę, więc pooglądam w spokoju gwiazdy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
(liczba słów: 1112)
CZYTASZ
Syriusz Black i jego historia
Ficção AdolescenteCzasami masz wrażenie, że jeszcze będzie dobrze, wszystko się poukłada. Wmawiasz to sobie, już w to nie wierząc. Nie dasz rady. Ale może kiedy ktoś wyciągnie do ciebie rękę w momencie gdy przyjaciele się od ciebie odwrócili, w momencie gdy wiedziałe...