12.

903 16 0
                                    


Moje oczy zaczęły się powoli otwierać, lecz już po chwili znowu się zamknęły od rażącego światła. Kilka sekund później znów to próbowałam zrobić, lecz tym razem się udało. Pokazało mi się duże białe pomieszczenie z różnymi sprzętami co może tylko znaczyć, że jestem w szpitalu.

Teraz kiedy staram sobie przypomnieć co się stało widzę przed oczami naszą wymianę zdań z Alessandro i moje wyjście które zakończyło się postrzeleniem. Myślałam, że nie przeżyje, ale chyba jednak zostało mi jeszcze trochę czasu.

Co jest zaskakująco dobre to to, że nic mnie nie boli choć kiedy podnoszę ręce to z dużą trudnością. Odkrywam delikatnie mój brzuch z pod kołdry i widzę tam ogromny bandaż przypominający mi o postrzeleniu.

Mówiłam temu dupkowi, że na pewno się nie wycofali, ale on swoje

- Jeśli ona się nie obudzi to Cię zabiję, a późn... - nie dokończył Rick, bo zobaczył mnie i od razu się rozłączył szybko do mnie podchodząc.

Tak to we własnej osobie mój ukochany przyjaciel, który już komuś grozi tylko dlatego, że byłam w niebezpieczeństwie. Jego oczy są bardzo spuchnięte od zapewne nieprzespanych nocy, a włosy rozwalone na wszystkie strony, lecz to dodaje mu tylko uroku.

- Bella - oznajmił składając pocałunek na moim czole chwytając mnie dość mocno za rękę choć nie przeszkadza mi to, bo przynajmniej wiem, że coś czuję - Jak się czujesz? - zapytał zmartwiony siadając na zapewne cholernie niewygodnym krześle.

- Jestem tylko zdezorientowana, ile spałam? 

- cztery dni, okropnie się wykrwawiłaś, ale nie martw się już nie żyje - zmarszczyłam brwi na jego słowa, a ten widząc moją minę zaczął mi wszystko tłumaczyć - Kiedy zadzwoniłaś do ojca to Verratti jeszcze nie wiedział, że to Ty i kazał zabić tą dziewczynę, lecz kiedy tylko wszystkiego się dowiedział osoba która Cię zraniła spotkała kara - wytłumaczył, a ja nie mogę uwierzyć, że Verratti to zrobił.

Okej wiedziała, że bardzo mnie lubił i nigdy by mi nie zrobił krzywdy, ale nie, aż do tego stopnia żeby zabijać ludzi którzy tylko i wyłącznie wykonywali swoje polecenia. Koniecznie muszę się z nim spotkać i porozmawiać, bo to co zrobił było bardzo miłe.

- Teraz może być tylko lepiej - oznajmił składając pocałunek na czole, a ja mocno złapałam jego rękę uśmiechając się wdzięcznie za wszystko co dla mnie robi.

- Tylko lepiej - wyszeptałam patrząc w jego przepiękne oczy, które teraz błyszczą.

Uwielbiam tego faceta przed mną i mogę to mówić milion razy, ale jest dla mnie cholernie ważny i wiem, że gdyby go tu nie było to połowa rzeczy jakie wydarzyły się w moim życiu teraz nie miałyby miejsca.

Naszą uwagę odwrócił głośny huk otwierania drzwi w których pojawił się brunet o czekoladowych oczach i zniewalającym uśmiechu, lecz teraz go tam nie było, a w oczach można zauważyć strach, który widzę tam pierwszy raz, bo zawsze się idealnie maskuje.

- Wypierdalaj - syknął Rick wstając i podchodząc do mężczyzny.

To już chyba wiem z kim rozmawiał przez telefon

- Muszę z nią porozmawiać - oznajmił patrząc ciągle na mnie i udając jakby Rick wcale tam nie stał.

- Zostaw go - powiedziałam, bo już widziałam jak przyjaciel chce znów zacząć się kłócić.

Pomimo, że jestem na niego cholernie wściekła o ten tekst i o to, że wywalił mnie z domu to jestem ciekawa co ma do powiedzenia. Raczej nie oczekuje jak i nie chce przeprosin, bo są już dla mnie gówno warte tak samo jak on.

Szepcze krzyczącOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz