2.5

479 18 1
                                    


Alessandro

Stawiając walizkę przed drzwiami zacząłem rozglądać się po salonie czy na pewno niczego nie zapomniałem. Nie lubię czegoś nie mieć przy sobie i pożyczać lub kupować skoro mam to już w domu.

- Już wychodzisz? - zapytała Prerie patrząc na mnie słodkimi oczkami co oznacza, że czegoś chce.

- Tak, a co tam? - zapytałem podchodząc do niej bliżej obejmując ją w talii.

- Podwieziesz mnie do kosmetyczki? - zapytała składając kilka pojedynczych pocałunków na moich ustach - I tak jest po drodze na lotnisko.

- W takim razie ubieraj się szybko - uśmiechnęła się wdzięcznie i odchodząc klepnąłem ją w tyłek na co zjechała mnie wzrokiem choć dobrze wiem, że to uwielbia.

Usiadłem na kanapie i zacząłem przeglądać swojego maila na którego codziennie przychodzi dość dużo nowych wiadomości. Nie wiem czy pranie tych pieniędzy jest warte, aż tyle pracy jaką w nią wkładam.

Nie mam prawie w ogóle czasu dla Prerie, a minęło dopiero kilka dni co widzę, że ją frustruję. Dzisiejszy wyjazd dolał jeszcze oliwy do ognia, ale wydaje mi się, że bardzo dobrze ją przeprosiłem wczoraj w nocy.

Nie chce żeby tak to teraz wyglądało, ale wierze, że kiedy wszystko zacznie być tak jak powinno, a moi ludzie się zaaklimatyzują to będzie coraz mniej obowiązków, a co za tym idzie więcej czasu dla mojej ukochanej.

Od: Nastia

Jestem gotowa

Powinienem już wyjeżdżać, ale oczywiście brunetce nie kwapi się do pośpieszenia. Próbowałem jej pokazać jakie to frustrujące, ale ta niestety jeszcze nie zdała sobie z tego sprawy, lecz wierzę, że to się zmieni.

- Jestem gotowa - powiedziała dokładnie te same słowa, które przed chwilą dostałem w wiadomości od Nastii.

- W takim razie chodźmy - oznajmiłem i wyszliśmy razem wsiadając do windy.

Kobieta widząc, że trzymam telefon schowała mi go do kieszeni kładąc dłonie na mojej szyi, a następnie składając gorący pocałunek na moich ustach. Uwielbiam kiedy jest blisko, bo zapełnia tą pustkę i daje dużo słońca do tego mroku którym jestem ja.

- Jak wrócisz to wypieprzysz mnie tak jak nigdy - szepnęła do mojego ucha i doskonale wiem co robi.

Zawsze powtarza takie słowa nie mając na myśli przyszłości tylko teraźniejszość. Muszę powiedzieć, że z chęcią bym to zrobił, lecz już jestem spóźniony, więc niestety nie usatysfakcjonuje jej.

- Masz racje kotku jak wrócę - złożyłam pocałunek na ustach w momencie kiedy winda się otworzyła, a ona już z bardziej niezadowoloną miną wysiadła i zaczęła kierować się do auta.

- Co to? - zapytała Prerie wyciągając mały złoty łańcuszek z siedzenia fotela.

Widzę, że jest niepewna tego co widzi i nie dziwię się jej patrząc na moją przeszłość, ale naprawdę nie mam pojęcia skąd to się wzięło w moim samochodzie, więc odebrałem to świecidełko oglądając je od góry do dołu zastanawiając się kto je mógł tu zostawić.

Wydaje mi się, że już kiedyś to widziałem, lecz nie mam pojęcia gdzie. Może to mojej mamy przecież ona bardzo często nosi wisiorki, a ten jest bardzo w jej guście. Małe złote serduszko na końcu na pewno idealnie zdobi jej szyję.

- Wydaje mi się, że może być mojej mamy, ale nie jestem pewny - odpowiedziałem oddając łańcuszek kobiecie - Schowaj go do schowka.

- Na pewno nie jest żadnej innej kobiety? - zapytała patrząc się na mnie podejrzliwie.

Szepcze krzyczącOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz