Obudziłam się następnego ranka z ogromnym bólem spowodowanym kolejny niewyspaniem się. Wczoraj kiedy wróciłam i się myłam przypomniałam sobie, że nie użyliśmy prezerwatywy i modliłam się żeby nie było z tego dziecka. Na szczęście za pierwszym razem zażywałam tabletki, ale po dłuższym czasie stwierdziłam, że to bezsensu.
Co prawda nie mam dni płodnych, ale zawsze jakaś szansa jest, a ja raczej nie chce zostać młodą mamą, bo wiem, że nie dałabym tej małej kruszynce tyle miłości na ile by zasługiwała i oczekiwała.
Nie ma opcji, że powiem o tym Alessandro, a nawet jeśli byłabym w ciąży to bym mu o tym nie powiedziała. Wiem, że to okropne, ale ja naprawdę nie chce mieć więcej osób koło siebie, które mnie pokochają jeśli w ogóle, a później zostawią samą.
- Są jakieś wieści w sprawie mojej mamy? - zapytałam jednego z moich ludzi podchodząc do jego biurka.
- Tak - odpowiedział, a ja poprawiłam się przygotowując na nowe wiadomości - Podobno widziano ją na granicy Avalone co oznacza, że już tu jest. Wysłałem paru ludzi, aby przeszukali miasto tam gdzie można ją widzieć - oznajmił, a ja pokiwałam na jego słowa głową.
- Świetna robota, gdyby były nowe wieści to dawaj znać.
- Oczywiście - odpowiedział i wrócił do pracy.
Jack to jeden z jeden z moich ludzi który może troszkę więcej niż wszyscy, bo wszystko co robi jest bardzo przemyślane i wiem, że ma do tego głowę, a gdyby nawet coś poszło nie tak to wie jak sobie z tym poradzić.
Dalej nie mogę uwierzyć, że mama żyje, a tym bardziej nie będę mogła uwierzyć kiedy zobaczę ją na własne oczy. Wczoraj wieczorem widziano ją jeszcze w Chula Vista jako oczywiście Dominica Davis, aby nikt jej nie mógł rozpoznać, ale na szczęście moim ludziom to się udało.
Teraz zostało mi tylko czekać, aż pojawi się przed mną i będę mogła ją przytulić tak mocno jak jeszcze parę lat temu. Kiedy się znajdzie to już nigdy jej nie pozwolę odejść, bo to już za bardzo zaboli.
- Rick! - krzyknęłam wchodząc do jego mieszkania.
Widząc zaspanego mężczyznę przy blacie w kuchni jedzącego śniadanie od razu ruszyłam w jego stronę z morderczym wyrazem twarzy. Musi mi wytłumaczyć dlaczego mnie wczoraj zostawił samą z Alessandro bez żadnego słowa.
- Co? - zapytał widocznie niewyspany.
- Lubisz mnie wystawiać? - zapytałam marszcząc brwi, a brunet popatrzył się na mnie - Dlaczego zostawiłeś mnie tam samą z Alessandro?
- Zostawiłem Cię tam samą, bo w tamtym momencie ktoś podpalił jeden z kontenerów, lecz na szczęście pustych, a Ciebie nie chciałem brać, bo nie powinnaś jeszcze jeździć - odpowiedział od razu patrząc mi cały czas w oczy - Ale czekaj, czekaj co tam robił ten dupek? - zapytał zirytowany.
Okej teraz po jego reakcji mogę zobaczyć, że na serio nie wiedział, że będzie tam brunet, bo w sumie to zapomniała, że już po akcji z zastrzeleniem nie dogadują się tak dobrze z czego nie wiem czy mam się cieszyć czy nie.
- Kiedy powiedziałeś, że idziesz po telefon to on tam był, ale kto podpalił kontener? - zmieniłam temat żeby przypadkiem nie wygadać się o tym co robiliśmy w aucie, bo wtedy Rick na pewno by mi nie odpuścił.
- Widzieliśmy na kamerach, że zrobiły to jakieś dzieciaki zapewne nie chcący, bo bawiły się ogniem, wiec odpuściliśmy - pokiwałam na jego słowa głową opierając się o blat patrząc bokiem na zielonookiego.
Mówię mu zupełnie wszystko i teraz biję się z myślami czy mu jednak o tym nie powiedzieć. Jak wyjdę bez żadnego słowa o Alessandro to będę miała wyrzuty sumienia, że coś przed nim ukrywam, ale domyślam się jaka będzie jego reakcja, a ja nie chce słuchać kazania 'ojca' o złym zachowaniu.
CZYTASZ
Szepcze krzycząc
RomanceOgnisty pociąg, władczość oraz niedostępność jest tym co łączy te dwie osoby, lecz czy będą oni mogli schować swoje ego do kieszeni, aby porozmawiać jak normalni ludzi, którzy w co drugim zdaniu nie będą używać sarkazmu oraz pokazywać swojej władczo...