14.

837 20 3
                                    


Obudziłam się następnego ranka z ogromnym bólem spowodowanym kolejny niewyspaniem się. Wczoraj kiedy wróciłam i się myłam przypomniałam sobie, że nie użyliśmy prezerwatywy i modliłam się żeby nie było z tego dziecka. Na szczęście za pierwszym razem zażywałam tabletki, ale po dłuższym czasie stwierdziłam, że to bezsensu.

Co prawda nie mam dni płodnych, ale zawsze jakaś szansa jest, a ja raczej nie chce zostać młodą mamą, bo wiem, że nie dałabym tej małej kruszynce tyle miłości na ile by zasługiwała i oczekiwała.

Nie ma opcji, że powiem o tym Alessandro, a nawet jeśli byłabym w ciąży to bym mu o tym nie powiedziała. Wiem, że to okropne, ale ja naprawdę nie chce mieć więcej osób koło siebie, które mnie pokochają jeśli w ogóle, a później zostawią samą.

- Są jakieś wieści w sprawie mojej mamy? - zapytałam jednego z moich ludzi podchodząc do jego biurka.

- Tak - odpowiedział, a ja poprawiłam się przygotowując na nowe wiadomości - Podobno widziano ją na granicy Avalone co oznacza, że już tu jest. Wysłałem paru ludzi, aby przeszukali miasto tam gdzie można ją widzieć - oznajmił, a ja pokiwałam na jego słowa głową.

- Świetna robota, gdyby były nowe wieści to dawaj znać.

- Oczywiście - odpowiedział i wrócił do pracy.

Jack to jeden z jeden z moich ludzi który może troszkę więcej niż wszyscy, bo wszystko co robi jest bardzo przemyślane i wiem, że ma do tego głowę, a gdyby nawet coś poszło nie tak to wie jak sobie z tym poradzić.

Dalej nie mogę uwierzyć, że mama żyje, a tym bardziej nie będę mogła uwierzyć kiedy zobaczę ją na własne oczy. Wczoraj wieczorem widziano ją jeszcze w Chula Vista jako oczywiście Dominica Davis, aby nikt jej nie mógł rozpoznać, ale na szczęście moim ludziom to się udało.

Teraz zostało mi tylko czekać, aż pojawi się przed mną i będę mogła ją przytulić tak mocno jak jeszcze parę lat temu. Kiedy się znajdzie to już nigdy jej nie pozwolę odejść, bo to już za bardzo zaboli.

- Rick! - krzyknęłam wchodząc do jego mieszkania.

Widząc zaspanego mężczyznę przy blacie w kuchni jedzącego śniadanie od razu ruszyłam w jego stronę z morderczym wyrazem twarzy. Musi mi wytłumaczyć dlaczego mnie wczoraj zostawił samą z Alessandro bez żadnego słowa.

- Co? - zapytał widocznie niewyspany.

- Lubisz mnie wystawiać? - zapytałam marszcząc brwi, a brunet popatrzył się na mnie - Dlaczego zostawiłeś mnie tam samą z Alessandro?

- Zostawiłem Cię tam samą, bo w tamtym momencie ktoś podpalił jeden z kontenerów, lecz na szczęście pustych, a Ciebie nie chciałem brać, bo nie powinnaś jeszcze jeździć - odpowiedział od razu patrząc mi cały czas w oczy - Ale czekaj, czekaj co tam robił ten dupek? - zapytał zirytowany.

Okej teraz po jego reakcji mogę zobaczyć, że na serio nie wiedział, że będzie tam brunet, bo w sumie to zapomniała, że już po akcji z zastrzeleniem nie dogadują się tak dobrze z czego nie wiem czy mam się cieszyć czy nie.

- Kiedy powiedziałeś, że idziesz po telefon to on tam był, ale kto podpalił kontener? - zmieniłam temat żeby przypadkiem nie wygadać się o tym co robiliśmy w aucie, bo wtedy Rick na pewno by mi nie odpuścił.

- Widzieliśmy na kamerach, że zrobiły to jakieś dzieciaki zapewne nie chcący, bo bawiły się ogniem, wiec odpuściliśmy - pokiwałam na jego słowa głową opierając się o blat patrząc bokiem na zielonookiego.

Mówię mu zupełnie wszystko i teraz biję się z myślami czy mu jednak o tym nie powiedzieć. Jak wyjdę bez żadnego słowa o Alessandro to będę miała wyrzuty sumienia, że coś przed nim ukrywam, ale domyślam się jaka będzie jego reakcja, a ja nie chce słuchać kazania 'ojca' o złym zachowaniu.

Szepcze krzyczącOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz