2.3

523 17 1
                                    


Nastia

Tak jak już mówiłam nie mam zamiaru iść dzisiaj do pracy, bo miałam zapomnieć o tym człowieku, a on nagle się pojawia i niszczy wszystko co wypracowałam przez ten cały czas. Nigdy nie liczył się z uczuciami innych i widzę, że zostało to do dzisiaj.

Nie chce znów popaść w te szaleńcze uczucie, bo widzę, że jego do mnie się wypaliło i tak chyba jest lepiej pomimo, że ja nadal czuje to samo co czułam. Nie mogę znaleźć osoby. którą pokocham, bo boję się, że skończy się to tak jak moje poprzednie związki.

To głupie tak myśleć, bo każdy człowiek jest inny, ale ja chyba nie potrafię inaczej

- Mamusiu, a dlacego nie ma Cię w placy? - zapytała moja córeczka przecierając oczka kiedy to ja piję poranną kawę.

- Mamusia zrobiła sobie dzisiaj wolne - uśmiechnęłam się, a Larissa zaczęła skakać z radości.

Jedynymi dniami kiedy jesteśmy razem to sobota i niedziela, ale nie mogę nic poradzić na to, że mam taką pracę jaką mam. Zapewne gdybym była szefową mafii to miałabym dla niej czas od rana do wieczora, ale czasami trzeba z czegoś zrezygnować, aby być szczęśliwszym człowiekiem.

Choć nie wiem czy tym razem to zdanie pasuje

- Mamusia zrobiła sobie wolne? - zapytał Lorenzo składając pojedynczy pocałunek na moim barku.

Nie wspominałam, ale mam drugą połówkę, którą jest cholernie przystojny szatyn z niebieskimi ciemnymi oczami chwilami wchodzącymi w granat, ciemniejszą karnacją dzięki słońcu i idealnie wyrzeźbioną szczęką pokrytą lekkim zarostem.

- Tak - odpowiedziałam odwracając się w jego stronę łącząc nasze usta.

- Bleeee! - zaczęła krzyczeć Larissa, a my wybuchliśmy śmiechem razem z Lorenzo.

Nasza historia wygląda trochę jak z książki, bo poznaliśmy się w szpitalu gdzie pracuje szatyn. Blondynka miała bardzo dużą gorączkę i kiedy chodziłam denerwując się wpadłam właśnie na Lorenzo, który mnie bardzo uspokoił.

Jako młoda mama nie wiedziałam, że była to zwykła grypa i strasznie się o nią martwiłam, a on wytłumaczył mi, że jedyną rzeczą jaką mogę się martwić to spędzenie paru dni z córką w łóżku. Był kochany, uprzejmy oraz cholernie inteligentny i właśnie dlatego tak się w nim zauroczyłam.

Na początku zaczęło się od niewinnych randek, ale po półtorej roku zaproponował wspólne mieszkanie. Na początku cały czas mu odmawiałam, bo sądziłam, że to za wcześnie, ale widziałam jak bardzo Larissa się do niego przywiązała.

Dobrze wie, że to nie jej tata, więc najczęściej mówi do niego wujku. Lorenzo się bardzo ucieszył i od razu przyjął ją jak własną córkę. Nie zna mojej przeszłości, bo poprosiłam go żeby do tego nie wracał, a on się zgodził twierdząc, że teraz mamy czystą kartę jakbyśmy się dopiero urodzili.

Wiedział, że szukam pracy więc, zaproponował, abym była asystentką jego taty, bo choć tyle może dla niego zrobić nie przejmując po nim firmy, a ten od razu się zgodził wiedząc, że nie mam żadnych kwalifikacji. Naprawdę dużo zawdzięczam tej rodzinie, bo przyjęła mnie jak własną córkę.

Słysząc pukanie do drzwi zmarszczyłam brwi nie wiedząc kto może do nas przyjść. Nie myśląc dalej ruszyłam, aby otworzyć osobie po drugiej stronie. Uchylając drewnianą płytę już zobaczyłam te cholernie wkurwione czekoladowe oczy.

- Co Ty tu robisz? - zapytałam wychodząc na korytarz.

- Dlaczego nie ma Cię w pracy? - zignorował moje pytanie rzucając we mnie piorunami.

Szepcze krzyczącOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz