Epilog

1.2K 27 4
                                    


Patrząc na przepiękną kobietę o wiśniowych włosach z uśmiechem prosto z Hollywood, idealną figurą i przepięknymi czarnymi niczym otchłań oczami zaniemówiłam, bo jest, aż ta piękna. Mogłaby być na dosłownie każdej okładce i ludzie bili by się o nią żeby wystąpiła tylko w ich ciuchach czy na ich okładkach.

Po prostu ideał

- Dzień dobry - rzekłam po chwili ciągłego wpatrywania się w nią otrząsając się.

- Dzień dobry, jest Alessandro? - zapytała miło przestępując z nogi na nogę jakby się niecierpliwiła.

W tym momencie właśnie czar prysł, ale przecież on tutaj mieszka więc dlaczego miałby przyjść do kogoś innego? Jest przepiękna, a on cholernie przystojny i idealnie by do siebie pasowali, a patrząc na nas widać tylko rozlatujący się dom.

- A kim Pani jest? - mam nadzieję, że ta kobieta nie ściągnie na nasz związek kolejnych kłopotów.

- Jego narzeczoną - odpowiedziała pewnie siebie posyłając delikatny nieśmiały uśmiech.

A jednak kurwa

Oszukał mnie mówiąc, że nigdy w życiu nie będzie mieć przede mną więcej sekretów. W tym momencie jestem cholernie szczęśliwa, że w żadnym momencie naszej relacji nie powiedziałam mu co czuję, bo wyszłabym na zupełną idiotkę.

Kłamał mi w twarz już tyle razy, że jedyne co mogę teraz zrobić to zostawić go samego ze swoją narzeczoną, która jak się pewnie okaże ma dziecko, albo jest w ciąży, bo przecież po co mieć jedną kobietę jak można mieć dwie.

Teraz zastanawiam się tylko nad jednym, a mianowicie powiedzieć jej o wszystkim czy zostawić to dla siebie. Ja chciałbym wiedzieć, ale nie wiem czy ona też, zostawię to może dla Alessandro żeby to on sobie poradził z tym wszystkim.

Nie chce słyszeć już nawet jego wyjaśnień po które przyszłam, bo kłamiąc mnie ten już ostatni raz dosłownie wszystko u mnie przegrał. Miałam go zostawić, ale gdzieś z tył głowy wiem, że bym żałowała, lecz teraz widząc przede mną tą piękną kobietę niczego mi nie szkoda.

Może oprócz jej

Nie wiem nawet jak on sobie wyobrażał ślub ze mną kiedy ma narzeczoną z którą pewnie chciał wziąć w przyszłości również ślub. To wszystko jest tak bardzo popierdolone, że, aż nawet nie chce mi się tracić więcej energii na zrozumienie tego.

Na zrozumienie jego

Po prostu to tu zostawię już nigdy do tego nie wracając

Spojrzałam tylko jeszcze na palec gdzie zobaczyłam naprawdę przepiękny pierścionek z wielkim diamentem na środku który błyszczy się od słońca które wyszło. Jest cudowny i wielki jak zapewne miłość tej kobiety do tego mężczyzny. Gdybym wiedziała, że nie jest sam nawet bym go nie do tchnęła, a teraz naprawdę tego żałuję.

- Oczywiście zapraszam do środka - rzekłam udając przez ten czas służbę - Proszę usiąść, a ja zaraz zawołam Pana Morettiego.

- Bardzo Pani dziękuję - uśmiechnęła się do mnie wdzięcznie co i zrobiłam ja, lecz możliwe, że zamiast uśmiechu pojawił się grymas.

Nie mogę mu tego powiedzieć sama, bo zapewne będzie mnie zatrzymywał i mówił, że to wszystko nie tak, lecz ja mu się nie dam kolejny raz i mówię już teraz, że jest to definitywny koniec naszej znajomości.

Zostałam już skrzywdzona przez wiele osób i naprawdę nie chce przez kolejną, choć i tak już jestem, ale może nie chce bardziej. Myślałam, że prawdziwa miłość istnieje, lecz występuje ona w malusieńkim procencie, bo przecież miłość mamy i taty taka była, ale no właśnie była, a teraz już wiem, że to gówno nie istnieje i nikt więcej nie musi mnie w tym utwierdzać.

Szepcze krzyczącOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz