Wbiegłam do środka budynku przez szklane drzwi, a zaraz za mną Natalie. Podczas gdy moja przyjaciółka podeszła do pielęgniarki w recepcji, ja podeszłam do półprzezroczystych drzwi sali, na której leżeli pacjenci z nagłymi przypadkami. Starałam się chociaż dojrzeć cokolwiek i znaleźć Zaya i Glenna. Nagle jakiś pielęgniarz przeprosił mnie, więc się odsunęłam, a on otworzył drzwi i wjechał do środka z wózkiem inwalidzkim. Jednocześnie za moimi plecami działo się właśnie coś głośnego. Odwróciłam się.
- Czyli teraz dyskryminuje pani mojego kuzyna za jego kolor skóry? Jak pani nie wstyd! - oburzyła się głośno Natalie, przyciągając uwagę innych w poczekalni. - Dowiedziałam się, że trafił do szpitala, przyjechałam jak tylko mogłam najszybciej, a pani teraz mówi mi, że nie mogę go odwiedzić? Rasizm to jednak wciąż choroba ludu. - pokręciła z niedowierzaniem głową szatynka.
Gdyby nie obecna sytuacja z Glennem, parsknęłabym śmiechem. Natalie wspaniale umiała sprawić, że działo się dokładnie to, co zamierzała. Osiągała swoje sukcesy i za to ją też uwielbiałam.
Na szczęście ten teatrzyk szybko się kończył.
- Przepraszam, nie miałam tego na myśli, oczywiście może pani odwiedzić swojego kuzyna. Nikogo tutaj nie dyskryminujemy. - odparła potulnie pielęgniarka, patrząc nieprzyjaźnie na moją przyjaciółkę.
Triumfująca dziewczyna skinęła głową w moją stronę, podziękowała z uprzejmym uśmiechem i ruszyła w moim kierunku. Szłam zaraz za nią, kiedy kierowała się do innych drzwi w korytarzu po lewej, gdzie znajdowały się sale wytrzeźwieniowe. No tak, w sumie mogli go zabrać tutaj, skoro był pijany po imprezie. Otworzyła jedną z sal i weszła do środka, a ja za nią. Po kilku krokach zauważyłam w słabszym dziennym świetle, przez to, że dziś na niebie były chmury, łóżko szpitalne i tylko dwie osoby w środku. Pierwszą z nich był Glenn, spokojnie leżący z unoszącą się regularnie klatką piersiową, a drugą była pielęgniarka, która sprawdzała jakieś parametry z karty, zapisując coś. Kiedy usłyszała, że wchodzimy, spojrzała na nas przez ramię i uśmiechnęła się życzliwie.
- Panie przyszły w odwiedziny? - zapytała przyciszonym głosem, pewnie po to, żeby nie budzić czarnoskórego.
Skinęłyśmy potwierdzająco głowami i podeszłyśmy bliżej.
- Co z nim? - odezwała się Natalie.
- Na razie dobrze, właściwie to pewnie wszystko przez temperaturę, jaka jest i jego stan, w jakim się u nas znalazł. Bo wiedzą panie, czemu tu trafił? - upewniła się kobieta, wciąż nie zmieniając tonu.
- Tak, powiadomiono nas. - odpowiedziałam, podchodząc bliżej łóżka i siadając na białym, metalowym krzesełku.
- Był tu z nim jego przyjaciel, ale myślę, że zaraz wróci. Będą mogły panie wypytać go o szczegóły, ja muszę iść do innych pacjentów. Do widzenia. - pożegnała nas pielęgniarka, ostatni raz uśmiechając się w naszą stronę, po czym wyszła, zamykając za sobą cicho drzwi.
Złapałam za dłoń Glenna, ściskając ją lekko i po przyjacielsku.
- Coś ty narobił... - westchnęłam ciężko.
Pamiętałam rozmowę z Zayem rano doskonale.
- Glenn wylądował w szpitalu...
- Co?! - krzyknęłyśmy jednocześnie z Natalie, budząc się już całkowicie.
- Jak to? Co się stało? - zapytała szatynka.
- Po tym, jak pojechałyście poszliśmy tańczyć i Glenn stwierdził, że trzeba nam czegoś ekstra na tę noc, skoro zostaliśmy razem i... - czarnoskóry załkał.
CZYTASZ
Babysitter
RomanceRozpoczynają się wakacje, więc wielu nastolatków szuka pracy, żeby sobie dorobić. Katherine ma szczęście i dostaje pracę jako opiekunka do dziecka na cały lipiec. Gdy poznaje dziesięcioletnią May, którą to ma się zajmować, odkrywa, że dziewczynka je...