Rozdział 32

2K 36 71
                                    

- C-Co?

Moje ramiona bezwiednie opadły w dół, a usta zastygły lekko rozchylone. Nie potrafiłam przyswoić do siebie tej myśli.

- Tata miał wypadek w drodze do pracy i natychmiast zawieziono go do szpitala. - wyjaśniła łamiącym się głosem mama.

- Będzie dobrze, mamo. - Amelie kolejny raz potarła ramiona kobiety na krześle.

Jej głos był aż nazbyt spokojny. Starała się dawać wrażenie tej opanowanej, bo inaczej mama zaczęłaby panikować. Potem przerodziłoby się to w pochopnie podjęte decyzje i nie wiadomo, czy nawet nie musiałybyśmy gonić za naszą rodzicielką do Europy.

- I co teraz? - zapytałam cicho, wbijając pusto wzrok w panele w jadalni.

Nie wiedziałam co myśleć o tym wszystkim. Oczywiście ogarnął mnie lęk, że mogę już nigdy nie ujrzeć swojego ojca, bo przecież nie wiem jak poważny był ten wypadek i co tak naprawdę się zdarzyło. Pewnie mama też tego do końca nie wie - stąd płacz i szloch.

Niewiadoma zawsze najmocniej bolała. Wtedy mogło dziać się wszystko co najgorsze, a ty będziesz zakładać, że jest lepiej. Z drugiej strony, możesz obstawiać najczarniejszy scenariusz, a sprawa nie będzie taka poważna. Nie wiedziałam, która opcja działa się teraz, choć miałam nadzieję na tę drugą.

Tata musiał przeżyć i wyzdrowieć. Musiał, po prostu musiał... Dla nas.

- Na razie trzeba się uspokoić. - odezwała się stanowczo Amelie. - Potem obmyślimy wszystkie możliwości i zdecydujemy, co dalej.

- Jak dobrze, że mam takie mądre córeczki. - szepnęła mama, podnosząc ponownie chusteczkę do oczu.

W odpowiedzi moja starsza siostra ścisnęła na moment mocniej ramię naszej rodzicielki.

- W jakim stanie jest tata? - podeszłam bliżej mamy, przenosząc wzrok na nią.

Amelie miała rację. Nie możemy panikować ani rozpaczać, trzeba się wziąć w garść, obmyśleć plan i go zrealizować. Choć to będzie trudne, jest nas trzy, musimy dać radę. Tata niech trzyma się zdrowia i życia, a my też zrobimy to, co będzie najlepsze w tej sytuacji. Taki układ chyba jest uczciwy.

- Powiedzieli mi, że trwa jego operacja, więc jeszcze nie wiedzą. Zadzwonią ponownie po niej. - odpowiedziała mama, po czym wydmuchała nos, odchrząknęła i wstała. - No to do dzieła, najpierw zjedzmy śniadanie, jak to robią ludzie.

Skrzyżowałam z moją starszą siostrą niepewnie spojrzenia. Przekazałyśmy sobie wspólne obawy i to, że musimy być teraz przy sobie nawzajem. Jak rodzina. A zatem nie obstawiajmy najgorszego, ale też nie liczmy na całkowite zdrowie. Będzie co będzie i ze wszystkim damy sobie radę.

Prawda?

- Pójdę obudzić Nat. - wskazałam za siebie.

- Przyjdźcie zaraz do kuchni, to pomożemy mamie. - skinęła głową szatynka, odchodząc do pomieszczenia obok.

Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Czułam się, jakby całe ciało mi zesztywniało i zdrętwiało, choć niedawno chodziłam. Naprzykrzający się głosik w głowie powtarzał mi, że musi dziać się coś złego, bo nie wiem w jakim stanie jest tata. Widziałam oczami wyobraźni najstraszniejsze wizje i poczułam wzbierające do oczu łzy. Byłam bezsilna, siedząc po drugiej stronie oceanu nijak mogłam pomóc tej swojej drugiej części rodziny. Nie rozumiałam często, dlaczego zamiast zostać z tatą we Francji, zamieszkaliśmy w Stanach, choć on nadal pracuje w Europie.

Tak szczerze mówiąc, przez to nie znałam go dobrze. Nie wiedziałam co lubi najbardziej robić, jakie ma poczucie humoru czy choćby to, jakie ma ulubione danie. Przyjeżdżał do domu kilka razy w roku, zostając na maksymalnie półtora do dwóch tygodni. Wtedy też najpierw odsypiał podróż, a dopiero potem z nami przesiadywał. Najtrudniej było, kiedy przyjeżdżał w czasie, kiedy ja z Amelie miałyśmy szkołę na głowie. Wtedy jeździł z mamą do miasta, ale my już nie miałyśmy tyle czasu i sił, po kilku godzinach spędzonych nad książkami. To bolało... Mieć ojca, choć go tak właściwie nie znać.

BabysitterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz