W chwili gdy podnosiłam łyżeczkę z już nieco rozpuszczonymi lodami czekoladowymi, usłyszałam melodię dobrze mi znanej piosenki Chase Atlantic. Zmarszczyłam brwi, zdziwiona tym, kto może do mnie dzwonić, a jednocześnie z nadzieją, że wiem kto może to robić, i sięgnęłam do małego czarnego, skórzanego plecaka. Nosiłam go ze sobą w sumie wszędzie, bo był nieduży, a mieścił sporo rzeczy i był wygodny. Zaczęłam przetrząsać jego wnętrze w poszukiwaniu wciąż dzwoniącego telefonu. Łyżeczka, która pozostała w moich ustach, trochę zasłaniała mi pole widzenia, ale ostatecznie dość szybko znalazłam urządzenie i odebrałam połączenie.
– Halo? – spytałam jako pierwsza, wyjmując łyżeczkę z buzi.
– Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do Katherine Le'Mour? – odezwał się męski, poważny głos.
– Le'Moure. – poprawiłam mężczyznę. – Zgadza się, to ja. Z kim rozmawiam?
– Nazywam się Aiden Roberts, dzwonię w sprawie ogłoszenia, jakie pani zamieściła w internecie. Szuka pani pracy na wakacje jako opiekunka do dzieci, tak? – wyjaśnił prosto rozmówca.
– Tak.
Moja towarzyszka, z którą owe lody jadłam, czyli Natalie, średniego wzrostu brunetka w czarnych szortach i białym crop topie z nadrukiem czarno-białego motyla na nim, patrzyła na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Posłałam jej delikatny i niewinny uśmiech (choć emocje i podekscytowanie we mnie było znaczące) i skupiłam się na rozmowie.
– Czy znajdzie pani czas jutro, aby się spotkać i porozmawiać osobiście? Nie chciałbym z żoną zostawić córki pod opieką pierwszej lepszej osoby, rozumie pani. – powiedział mężczyzna.
Czyli mam to szczęście, że nie uznano mnie za pierwszą lepszą osobę... Zawsze to coś, prawda?
– Jedenasta panu pasuje? - zaproponowałam.
– Naturalnie, jedenasta może być. Adres zaraz pani wyślę, zatem do zobaczenia jutro.
– Do widzenia. – odparłam, rozłączyłam się i ustawiłam numer pod nazwą pan Roberts.
– Kto to był? – spytała wreszcie Natalie, dla której milczenie i czekanie, aż skończę rozmawiać pewnie było katorgą. – I po co dzwonił? Czego od ciebie chciał?
– Dzwonił do mnie mój przyszły pracodawca, Pan Roberts, który możliwe, że zatrudni mnie jako opiekunkę do jego dziecka. – wyjaśniłam z szerokim uśmiechem i nabrałam triumfalnie łyżeczkę lodów.
Naprawdę cieszyłam się, że ktoś wziął pod uwagę moje dosyć ubogie CV i zdecydował się w ogóle porozmawiać. Miałam doświadczenie z dziećmi, dzięki wolontariatowi w domu socjalnym i na świetlicy, ale poza tym miałam szkołę, więc dużo rzeczy odpadało. Od poprzednich wakacji, kiedy to skończyłam szesnastkę, staram się łapać jakiejś roboty w wakacje, żeby trochę sobie dorobić.
W tym roku, po namowach mamy, zdecydowałam, że nadaję się na opiekunkę. Samodzielną.
Może naprawdę miała rację?
– No, kobieto! – brunetka obok mnie nachyliła się i mocno mnie przytuliła. – Jestem z ciebie dumna!
– Nie rozczulaj się tak, pewnie nawet nie zarobię całościowo tyle ile ty, pracując w Starbucksie. – zaśmiałam się i zjadłam kolejną łyżeczkę lodów.
– Nie przesadzaj, opiekunki nieźle zarabiają i nie muszą się użerać z niektórymi irytującymi klientami. - Natalie udała, że się wzdryga, po czym kontynuowała. - Ale jeśli bardzo będziesz chciała, to może wspomnę o tobie jakiemuś menadżerowi.
CZYTASZ
Babysitter
Roman d'amourRozpoczynają się wakacje, więc wielu nastolatków szuka pracy, żeby sobie dorobić. Katherine ma szczęście i dostaje pracę jako opiekunka do dziecka na cały lipiec. Gdy poznaje dziesięcioletnią May, którą to ma się zajmować, odkrywa, że dziewczynka je...