Rozdział III

459 16 11
                                    

Zbliżał się poranek. Leżąc w łóżku z zamkniętymi oczami, czułam obok siebie delikatne ciało Raphaela. Oddychał cicho i wydawał się już pogrążony w głębokim śnie. Zaledwie kilka minut wcześniej odpłynął w zaciszu mojego prywatnego sanktuarium. Prześcieradła naciągnięte na nasze nieruchome ciała wciąż były mokre od moich łez. Byłam teraz szczęśliwa i czułam się, jakby minęło całe życie od tej chwili desperacji. Byłam bardzo zdenerwowana, gdy zobaczyłam, jak smutny jest Raphael i naprawdę chciałam być przy nim i sprawić, by poczuł się lepiej. Kiedy mnie odepchnął, poczułam się bezużyteczna, odrzucona, porzucona. Nie rozumiałam, co się z nim dzieje. Przespałam część nocy i następny dzień. Kiedy nie miewałam szalonych koszmarów, byłam niejasno świadoma tego, jak nieszczęśliwie się czułam. Ale właśnie gdy słońce miało już zachodzić, o tej porze dnia, kiedy wszystko zaczyna się zmieniać, obudził mnie delikatny kaszel dochodzący z korytarza. Więc otworzyłam drzwi. Raphael stał tam w milczeniu, jego piękna twarz wykrzywiła się z bólu. Przyszedł do mnie. Moje serce zaczęło bić szybciej. Przytulona do łóżka z zamkniętymi oczami, nie mogłam się powstrzymać od odtworzenia tej sceny w myślach. Przypomniałam sobie, co mu powiedziałam.

Eloise: Raphael... Co do... Ty tutaj?

Ledwo mogłam wydobyć słowa, ale wydawał się rozumieć, jak wielką ulgę czułam. Na jego twarzy pojawił się cienki uśmiech.

Raphael: Eloise... Jestem tu teraz z Tobą, na dobre i na złe.

Chciałam go pocieszyć, ale w jego głosie wciąż było tyle palącego bólu. Prawie nie pamiętałam słów, których użyłam. Po prostu czułam się, jakbym mówiła językiem Raphaela.

Eloise: Każdy ma swoje wzloty i upadki... Ale proszę wejdź i odpocznij chwilę. Jestem pewna, że nie zamierzasz siedzieć na korytarzu całą noc.

Dlaczego Raphael wszedł do mojego pokoju? Poruszyły go moje słowa? Czy życzliwość mojego głosu? Może nie chciał być sam? Bez względu na powód usiadł na moim łóżku i pozwolił mi trzymać się za rękę. Zostaliśmy tak przez jakiś czas, ramię w ramię. Był pogrążony w myślach, a ja próbowałam zrozumieć jego milczenie. Potem otworzył blade usta i wydał z siebie słaby pomruk. Jak tylko to usłyszałam, zapomniałam o swoim bólu i bólu serca.

Raphael: Eloise... Dziękuję... Dziękuję, że tu jesteś... Czasami przyciągają mnie myśli o przeszłości jak nieszczęsną ćmę do płomienia. A Ty zdmuchnęłaś świecę i zaciągnęłaś zasłony. Znów czuję się wolny, w ciemnościach.

Mój podstępny mózg wygodnie wymazał resztę naszej rozmowy. Coś jak wtedy, gdy słuchasz listy odtwarzania i pomijasz piosenkę, aby przejść do ulubionej. Reszta nocy była magiczna i słodka. Kiedy trzymałam jego rękę, otoczył mnie ramionami. Potem rozciągnęliśmy się obok siebie i tak leżeliśmy godzinami. Czułam jego oddech na mojej skórze, przeczesując palcami jego włosy. Od czasu do czasu znów łączyliśmy się za ręce, wymyślając własne małe gry i układając palcami dziwne kształty, śmiejąc się delikatnie w ciemności. Mieliśmy chwile nieśmiałości i śmiałości. Wciąż się poznawaliśmy. Chciałam zapamiętać każdy szczegół jego ciała, a teraz była moja szansa. Otworzyłam oczy na oślepiające światło. Zdałam sobie sprawę, że musiałam znowu zasnąć, pogrążona we śnie poprzedniej nocy.

(Raphaela tu nie ma... Musiał wyjść, kiedy spałam... żeby wrócić do swojego pokoju. Co za intensywne przeżycie... W tej chwili wszystko jest trochę niewyraźne... Noc była taka... magiczna. Czuję się z nim w jakiś sposób bliższa, nawet jeśli niewiele mówiliśmy. Nie jestem gotowa na powrót do łóżka... Rany. Gorący prysznic dobrze by mi zrobił.)

*łazienka*

Światło dzienne wlewało się przez okno łazienki, gdy szorowałam znajome kształty mojego ciała. Przesunęłam palcami po obszarach skóry, w których Raphael mnie dotknął, zastanawiając się, jakie to musiało być dla niego uczucie.

Raphael - ścieżkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz