Rozdział X - POZYTYWNE zakończenie

367 9 6
                                    

Moja głowa zaczynała być ciężka. Zamrugałam. Dźwięki wokół mnie stawały się coraz bardziej przytłumione. Ciepło ciała Raphaela wciąż przywoływało mnie do niego. Już miałam zasnąć, kiedy usłyszałam głos młodej osoby dochodzący zza drzwi. Moja krew natychmiast ostygła.

???: Wrócili. Czekamy na Was w salonie. Pośpieszcie się.

Dźwięk obudził też Raphaela. W ciągu sekundy był na nogach, gotowy do działania. Potem oboje wybiegliśmy z pokoju.

*salon*

Ethan: Wreszcie. Teraz, gdy wszyscy tu jesteśmy, może ktoś mi powiedzieć, co się dzieje.

Ivan: Aarona jeszcze tu nie ma... Prawdopodobnie powinniśmy...

Ethan: Powinniśmy, co? Czekać na niego? Gdzie on poszedł? I dlaczego nie powiedział nam, że wychodzi? Z tego, co wiemy, psychopata związał go gdzieś w lesie. Musimy to zrobić bez niego.

Raphael: Ethan mówi to bez ogródek, ale ja się z nim zgadzam.

Beliath: W tej chwili musimy znaleźć mordercę, bez względu na wszystko. I wreszcie mamy trop.

Vladimir: Prawidłowo. Po bliższym przyjrzeniu, zorientowaliśmy się, że morderca zostawił ślad krwi na miejscu zbrodni. Tym razem możemy za nim podążać.

Eloise: Więc dlaczego nie zacząłeś go tropić? Czekasz na wsparcie?

Beliath: Wydajesz się być trochę rozkojarzona, śliczna. Nie zauważyłaś, że wciąż jest dzień?

Ethan: A ja byłem zajęty opieką nad tymi dwoma. Zresztą przez następne kilka godzin nie możemy nic zrobić.

Ivan: Gdybyśmy się zakryli, moglibyśmy wyjść na zewnątrz...

Ethan: Nie wiem, gdzie nauczyłeś się walczyć, ale nigdy nie jest dobrym pomysłem stawanie czoła wrogowi, gdy jesteś pokryty oparzeniami słonecznymi.

Vladimir: Przeprowadzimy się dziś wieczorem, jak tylko zajdzie słońce. Jak mówi Ethan, nie ma powodu, by stawiać czoła w niekorzystnej sytuacji. I może Aaron wcześniej wróci...

(Wszystko dzieje się tak szybko. Nie mogę wtrącić ani słowa... To szaleństwo.)

Beliath: Więc kto idzie? Już nam brakuje naszego eksperta od śledzenia.

Vladimir: Jeśli Aaron wróci, pójdę z nim. Wygląda na to, że będzie pochmurna noc. A jeśli nie wróci, może Beliath może ze mną pójść? Albo Ivan? Myślę, że Eloise powinna tu zostać.

Raphael: Zostanę z nią. I zrobię co w mojej mocy, by bronić dworu. Ethan powinien również zostać z tyłu na wypadek, gdyby ktoś potrzebował pomocy medycznej w nagłych wypadkach.

(To tego chciał... Nie mam nic przeciwko!)

Ethan: Ah, oczywiście. Staraj się nie dać rozerwać na strzępy. W ten sposób ułatwi mi to życie.

Beliath: Więc jeśli dobrze rozumiem, jeśli Aaron nie wróci, to Vlad, Ivan i reszta naprawdę wyruszą na planowanie na bestię...

Vladimir: Chyba, że masz lepszy pomysł?

Beliath: Nie. Myślę, że wszyscy jesteśmy gotowi, aby pokazać temu facetowi, z czego jesteśmy stworzeni.

Vladimir: Nadszedł czas, aby wszyscy odpoczęli i przygotowali się do bitwy. Moi przyjaciele, dzisiejsza noc będzie punktem zwrotnym w naszej egzystencji.

Jeden po drugim pozostali wyszli z pomieszczenia. Nadal byłam w szoku po tym, co się właśnie wydarzyło i byłam przerażona tym, co może nastąpić dalej. Moi współlokatorzy nie wiedzieli nawet, jak postępować zgodnie z tabelą obowiązków, ale byli w stanie zdecydować o planie bitwy bez podnoszenia głosów.

Raphael - ścieżkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz