Rozdział IX

226 6 0
                                    

Zaczęło się ściemniać. Raphael delikatnie wypchnął mnie ze swojego łóżka i niechętnie wróciłam do swojego pokoju. Walczyłam, by nie zasnąć w ramionach mojego wampira, ale teraz chciałam spróbować się trochę przespać. Byłam niecierpliwa i w końcu postanowiłam dłużej nie czekać. Ostatnie kilka dni to emocjonalna kolejka górska, wypełniona przyprawiającymi o zawrót głowy wzlotami o upadkami. Czasami życie wydawało się toczyć tak szybko, że nie miałam nawet czasu na złapanie oddechu. Innym razem wydawało się, że coś się działo w nieskończoność. Ale spędzanie czasu z Raphaelem pomogło mi uspokoić nerwy. Czułam, że jestem gotowa stawić czoła nadchodzącej burzy.

*korytarz*

(Ok... muszę unikać Raphaela i udawać, że wszystko jest w porządku... Co mam teraz robić?)

*hol wejściowy*

(Cholera... Całe moje szczęście! Co mam zrobić? Powinnam go po prostu zignorować? Albo się przywitać? Będzie to dziwnie wyglądało, jeśli w ogóle nic nie powiem... Zaczekam i zobaczę, co zrobi najpierw...)

Raphael zatrzymał się przede mną, zachowując bezpieczną odległość. Był poza zasięgiem ramion, ale byłam wystarczająco blisko, by poczuć jego czarujący zapach.

Raphael: Miłego wieczoru, Eloise. Do zobaczenia później.

Przeszedł obok mnie w drodze na schody i delikatnie otarł swoją dłoń o moją. To było jak wstrząs elektryczny przebiegający przez moje ciało. Cichy głosik w mojej głowie przypominał mi, że musimy się unikać. Mimo to nie mogłam powstrzymać się od wyobrażenia sobie go na mnie, pode mną, we mnie. Po tajemniczym uśmiechu na jego twarzy mogłam stwierdzić, że myślał o tym samym. Pobiegłam do kuchni, zanim którekolwiek z nas zdołało ulec pokusie.

*kuchnia*

Eloise: Vladimir? Wszystko w porządku?

Vladimir: Nie oszczędzę Ci prawdy, Eloise. Nie, nic nie jest w porządku. Mamy na rękach kolejne martwe ciało.

Eloise: Kiedy to się stało? Czy tym razem morderca zostawił jakieś ślady?

Vladimir: Jeśli Beliath ma rację, zdarzyło się to niedaleko Moondance, na skraju lasu. Ofiarą był mężczyzna po trzydziestce. Beliath myśli, że został zabity kilka godzin temu.

Eloise: Gdzie jest teraz Beliath? Co mogę zrobić, żeby pomóc?

Vladimir: Nic. Zostań tutaj. Beliath poszedł znaleźć Ethana, a ja jestem w drodze, by do nich dołączyć. Aaron będzie stał na straży przed posiadłością.

Eloise: Czy Raphael wie, co się stało? A co z Ivanem?

Vladimir: Nie martw się, poinformowałem już Twojego wampira. Co do Ivana... Aaron powiedział mi, że najlepiej będzie go teraz nie denerwować. Ufam osądowi Aarona. Teraz jesteś na bieżąco. Muszę iść. Aaron czuwa. Nie musisz się martwić.

(Nie idź do Rapha... Nie idź do Rapha... Ugh... Muszę coś zrobić, żeby być zajętą... Może umiem grać na pianinie.)

*główny salon*

Moje palce wędrowały w górę i w dół po klawiaturze fortepianu, gdy mój umysł próbował zrozumieć wszystko, co się dzieje. Robiło mi się niedobrze na myśl, że nie jestem w stanie zmienić sytuacji, której wciąż nie do końca rozumiałam.

(Ugh... Wszystkie te morderstwa... Czy Alessio może za nimi stać? I czego on od nas chce? Czego chce ode mnie? Dlaczego nikt nie był w stanie go odnaleźć? Jak mogłam coś przegapić, jeśli był tam w noc imprezy? Co by było, gdyby miał wspólnika? Może nie pracował sam? Czy to mógł być ktoś z dworu? Ale kto? Ugh... i nie mogę nawet porozmawiać o tym z Raphaelem... Mam nadzieję, że ma się dobrze. To nie jego wina, ale jestem pewna, że czuje się winny z tego powodu...)

Raphael - ścieżkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz