1.

3.3K 131 67
                                    

Chan
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mimo dość późnej pory, wciąż nie miałem zamiaru ruszać się z miejsca.
Przebywałem właśnie z nawalonym w trzy dupy Hyunjinem w parku. Chłopak mamrotał coś pod nosem, ledwo utrzymując równowagę na ławce.

- Hyunjin, uspokój się - mruknąłem, czując że młodszy jest zdecydowanie za blisko. - Odsuń się.

- Al..e Chaaan~ Jeste...ś taki marudny..!

- A ty pijany. - Wywróciłem oczami, ponownie odsuwając od siebie chłopaka.

- Nje jesteem pijjany! Jes..tem szczeńźliwy! - wrzasnął, a ja aż drgnąłem.

- Nie wydzieraj się ty idioto, jest trzecia nad ranem!.. - ochrzaniłem bruneta, siadając na drugim końcu ławki. - Co ja mam z tobą zrobić, deklu? Jesteś najebany, zjarany i do chuja łysego, niepełnoletni!

- Little party...Never kill nobody~ Uspoookój zie staruchu!

- Staruchu? Ciekaw jestem, gdzie byś teraz był, gdybym cię nie znalazł, idioto! - warknąłem, ponownie odklejając od siebie chłopaka.

- Pewnje źwietnie bym zie bawił!

- Ta.. Z pewnością. - omiotłem go karcącym spojrzeniem, wzdychając ciężko. - No cóż, nie mam innego wyjścia niż wziąć cię do siebie. Tylko spróbuj pobudzić moich rodziców...

Hyunjin
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Starszy wziął mnie na plecy, idąc gdzieś przed siebie. Wiedziałem, że był zły. Ale co ja mogę? Jestem prawie pełnoletni, a on wiecznie traktuje mnie jak dziesięciolatka.
To mnie wkurzało w Chanie. Jest nadopiekuńczy.
Jednak wiem, że po prostu się martwi..

Znamy się od lat, niemalże od urodzenia i szczerze mówiąc, gdyby nie Bang - już dawno bym zginął.
Wszystkie imprezy, wyjścia i tego typu rzeczy zawsze kończą się w ten sam sposób. Więc mimo tego, że jestem wściekły, jak przychodzi i zabiera mnie ze sobą to wiem, że robi to, bo chce dla mnie dobrze. I mimo złości, zawsze gdzieś w środku jestem mu wdzięczny. 

- Gdzje idzjesz? - zapytałem, chwiejąc się na wszystkie strony.

- Idiota.. Mówiłem, że zabieram cię do siebie. - Odparł, podrzucając mnie lekko, tak, abym wygodniej ułożył się na jego umięśnionych plecach.

- Mhmmm... To teraz jusz wjem..

Starszy bez słowa wszedł ze mną do windy, naciskając numer dwudziesty (gdyż właśnie na tym piętrze mieszkał). Jechaliśmy coraz to wyżej sporą, szklaną windą, kiedy ja przysypiałem na plecach przyjaciela.
Lubiłem być u Chana. Mieszkał w ogromnym, nowoczesnym apartamencie z niezwykle dużymi oknami i widokiem na całe miasto. Uwielbiałem przede wszystkim to, jak jego mieszkanie jest urządzone. Myślę, że to właśnie głównie dlatego prawie całe dnie przesiadywałem u przyjaciela, będąc prawie trzecim synem jego rodziców. 
Dlaczego trzecim? Chan miał jeszcze brata - Felixa. Ostatni raz rozmawiałem z nim kilka lat temu, mimo, że jestem u Banga niemal codziennie. Z tego co było mi jednak wiadomo, chłopaka bardzo często nie było w domu przez co naszym jedyny i jakimkolwiek „kontaktem" było mijanie się na przedpokoju, niezbyt zwracając na siebie uwagę. 

Cicho weszliśmy do domu, zostawiając buty na korytarzu i wślizgnęliśmy się do pokoju mojego przyjaciela. 
Od razu rzuciłem się na łóżko, wzdychając cicho. Byłem wykończony.

- Chodźmy spać - rzucił starszy, szczelnie okrywając mnie kołdrą. - Dobranoc, głupku. I żeby ostatni raz mi coś takiego. 

- Nje położysz zie obok? - zapytałem zdziwiony, patrząc na niego spod przymrużonych powiek. - No choooć..

- Jebie od ciebie papierosami i alkoholem. Nie zamierzam kłaść się obok. - Odparł smętnie, siadając na krześle. - Będę spać tutaj.

- Pf. Jak woljisz. Dobranoc. 



--------------------

Nowe wydanie tej książki~
Mam nadzieję, że to wam się spodoba.
Miłego dnia/nocy! 

𝗠𝘆 𝗯𝗿𝗼𝘁𝗵𝗲𝗿'𝘀 𝗳𝗿𝗶𝗲𝗻𝗱 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz