Felix
~~~~~~~~~~~~~~~~~~Kolejne dni w towarzystwie Hyunjina zlatywały mi bardzo szybko. Chłopak pomógł mi pogodzić się z brakiem brata i zaakceptować sytuację, w której się znalazłem, bo przecież nie było innego wyjścia...
Moja mama również codziennie dawała jakiś znak życia. Z tego co wiedziałem u mojej babci polepszyło się i moja rodzicielka miała wrócić do nas już za jakiś czas.
Czy się cieszyłem? Oczywiście, że tak.
Z drugiej strony, wiedziałem że gdy tylko kobieta z powrotem pojawi się w domu, Hyunjin wróci do siebie... I to niby nic takiego. Tylko, że ja już zdążyłem się do niego w pewien sposób przywiązać.Niezbyt potrafię to opisać, ale przy tym chłopaku czułem się jakoś inaczej. Czułem się dobrze, bezpiecznie...
I chociaż Hyunjin wcale nie okazywał mi jakiejś najspecjalniejszej czy największej troski, czułem się zaopiekowany. Darzyłem go czymś na zasadzie „braterskiej miłości", chociaż za każdym razem, gdy dłużej nad tym myślałem, on wcale nie był dla mnie jak brat.
Był dla mnie KIMŚ. Jednak ja jeszcze nie wiedziałem kim.- Nie ma mowy - usłyszałem podirytowany głos Hwanga i głośno zamykające się drzwi wejściowe. - To są jakieś żarty?
Poprawiłem swój bardzo męski, różowy fartuch i udałem się w stronę korytarza, trzymając w dłoni drewnianą łyżkę.
- A temu co?... - mruknąłem właściwie sam do siebie, wychylając swoją głowę zza rogu.
Oczywiście. Pan zajebiście przystojny Hwang Hyunjin jak zawsze musiał powalić mnie swoim urokiem na samym wejściu.
Wiecie tylko z jaką różnicą?
Nie codziennie widuje się całkiem przemoczonego, w chuj gorącego chłopaka stojącego w twoim korytarzu.- Deszcz leje, wyjrzyj przez okno - westchnął ciężko, stawiając przemoczony plecak na ziemi i ominął mnie, człapiąc w stronę swojej walizki.
A co ze mną?
Stałem jak wryty, odprowadzając go wzrokiem.
Te mokre włosy i kropelki wody, które spływały po jego twarzy, a potem szyi... I wilgotne usta... Boże, muszę się uspokoić.Hyunjin
~~~~~~~~~~~~~~~~- Aish, wszystkie moje książki są mokre! - pisnąłem, ciskając zeszytem o ziemię. - Felix, co mam zrobić?
- Chyba mam pewien pomysł... - ubrany w różowy, całkiem uroczy fartuszek blondyn podrapał się po głowie, wyciągając dłoń w moją stronę. - Daj mi te zeszyty.
Uniosłem jedną brew, dokładnie przyglądając się Felixowi, po czym niepewnie podałem mu jedną z moich książek.
- Coś ty wymyślił?
Chłopak zignorował moje pytanie, udając się w stronę kuchni. Słyszałem tylko jak otwiera jakąś szafkę i wyciąga z niej coś co wydawało się być ciężkie i całkiem duże.
Chwilę kłóciłem się ze sobą czy powinienem poczekać, a może jednak sprawdzić co Felix kombinuje. Jak zwykle ciekawość wygrała.Wszedłem do kuchni, spoglądając na siedemnastolatka podłączającego do prądu... Suszarkę do grzybów.
W środku leżał mój przemoczony zeszyt rzecz jasna.
Spomiędzy moich warg uciekł cichy chichot, który już po króciutkiej chwili zamienił się w głośny śmiech.- Już! Proszę bardzo. Twój zeszyt będzie jak nowy - odparł zadowolony Lee, otrzepując swoje ręce.
- Tak, tak. Dziękuję, Felixie - prychnąłem, przyglądając się dosyć głośno szumiącemu urządzeniu. Przez cały czas jednak coś wciąż mi nie pasowało i był to chyba całkiem intensywny i specyficzny zapach dochodzący z kuchni. - Czekaj, czekaj... Też to czujesz?
- Chodzi ci o ten dziwny zapach?... - spytał na co ja jedynie pokiwałem głową. - Cholera jasna... - westchnął, zaciskając swoje powieki. - Czuję i chyba nawet wiem co to... MOJE BIEDNE NALEŚNIKI!
Dzień dobry, kochani
Ja przepraszam strasznie, ale moja wena i zdrowie ostatnio trochę zawodzą :c
Staram się pisać cokolwiek, w tym samym czasie nadrabiając lekcje i starając się wyzdrowieć.
Z góry dziękuję za wyrozumiałość :)
Miłego dnia/nocy!
CZYTASZ
𝗠𝘆 𝗯𝗿𝗼𝘁𝗵𝗲𝗿'𝘀 𝗳𝗿𝗶𝗲𝗻𝗱
FanfictionFelix nigdy nie sądził, że miłość jest w stanie wykończyć człowieka, doprowadzić go na skraj. Tym bardziej nie spodziewał się tego po Hwangu Hyunjinie, który przecież był dla niego taki dobry... A w dodatku był przyjacielem jego brata.