Niestety wakacje się skończyły mimo że te wakacje były prawie tak samo ale jak każde u Dursleyów . Prawie ponieważ te były gorsze przez ciągłą bezsenność, stres i lęk. Można śmiało stwierdzić że to najgorsze wakacje Harrego. Jedynym pociesznej było to że to ostatnie wakacje u ciotki Petuni i wuja Vernona. Jedna pozytywna rzecz w tych wakacjach to, to że Dudley mu odpuścił. Odpuścił mu tylko dlatego że Harry przestał jakkolwiek reagować na wszytko co robił Dudley. No bynajmniej gdy prosiak był przy nim, później Harry szybko ulatniał się do swojego pokoju zamykał drzwi na zamek i płakał. Na szczęście wakacje dobiegły końca a on właśnie stał na peronie 9¾. Wziąwszy swoje rzeczy wszedł do Hohward express i usiadł gdzieś na końcu wagonu. Nie zwracał uwagi na nikogo. Przeszedł tak nie zauważony że nawet Ron wypatrujący przyjaciela nie zauważył go. To pewnie zasługa peleryny niewielki którą wtedy założył.
Siedział sam w ostatnim przedziale który był najmniejszy w całym wagonie bo zmieściły by się w nim zaledwie dwie osoby z niewielkim bagażem. Harry obserwował jak pozwoli wszystkie przedziały się zapełniają. Obserwował też jak wagon za nim się zapełnia. Wszystkie miejsca były zajęte poza tym w przedziale Harrego. Pewien chłopak włączył się po pociągu szukając miejsca i na jego nie szczęście a może i szczęście kto wie musiał usiąść z Potterem.
Drzwi przedziału w którym siedział Brunet otworzyły się a do przedziału wszedł pewnien chłopka. Wysoki miał mniej więcej 175 cm wzrostu. Był dobrze zbudowany i miał czarne włosy jak pióra kruka, był lekko opalony i miał szaro niebieskie lśniące oczy.
- Część nie ma wolnych miejsc w przedziałach i czy mogłabym się usiąść tutaj? - zapytał ostrożnie nieznajomy
- Jak chcesz to siadaj - odpowiedział nieco obojętnie Harry czytając jedną z książek jaką dał mu Lupin.
Nieznajomy chłopak udział na wolnym miejscu i patrzył się w okno noce nie mówiąc przez jakieś 20 minut. Harremu to nie przeszkadzało bo w ciszy czyta się najlepiej. Później czarno włosy chłopak czuł się nie komfortowo w ciszy więc stwierdził że że zacznie rozmowe
- Jestem Nick a ty?
- Harry - gryfon nawet nie podniósł wzroku znad książki tylko po cichu przewrócił kartkę.
- z jakiego jesteś domu? - spytał Nick
- z Grufindoru - Harry nadal odpierdalał obojętnie patrząc na książkę ale tym razem bardziej wsłuchiwał się w głos chłopaka ponieważ był bardo przyjemny, taki nie za wysoki i nie za niski nie był piskliwym ani zachrypnięty był trochę znajomy ale wsumie to oboje chorzili do tej samej szkoły na korytarzu mogli minąć się wiele razu.
- o super ja jestem w Slitherinie
- poważnie? Wyglądasz bardziej na puchona. - Harry był teraz zaciekawiony i lekko podniósł wzrok znad książki.- wiem dużo osób mi to mówi. - powiedział trochę śmiechem ślizgon
- A wogule to co czytasz? - dodał po chwili szarooki.- A takie tam. Pamiątka po pewnej osobie to była jego ulubiona książka. Niesty zginął podczas bitwy o Hohward. - tu Harry czuł że zaraz łzy same napłyną mu do oczu.
- ktoś z rodziny?
- nie dokońca ale był mi bardzo bliski i pomagał mi się zebrać po śmierci pewnej osoby - więcej Harry nie był wstanie powiedzieć tak aby się nie rozpłakać. Nadal przeżywał śmierć Syriusza a śmierć Remusa dołożyła mu jeszcze więcej bólu. Syriusz i Remus byli ostatnimi " członkami" rodziny jacy mu zostali. Teraz Harry pociesza się że wszyscy Huncwoci są razem ale nadal ból zostawał. To tak jak z raną, rana się goi ale pozostaje blizna.
- Przypominasz trochę tego chłopaka który zabił Voldemorta - odezwał się ślizgon
- serio? - Harry nie mógł się powstrzymać od użycia ironi
- tak tylko on wyglądał nieco - chłopak nie dokończył. Harry wiedział o co mu chodzi. Po tych wakacjach dużo się w nim zmieniło.
- ciekawe co teraz robi bohater Hogwartu- powiedział zamyślony
- Hohward ratowało wielu bohaterów o których teraz nikt nie pamięta poza ich rodziną która mierzy się z bólem po stracie.
- no tak ale samego Czarnego Pana pokonał w pojedynkę
- nic co zrobił nie było w pojedynkę zawszę pomagali mu przyjaciele
- Czemu tak wypierasz to że Harry Potter jest największym bohaterem Hogwartu?
- bo to ja jestem Harry Potter - powiedział z lekko wyczuwalną odrazą do samego siebie
Ślizgon zaniemówił. Harry popatrzył chwilę na niego i wrócił do czytania.
***
Pociąg Hohward Express stanął na stacji. Młodsi płynęli łódkami podziwiając zamek o zmroku. Starsze klasy pojechały powozami ciągniętymi przez Teatralne. Widzą je tylko ci którzy wiedzieli czyjąś śmierć. Harry wsiadł do powozu z Luną, Ginny, Ronem i Nickiem. Siedział na wprost Rona zestresowany. Bał się że go oskarży o śmierć brata.
- Stary wszytko w porządku? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczył. - powiedział Rudowłosy
- Ta wszystko w porządku - Harry patrzył na bok aby nie łapać z nikim kontaktu wzrokowego. Dojechali w milczeniu. W takim samym milczeniu weszli do Wielkiej Sali i usiedli przy swoich stołach. Osoby które zmarły miały swoje zdjęcia oprawine w ramke przy swoich stołach. Niedaleko Harrego było zdjęcie Lavender, która zawszę siedziała niedaleko aby widzieć Rona. Naprawdę przykro się na to patrzyło. Pierwszoroczni nie wiedzieli o co chodzi z zdjęciami. Ustawili się do przed tiarą przydziałów. Do sali wszedł spóźniony Draco Malfoya. Większość osób niechętnie na niego spojrzała. Dracon usiadł obok swoich "przyjaciół".
***
Zaczęła się uczta. Każdy nakładał sobie jedzenie, pił nektar, rozmawiał z przyjaciółmi. Ślizgoni jak co roku przemycili ognistą. Wkrótce ognista weszła na inne stoły obok siódmorocznych. Nauczyciele jak zawszę nawet tego nie spostrzegli. Ron wypił chyba 4 kielich wódki i zaczynało mu nieco odstawiać. Harry poszedł z nim do ich dormitorium by odstawić Rona do łóżka zanim zacznie się zataczać czy wymiotować . Rudowłosy nigdy nie miał mocnej głowy gdy w grę wchodziły mocniejsze trunki. Harry nie pił alkocholu. Wolał nie mieć kaca na pierwszy dzień nauki. I słusznie bo zaczynali eliksirami. Nauczyciel eliksirów Severus Snape nigdy nie lubił Harrego i jego najbliższy przyjaciół. Harry przypominał mu ojca chłopaka który wraz ze swoimi przyjaciółmi znęcał się nad nim. Ojciec Harrego i profesor Snape byli dla siebie niczym Harry dla Draco. Najwięksi wrogowie od pierwszego roku. Tylko w tym przypadku było nieco inaczej. Harry był znany nie jako szkolny łobuz jak jego ojciec a jako bohater tej szkoły a Draco był znany ze swojej arogancji i znęcania się nad młodszymi. Oboje nienawidzili się. Harry wsumie to od zawszę nie chciał mieć Draco za wroga. Nie było mu to potrzebne. Często myślał czy gdyby przyjął jego ofertę przyjaźni czy dużo inaczej wyglądała by teraźniejszość?
---------------------------------
1037 słów
CZYTASZ
Proszę Cię Harry ! ~Drarry~
Fanfiction🪻W ja naprawdę ci proszę byś tego nie czytała 🪻 !TW! Kalorie Waga Wskaźnik BMI Osoby wrażliwe na te tematy proszę o ominięcie tej książki JESTEM DYSLEKTYKIEM WIĘC SĄ BŁĘDY ( DUŻO BŁĘDÓW) Wojna o Hogwart skończyła się, a uczniowie mają jeden rok...