4 Rozdział - Samotność

1.7K 75 42
                                    

Po południe Harry przesiedziała z Nickiem na błoniach. Okazuje się że chłopaków dużo łączy.

- a wogule to nie kojarzę bym cię tu widział na wcześniejszych latach.

- przeniosłem się w tym roku. Mój ojciec tu uczy więc po tym jak Voldemort został pokonany pozwolił mi się przenieść.

- twój ojciec jest nauczycielem w Hogwarcie?

- tak uczy eliksirów

Złoty chłopiec był bardzo zdziwiony że profesor Snape ma syna. W końcu kto by pomyślał że taki wredny i niesprawiedliwy nauczyciel mógłby mieć dzieci.

- a właśnie przperaszam cię za Rona wczoraj. Nie wiem co go ugryzło.

- spoko nie szkodzi

- Ron naprawdę jest spoko tylko czasem się zachowuje jakby miał kija w dupie.

- A twoi rodzice? Czym się zajmują?

- jestem sierotą, nie mam żadnej rodziny - co prawda miał Dursleyów, ale czy osoby które go wykorzystywały, biły, poniżały, znęcali się nad nim a czasem i gwałciły mógł nazwać rodziną?...

- przepraszam że spytałam

- nic nie szkodzi i tak ich nie pamiętam. Byłem bardzo mały kiedy zmarli.

- naprawdę przperaszam że spytałem

- spoko naprawdę nic nie szkodzi.

- może chcesz w sobotę jechać do Hogsmeade?

- czemu by nie - złoty chłopiec uśmiechnął się.

***

Sobota to ulubiony dzień wszystkich uczniów. Czas by odpocząć, zabawić się że znajomymi, naukę czy inne przyjemności i obowiązki.  Harry był dziś w całkiem dobrym humorze. Był nawet zadowolonych że gdzieś dziś wychodzi.  Poszedł z Nickiem do trzech mioteł. Oboje kupili piwo kremowe i jakieś jedzenie do przekąszenia.
Rozmawiali długo, śmiali się i wygłupiali, jedli i pili jakby jutra nie było. W pewnym momencie Potter zdał sobie sprawdź kaloryczności posiłku. Odrazu usłyszał w głowie nie tak cichy głos mówiący "idź zwymiotuj to"  chłopakowi nie trzeba było dużo powtarzać.

- zaraz wracam idę do łazienki
- okej - Nick wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął coś na nim przeglądać

Harry po skończonych wymiotach przemył szybko twarz wodą. Na umywalką wywiało lustro w które chcąc,nie chcąc spojrzał. W odbiciu ujrzał siebie ale nie takiego jakiego widzą go inni tylko grubego jak Dudley. Złoty chłopiec postanowił nic już dzisiaj nie jeść i nie pić, a wieczorem gdy nikogo nie będzie poćwiczyć coś aby spalić całe jedzenie jakie zjadł. Wrócił do Nicka i kontynuowali rozmowę.

- jak to jest być bohaterem Hogwartu?

- nie jestem bohaterem

- przecież zabiłeś Voldemorta jednego z największych czarnoksiężników jaki kiedykolwiek istniał

- nie zrobił bym nic gdyby nie pomoc wszystkich uczniów w Hogwarcie, którzy dzielnie bronili każdej cegły szkolnych murów.

- Ale ostateczną walkę stoczyłeś sam

- niby tak, ale gdyby nie Neville który zabił węża nie miałbym sznas.

- Dlaczego tak bardzo nie chcesz uznać faktu że jesteś bohaterem?

- Bo nim nie jestem. Jestem takim samym uczniem w tej szkole jak każdy inny

- przecież masz w tej szkole nawet własny fanclub! - Harry spojrzał na kolegę nico zdezorientowany

- Ludzie robią się coraz dziwniejsi- oboje się zaśmiali. Śmiech Harrego był sztuczny ale brzmiał nieco jak prawdziwy.

- robi się ciemno lepiej wracajmy już do szkoły

***

Dla pewności że pozbył się wszystkiego z żołądka po powrocie do szkoły poszedł do łazienki i ponownie wsadził dwa palce do ust aby zwymiotować.  Był z siebie zadowolony gdy zobaczył że były tam jeszcze resztki jedzenia. Miał szczęście, że wszyscy współlokatorzy z dormitorium gdzieś teraz wyszli. Chłopak położył się na podłodze i zaczął robić brzuszki, deskę wyrzuty nóg i inne ćwiczenia. Po trzeciej serii brzuszków nie był wstanie zrobić reszty ćwiczeń. Oddychał bardzo płytko. Był zdziwiony że nie może nabrać powietrza do płuc. Przecież zawszę robił tyle samo ćwiczeń.

- " To no pewno przez jedzenie jakie zjadłem i jego ilość. Tłusta świnio trzeba było patrzeć na to co żresz i ile !" - Zaczął płakać co jeszcze bardziej utrudniało mu oddychanie. Po jakiś 10 może 15 minutach udało mu się wsiąść większy wdech. Wkońcu udało mu się uspokoić. Dla 100% gwarancji że jego żołądek jest całkowicie pustu poszedł ponownie zwymiotować. Aby zaretuszować zapach wymiotów umył zęby. Był strasznie zmęczony więc położył się na łóżko i zasnął.

W nocy nawiedził go kolejny koszmar tym razem nie był to widok poległych przyjaciół, a jego "rodzina". Śniły mu się kolejne wakacje u Dursleyów. To było okropne widzieć te wszystkie obleśne rzeczy jakie robił mu wuj, czuć te zmęczenie od ciągłej pracy. To był okropny sen z którego Harry obudził się kolejnym atakiem paniki. Praiwe każdy jego sen tak się kończył. Zawszę albo budził się i dopiero po chwili gdy zaczynał analizować sen dostawał ataku albo odrazu po otowrzeniu oczu. Na jego "szczęście" miał ciche ataki. Siedział na łóżku prubując złapać oddech. Nie wydawał z siebie żadnego dźwięku. Gdy się uspokoił spojrzał na budzi 04:31. Była niedziela więc wszyscy spali w najlepsze. Chłopak czuł że potrzebuje zaczerpnąć świeżego powietrza otowrzył okno i wrócił do łóżka. Nie chciał już iść spać, ale nie miał co ze sobą zrobić więc zaczął czytać książkę by nie obudzić reszty.

Znowu czytał tą samą książkę mimo, że znał ją na pamięć. Była ta ulubiona książka Remusa Lupina. Książka opowiadała o chłopcu który zagubił się w lesie. Harry odnajdował w głównym bohaterze siebie. Główny bohater tak samo jak on był samotny i zagubiony.  Poza oczywistą różnicą jaką było to że chłopiec zgubił się w lesie a Harry w życiu różniło ich tylko jedno.
Bohater książki poznał osoby które miały mu pomóc. Harry nie miał nikogo takiego. Był sam ze swoimi problemami.

Nawet Ron stawał się mu obcy. Przez to że mało rozmawiali rudowłosy znalazł sobie nowych przyjaciół. Wyglądał na owiele szczęśliwszego gdy spędzał czas z nimi niż z dawanym przyjacielem. Jedyne przyjacielem Złotego chłopca był głos w jego głowie, który przecież chciał dla niego dobrze. Chciał mu pomóc stać się idealnym takim jakim Harry zawsze chciał być.

Chłopak przytulił się do poduszki i zamknął oczy aby nie wypuścić łez na powierzchnię. Zasnął ponownie tym razem nie miał żadnych snów.

Proszę Cię Harry ! ~Drarry~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz