3

751 59 70
                                    

Była pierwsza w nocy. Dazai Osamu siedział w barze Lupin samotnie popijając whisky z kryształowej szklani. Ciecz w ciemno-złotym wchodzącym wręcz w brąz kolorze mieszała się z roztapiającym w niej lodem przez fakt, że napoju nie ubywało ze szklanego przemiotu.  Palcem zabandażowanej dłoni stukał w szkło swej szklanki. Widać było, że Dazaiowi siedzenie w barze tego wieczoru nie sprawia najmniejszej przyjemności... on najzwyczajniej nie chciał tam być. Miał tego wieczoru iść do Chuuyi tak jak jego plany wskazywały, ale owe ustanowienia w jego głowię najwidoczniej poszły się jebać. Mężczyzna sam nie wiedział teraz co powinien zrobić, aby nie zawieść jednej z najbliższych mu osób, która na nieszczęście ich obojgu zmarła. Nie był pewien co do tego czy chce być w tym momencie bardziej osobą słowną i dokonać tego co nakazał mu nie jaki Sakunosuke Oda, czy po prostu jego marzeniem nie jest rzucenie się pod jakiś pociąg i zakończenie tego wszystkiego, nawet samemu bez kogokolwiek przy swoim boku... Egzystencja na świecie, na którym w tej chwili chłopak nie czuł ani krztyny prawdziwej radości nie było czymś czego zabandażowany osiemnastoletni chłopak chciał w dniu dzisiejszym czy jakimkolwiek innym...

Kolejną rzeczą dobijającą go kiedy tylko pomyślał o śmierci osoby bardzo bliskiej jego sercu były jeszcze słowa, które podczas umierania wydobyły się z jego ust niszcząc wszelaką nadzieje na lepsze jutro w życiu Dazaia... słowa, które omal nie wydarły dziury w sercu ciemnowłosego mężczyzny...  
"Chuuya Cię nigdy kochał i nie pokocha... zrezygnuj z niego" 

Te słowa odbijały się w jego uszach echem jakby miały rozsadzić mu głowę, jakby miały wmówić mu że jest to prawda. Chłopak pamiętał ten lodowaty ton głosu, tę powagę w oczach starszego. Ten kontakt wzrokowy mówiący, że jest on pewny swych słów bardziej niż czegokolwiek innego.

Chłopak nie wytrzymał i złapał w swoją prawą dłoń szklankę. Napój się zakołysał na ściankach omal nie wylewając się na bandaże mężczyzny, który nie zwracał na to zbytniej uwagi. Z całej siły jaką dysponował w tym momencie rzucił nią o podłogę. Uważnie przyglądał się jak spomiędzy kawałków szkła rozlewała się złoto-brązowa ciecz... spoglądał też jak lód w formie kuli, który pękł na pół i zaczął się stopniowo rozpuszczać... W swoim sercu i umyśle Osamu nagle  poczuł szaleńczą satysfakcję z widoku kawałków szkła oraz zmarnowanego przez niego alkoholu.
 Zaczął się śmiać, a w jego oczach nagle pojawiła się pustka.. Pustka, która byłaby w stanie być oznaką utraty zmysłów lub zniknięcia resztek nadziei jakie jeszcze chwilę temu można było ujrzeć w jego ciemno-brązowych tęczówkach. Jednak... co mógł czuć Osamu w chwili, w której wyglądał bardziej pusto niż na misjach w mafii...?
Czuł ból. Silny, niszczący go ból w jego wnętrzu. Nie wiedział skąd się on wziął, ale rozrywał jego klatkę piersiową, za którą się złapał. Jednak cierpienie nie zatrzymało jego nieopanowanej euforii i roznoszącego się po barze śmiechu. Mężczyzna wnet zerwał się na równe nogi i wyjął z kieszeni nic innego jak zapałki. Patrzał na kartonowe pudełeczko jakieś dwie minuty podczas, których jego śmiech zniknął, a na twarzy zaczęła widnieć śmiertelna powaga. Chłopak odszedł w kierunku wyjścia jednak zanim złapał za klamkę odwrócił się w stronę widoku jaki przed chwilą wywołał u niego tak wielką ilość euforii. Osamu wyjął z pudełka jedną zapałkę i ją zapalił pocierając o bok pojemnika. Następnie rzucił żarzącą się zapałkę w alkohol i wyszedł z baru słuchają jak włączają się w nim czujniki pożarowe... na twarzy chłopaka pojawił się minimalny, sadystyczny wyraz zadowolenia. Nogi poprowadziły go do niewielkiego mieszkania na obrzeżach miasta, do którego wszedł i momentalnie rzucił się na łóżko gdzie bez większego zastanawiania się spojrzał w okno powoli ściągając z siebie koszulę oraz nadmiar innych ubrań czyli butów, spodni i tym podobnych... po chwili był w samych bandażach i bokserkach. Położył się więc wygodnie i nim zasnął z jego ust wydobyło się jedno, bardzo ciche zdanie...

-Mam nadzieję, że byłeś w błędzie Odasaku...

Kłamca || soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz