part 7

1.3K 50 106
                                    

- Dobrze, dziękujemy za tą rozmowę i Pani zaangażowanie. - powiedział policjant, gdy już kończyliśmy przesłuchanie.
- I proszę przyjąć nasze szczere kondolencje. Jest nam naprawdę przykro z powodu Pani straty. - policjantka złapała mnie za rękę i posłała mi uśmiech.
- Dziękuję. Czy mogę już iść? - spytałam, wycierając kolejne łzy chusteczką.
- Proszę tu jeszcze chwilkę posiedzieć i się zrelaksować. My już pójdziemy. - policjant podał mi szklankę wody.
- Czy mogę zadać jedno pytanie? - spytałam, gdy już wychodzili.
- Tak. - odpowiedziała policjantka, która wydawała się być zaniepokojona moim stanem. Wyglądała jakby mogłam ze mną usiąść przed telewizorem, przykryć mnie kocem, wcisnąć mi w dłoń kubek z ciepłym kako i spedzić tsk ze mną cały wieczór. Marzenie...
- Czy to był wypadek? - spytałam, a kobieta spuściła głowę. - Proszę Pani?
- Wydaje nam się, że nie. - powiedziała cichutko pod nosem, jednak to doskonale usłyszałam. Zgodnie z prawem nie powinna mi udzielać odpowiedzi, ale widać było, że ta sprawa także ją mocno męczyła. - Według nagrania, świadków, ułożenia ciała oraz... no nie ważne. Większość dowodów wskazuje na zaplanowaną akcję.
- Rozumiem. - odpowiedziałam, po czym wstałam i minęłam ją w drzwiach.

~ wizyta ~

- Chung JaeSoo. - wymamrotała pielęgniarka, wchodząc do mojego pokoju. A raczej nie pokoju, tylko do więzienia z jednym okienkiem, na którym znajdowała się żelazna krata.
- Czego chcesz? - warknęłam, siedząc na łóżku. Od razu po moim pytaniu podeszła do mnie i szarpnęła mnie za włosy.
- Grzeczniej. - krzyknęła mi wprost do ucha, a ja gwałtownie się odsunęłam przez co spadłam z łóżka. - Ktoś chce się z Tobą widzieć. - mruknęła, zapięła mnie w żelowe kajdany i wyprowadziła jak psa.

Na korytarzu było pusto, a każdy pokój był zamknięty na wielką kłódkę z wizytówką kto tam przebywa. Śmierdziało grzybem, a farba schodziła ze ścian, a woda z sufitu kapała na popękane kafle. Nigdy nie sądziłam, że trafię do psychiatryka jak moja ciotka, gdy usłyszała, że ,"rzucam studia dla chłopaka". A ja po prostu potrzebowałam przerwy, nie miałam zamiaru całkowicie rezygnować ze swojej pasji. 

- Dlaczego ktoś mnie odwiedza, skoro jutro jest dzień odwiedzin? - zapytałam, naprawdę mnie to zaintrygowało.
- Ponoć to pilne. - mruknęła, po czym szarpnęła mnie, abym dorównała jej kroku.
- Ile mamy czasu? - zapytałam, gdy byłyśmy juz praktycznie pod tym pomieszczeniem.
- Czas nieograniczony ze strony odwiedzającego. - nacisnęła klamkę, ale były zamknięte.
- Co to oznacza? - zapytałam, a ona przyłożyla swoją kartę do czytnika.
- To, że to osoba odwiedzająca decyduje kiedy koniec spotkania. - mruknęła, po czym pchnęła drzwi.

Weszłam do białego, dużego pokoju, który znacznie różnił się od pozostałych pomieszczeń w tym budynku. Dopiero po chwili GO zobaczyłam... siedział przy stoliku i przeglądał coś na telefonie. Był elegancko ubrany, jednak miał bardzo podkrążone oczy.

- Taehyung. - powiedziałam jego imię, a on spojrzał na mnie.
- Zostawcie nas samych. - mruknął do mężczyzn, którzy posłusznie wyszli. Byliśmy sami. - Siadaj. - powiedział, odsuwając mi nogą krzesło.
- Nie mam przypadkiem zakazu zbliżania się do Ciebie? - skrzywiłam się.
- Siadaj. - mruknął, a ja zajęłam miejsce naprzeciw niego.
- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam, po czym przeszedł mnie zimny dreszcz.
- Tęsknię. - powiedział, bawiąc się palcami na stole.
- Taehyung, nie. - przetarłam zmęczone oczy.
- Moglibyśmy zacząć od nowa, moi rodzice załatwiliby Ci nową tożsamość. Ze swoimi i tak nie masz kontaktu. - powiedział rozmarzonym głosem.
- Nas już nie ma. Nie wiem po co się tutaj fatygowałeś. - stwierdziłam, a ten się zaczął we mnie natarczywie wpatrywać.
- Chciałem Cię zobaczyć. - powiedział, po czym wstał.
- Co ty robisz? - zapytałam, gdy podszedł do rzutnika. W szpitalu psychiatrycznym, rzutniki wykorzystywaliśmy do oglądania jakiś wesołych obrazków czy bajek dla przedszkolaków.
- Chcę Ci coś pokazać. - mruknął, po czym zgasił światło.

Usiadł tuż obok mnie, a nasze uda się styknęły. Po chwili, rzutnik zaczął wyświetlać nasze wspólne filmiki. To jak razem coś pieczemy, potem bitwa na mąke, to jak razem się wygłupiamy w śmiesznych maskach, to jak jedziemy na jednym rowerze, a potem się wywalamy, to jak jesteśmy razem w parku rozrywki, to jak jesteśmy w klubie, a potem razem tańczymy pijani na środku parkietu, to jak malujemy mieszkanie, to jak razem robimy zakupy, a potem Tae wsadza mnie do koszyka, to jak budujemy razem lego, to jak razem gramy, a potem jest przepychanka, to jak razem śpiewamy i wiele, wiele innych. Na samym końcu było coś co mnie całkowicie wzruszyło. Zakryłam dłonią usta, a łzy same zaczęły spływać mi po policzkach. Na ostatnim nagraniu było to jak śpię, a Taehyung składa pocałunki na całej mojej twarzy, mówi jak bardzo mnie kocha, i że nigdy mnie nie zostawi.

Gdy nagrania się skończyly to zapalił światło i usiadł obok mnie. Podniósł mój podbródek, po czym wpatrywał się w moje oczy.

- Czy możemy zacząć od nowa? - zapytał, a jego policzki przybrały kolor delikatnego różu.
- Taehyung. - poprawiłam mu włosy, a on zrobił smutną minę. - Nie mogę.
- Dlaczego? - na jego twarz wkradł się grymas.
- To mnie po prostu przerasta. Zdradziłeś mnie kilkukrotnie, próbowałeś się do mnie dobrać...
- Byłem pijany. - zmarszczył brwi.
- Kradłeś mi pieniądze, skłóciłeś mnie z rodzicami. Tae, ja Ci zrobiłam krzywde. Przecież byłeś kilka dni w szpitalu z rozciętą głową. - powiedziałam, a po jego policzkach spływały łzy.
- To nie ma znaczenia. - mruknął, kręcąc głową na boki.
- Dla mnie ma. - powiedziałam, po czym spuściłam wzrok.
- Czyli nie chcesz? - zapytał, a ja zaczęłam przez dłuższą chwilę wpatrywałać się w jego czekoladowe oczy, a następnie na malinowe usta.
- Tae, to nie tak, że nie chce. Ja po prostu nie mogę. - powiedziałam, a ten gwałtownie wstał. Zaczął wszystkim rzucać i głośno przeklinać, byłam przerażona.
- Tyle dla Ciebie robię, a Ty się wciąż odsuwasz. Zobaczysz, będziesz tu gnić tak długo jak będzie trzeba. A gdy wyjdziesz, będziesz moja. - wrzasnął, po czym stanął za dużym stołem i cisnął nim tuż obok mnie.

~ teraz ~

- Idziemy? - spytał Taehyung, patrząc się na mnie. Ja jedynie spojrzałam na szafkę, na którą go kiedyś popchnęłam. - Nie przejmuj się tym.
- Wrócę sama. - mruknęłam, po czym wybiegłam z komisariatu.

Szłam w deszczu, a krople wiosennego deszczu moczyły moje ubrania. Nie miałam komoletnie pojęcia, gdzie mam iść. Byłam załamana, bo jeszcze kilka godzin moja miłość życia zginęła pod kołami samochodu, a dodatkowo najprawdopodobniej... nie był to przypadek.

- Wsiadaj. - warknął w moją stronę Taehyung, wjeżdżając samochodem na chodnik i blokując mi drogę. Nie mogę być znowu uwięziona w jego cholernej klatce...

Kim Taehyung - Silent ObsessionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz