JEDENAŚCIE

723 79 513
                                    

Mikołaj weekend spędził pod znakiem nauki, a raczej masowego odrabiania zadań. Musiał chociażby odpowiedzieć na kilka pytań z filozofii, której szczerze nienawidził, przez co zadanie mimo że nie takie trudne, ciągnęło mu się w nieskończoność.

Wolny czas wypełnił, nadrabiając odcinki serialu. Nie podobał mu się jakoś szczególnie, ale obiecał sobie, że skończy go do końca roku, mimo że fabuła ciągnęła się jak krew z nosa. Oprócz tego wiele czasu spędził z Marcelem, oficjalnie chciał trochę pobyć z bratem, a nieoficjalnie starał się trzymać go z dala od szlajania się z tymi jego koleżkami.

Blondyn widział ich kilka razy i z ręką na sercu mógł powiedzieć, że ich nie znosił. Typowa patologia. Kiedyś nawet jeden z nich był u nich w domu i skończyło się na tym, że Mikołajowi zginęła stówa, którą zostawił sobie na biurku. Dobrym towarzystwem do trzymania się z daleka od kłopotów to oni nie byli i chłopak ubolewał, że jego młodszy brat dał się wciągnąć w takie towarzystwo.

Gdy spędzali razem czas we dwójkę był zupełnie normalny i spokojny, zmieniało się to, gdy wychodził z domu. Mikołaj myślał niejednokrotnie z ironią, że Marcel zachowywał się jak pies spuszczony ze smyczy, taki ze wścieklizną. Pomasował sobie skronie, które już zaczęły mu pulsować na myśl o piętnastolatku.

Weekend, jak i w ogóle ostatnio kilka dni, spędził również na częstej wymianie wiadomości, co było nowością w jego życiu od dobrych kilku miesięcy, a dokładniej od jakiegoś roku. Wcześniej często pisał z Dominiką, którą znał jeszcze trochę przed tym nim zostali parą. Była jego prawdziwą – na tamten moment – przyjaciółką i właściwie jedyną poza Marcelem osobom, z którą czuł, że mógł pogadać czy czuć się w pełni sobą. Myślał, że między nimi jest dobrze, nawet niczego nie zauważył, chyba zbyt skupiony na tym jak szczęśliwy na tamten moment był.

A później zobaczył jak Dominika całowała się z jego bratem. I to w Wigilie, na którą Mikołaj ją zaprosił. Westchnął na to niezbyt przyjemne wspomnienie. Teraz nie pisali w ogóle.

Przez prawie rok czuł się dość samotnie, jego jedyna przyjaciółka i dziewczyna w jednym przestała być dwoma ważnymi osobami dla niego w tym samym dniu, zostawiając go zupełnie na lodzie. Miał znajomych, oczywiście, nawet całkiem sporo – tutaj ze studiów, tutaj kogoś poznał na imprezie, ale nie posiadał już nikogo aż tak zaufanego, bliskiego przyjaciela. Prawie zapomniał jak miłe jest to uczucie tak zadzwonić do kogoś i się wygadać czy napisać głupią wiadomość, na którą zawsze dostałby odpowiedź. Aż od paru dni to wszystko do niego wróciło, gdy zaczęli spotykać się tę parę razy z Karolem i pisać do siebie nawet o głupoty. Mikołaj wiedział, że brzmiało to żałośnie, ale to wymienianie wiadomości, które dla dwudziestolatka najpewniej niewiele znaczyło, dla niego miało dużą wartość. Czuł jakby znów mógł mieć przyjaciela w nie tak dalekiej przyszłości.

Przyjaciela, który mu się podobał – prawie jak powtórka z rozrywki. Z Dominiką przecież początkowo też się tylko przyjaźnił, a wyszło jak wyszło. Tyle tylko, że wątpił, aby Karol zwrócił na niego uwagę w ten jeden sposób, którego bardzo by chciał. Innymi słowy, to i tak skończyłoby się jak w przypadku Dominiki.

Jego złamanym sercem.

Potrząsnął głową, nie chciał już o tym myśleć. Wolał skupić się na tym co teraz. Na jego powoli kwitnącej znajomości z Karolem, którego uśmiech i dołeczki w policzkach już chyba na zawsze wyryły się w jego pamięci.

Byli umówieni na dzisiaj. I to znowu w domu Karola, ale tym razem chłopak z jakiegoś powodu uznał, że to dobry pomysł przejść się na spacer, więc miał przyjść pod dom blondyna około szesnastej, a wtedy razem poszliby się do niego. Blondyn nie widział w tym większego sensu, ale nie miał zamiaru narzekać na towarzystwo.

Pokochać świętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz