OSIEMNAŚCIE

721 78 535
                                    

Mikołaj nie był pewny, co tak właściwie się stało. Wstał, poszedł na jarmark z Karolem, jedli i pili dobre rzeczy, narobili mnóstwo zdjęć i posiedzieli, rozmawiając przyjemnie na ławce, innymi słowy bawili się cudownie. Później zaprosił szatyna do siebie, gdzie razem z Marcelem przytachali choinkę z piwnicy, złożyli ją w jedną, dumną całość, a później przyozdobili ich skromnymi dekoracjami, najpiękniej jak tylko potrafili. Resztę popołudnia spędzili na kanapie, Mikołaj wtulony w ramię Karola, oglądając Harry'ego Pottera. Było spokojnie i bardzo komfortowo, dopóki zamek w drzwiach wejściowych nie zgrzytnął, a do środka weszli jego rodzice. Spięli się o choinkę, bo nie dość, że im się zwyczajnie nie podobała, to Mikołaj nie spytał, czy mogli w ogóle ją już ubrać. Chciał tylko zrobić coś miłego dla brata, ale wyszło jak zawsze. Widział, jak Marcelowa radość uciekała z jego ciała, a na jej miejsce wstępował smutek.

A później odezwał się Karol... Uznając, że musi wtrącić swoje trzy słowa, że trzeba go bronić. Skrytykował ostro, ba!, wręcz zwyzywał jego rodziców, a później nakrzyczał na Mikołaja, gdy próbował go zatrzymać, a on po prostu nie chciał tego słuchać. Zarówno rodziców nieprzychylnie mówiących o Karolu i Karola nagadującego na jego matkę i ojca. Wszyscy byli w jakiś sposób dla niego ważni.

Blondyn wtulił mocniej policzek w poduszkę, przymykając oczy. Bolało go to, jak potoczył się ten wieczór. Jęknął do siebie cicho, wspominając całą sytuacje z przed paru godzin, nie wiedział, co miał myśleć.

Nie był aż tak głupi – wiedział, że jego rodzice nie byli idealni, mogliby poświęcać im więcej uwagi, pytać, co u nich i zwyczajnie częściej być na miejscu, ale tym razem bez niepotrzebnych nikomu kłótni. Naprawdę to wiedział.

Tyle, że życie nie było idealne, a nie każdy miał tak cudowne relacje z rodziną jak Karol ze swoją, a szatyn chyba o tym zapominał. Kochał swoich rodziców, mimo wszystkich ich wad, dawali im przysłowiowy dach nad głową i nigdy nie brakowało im niczego, nie byli też bici, ani nic takiego. W dzieciństwie zawsze miał opiekunkę, którą hojnie opłacali, bo chcieli, aby ich dzieci miały wszystko, co najlepsze.

Zdawał sobie też sprawę, że robili to głównie po to, by mieć nienaganną opinie społeczną, żeby tworzyć ten idealny wzorzec rodziny. Ich pobudki nie brzmiały zachęcająco, ale jednak Mikołaj nie umiał spojrzeć na nich w pełni z takim krytycyzmem, jak robił to chociaż Karol. Wiele osób żyło w gorszych sytuacjach rodzinnych, w rozpadających się domach, mieszkając z alkoholikami i w jeszcze okropniejszych warunkach, o których myśleć nawet nie chciał.

Jego problemy wydawały mu się błahe. Bo co? Bo mamusi i tatusia często w domu nie było? Bo nie pamiętał, kiedy ostatni raz usłyszał od nich pochwałę? Kiedy ostatni raz robili coś wspólnie? Kiedy powiedzieli mu, że go kochali?

Miał wrażenie, że myśląc o nich w ten sposób, brzmiał jak najbardziej niewdzięczny bachor na świecie. Kopnął leżącą poduszkę, aż ta przeleciała na drugi koniec pokoju.

Z drugiej strony czasami już zwyczajnie miał dość, tego jak wyglądało jego życie. Jak bardzo nie mógł patrzeć na tę sztuczność, gdy z powodu jakiejś uroczystości spotykali się całym gronem przy stole i udawali, że nie mają ochotę rzygać na swój widok.

Pragnął tylko, by okazali im trochę miłości i zrozumienia. By wychowywali bardziej czynnie swoje dzieci, nie zwalając tego na opiekunki. By interesowali się ich problemami i próbowali je z nimi rozwiązać. By zwyczajnie przy nich, kurwa, byli.

Potarł oczy, które zaczęły wypełniać się łzami.

Jak jeszcze myślał o wciekłym na niego Karolu, to nie miał nawet siły wstać z łóżka, mimo że do łazienki musiał iść od jakichś czterdziestu minut. Zranił go i zawiódł, nie wstawił się nawet jednym, cholernym słowem, gdy rodzice zaczęli obrażać osobę, która była dla niego taka dobra i kochana. Która tak naprawdę pokazała mu, że święta nie muszą być aż tak okropne jak myślał, że znowu może się zakochać. Nie bał się już, że Karol go skrzywdzi, jak zrobiła to Dominika.

Pokochać świętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz