Dobre wieści.

4 1 0
                                    

Lekcja pierwsza. Angielski. No coś takiego w dniu urodzin Marthy. Ku zdziwieniu wszystkich trzech dziewcząt, pani długo nie przychodziła. Po długim czasie wreszcie otworzyły się drzwi. Do sali wkroczyła średniego wzrostu młoda kobieta ubrana w luźną koszulę i czarne jeansy. Jej włosy były delikatnie przyróżowione. Trzymała beżowy, elegancki dziennik (dobrze że nie lawendowy heh). Stanęła na środku i przedstawiła się:
- Jestem Laura Ann, będę waszą wychowawczynią i nauczycielką angielskiego. Cieszę się, że was widzę. - miała bardzo spokojny głos i mówiła to bez wątpienia szczerze. - Chciałam również dodać, że wcześniej mieliście okazję uczyć się pod opieką mojej mamy, dla was - pani Diany oczywiście.
Lekcja minęła szybko. Pani Laura tłumaczyła całkiem w porządku. Wszystko było zrozumiałe, dokładne i jednocześnie proste. Po wszystkich lekcjach uczniowie wyszli ze szkoły uradowani. Wszyscy rozmawiali o "nowym aniele", jakim była Laura Ann. Po prostu nauczyciel idealny. Nagle Mirell skrzywiła twarz:
- Zapomniałam wspomnieć o tym, że mój plan się powiódł. To znaczy ten z kałużą. Podczas twojej nieobecności Rachie, Vera mówiła, że Cię dorwie jak tylko wrócisz. Nie zdążyła. Przenieśli ją do innej szkoły, bo ktoś ze starszych klas rzucił w nią kamieniem. Ona teraz nienawidzi tego miejsca. Ale dobrze jej tak. Niech teraz uczy dzieciaki. Podobno ma klasę drugą. Wiem, bo Camille mówił że, ta klasa jest pod ich klasą i wszystko słychać.
Martha nie wsłuchiwała się w rozmowę Rachel i Mirelli. Patrzyła w chmury.
- Uważaj, bo go potrącisz! - wykrzyknęła nagle Rachel.
Wystraszona krzykiem przyjaciółki, przewróciła się na akurat idącego w ich stronę Alexa.
- I tak go potrąciłaś - oznajmiła Rachel.
- Nic mi się nie stało, jeszcze żyję. - odrzekł. - Chociaż dostałem łokciem Marthy w głowę. Chciałem dać Marthcie prezent urodzinowy. A raczej wam.
Oczom dziewczyn ukazały się dwie śliczne walizki podróżne.
- Czy... one mogą... jechać ze mną? - spytała z nadzieją Martha
- Tak! Możecie pojechać wszystkie trzy. Pomyślałem, że będzie Ci raźniej.
- Dokąd jedziemy? - dociekała Mirella.
- Do Atlanty! - odkrzyknęła jej Martha.
- To niesamowite! - ucieszyła się Rachel.
Dzisiaj same dobre wieści - i urodziny, i Laura, i wiadomość o wspólnym wyjeździe.

ShiperkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz