Przyjaciółka.

1 0 0
                                    

  Rachel obudziła się bardzo wcześnie. Sturlała się z łóżka i pognała do pokoju siostry. Amandy tam nie było. Pewnie poszła do kuchni. I tam jej nie było. Przeszukała cały dom. Ale nagle coś zauważyła. Mała kartka z napisem: "Pojechałam na dworzec odebrać rodziców. Wrócili już z Chin. Zjedz śniadanie i nie idź do szkoły, zajęcia dziś są odwołane aż do następnego wtorku. Jak wrócę, jadę do mojej przyjaciółki, możesz jechać ze mną, ona ma brata o półtora roku starszego od ciebie, chyba się dogadacie. Amanda."
  Dziewczyna podskoczyła z radości. Ubrała się i zrobiła sobie kanapki. Wreszcie pierwszy raz od trzech lat zobaczy swoich rodziców! Po śniadaniu przyszykowała pieczone mięso i sałatkę.
  Drzwi się otworzyły i do domu dummie wkroczyła para. Amanda szła z tyłu i dźwigała sześć walizek.
- A może byś nam pomogła, a nie siedzisz i czekasz nie wiadomo na co? - oburzyła się kobieta.
- Spokojnie, sama dam radę. - uśmiechnęła się Amanda, choć okropnie bolały ją ręce.
- Zrobiłam obiad. - oznajmiła Rachel.
- I po co? Dopiero jedliśmy. - wściekł się mężczyzna.
- Ona chciała dobrze. No chociaż spróbujcie. - nalegała Amanda z nadzieją, że rodzice jej wysłuchają.
- A co ty, w myślach jej czytasz? Nie będziemy jeść! - krzyknęła kobieta.
  Rachel czuła, że zaraz się rozpłacze. Wybiegła do swojego pokoju i padła na łóżko. ''To nie miało się tak skończyć, miało być inaczej, dlaczego oni w ogóle nas tak traktują? '' - myślała. W tej całkowitej ciszy nagle usłyszała:''No oczywiście, że tego nie zjemy, zostaliśmy wegetarianami! Zresztą i tak pewnie smakuje okropnie. '' Z oka dziewczyny poleciała łza. I kolejna. I jeszcze następna. W tej chwili ktoś wszedł do pokoju. Amanda. Niosła pieczone mięso i dwa widelce. Ona również płakała.
- Muszę Ci coś wyznać. Mój domek letniskowy wcale nie jest mój. I nie jest letniskowy. Znaczy, jest jeszcze mój, ale on jest dla ciebie. Jak skończysz osiemnaste urodziny. Kupiłam go, byś mogła łatwiej zacząć dorosłe życie. A rodzice chcą mnie zmusić do odsprzedania go im. Skrytykowali mnie i ciebie. Mięso też. No, to przynajmniej mamy czym zajeść smutek. - próbowała się uśmiechnąć, jednak raczej jej to nie wychodziło. Zjadła trochę potrawy. - Ej, gotujesz lepiej niż ja!
- Dzięki. Jadę z tobą jak coś.
- Jak zjemy, to pojedziemy.
  I zjadły. Humor trochę im się poprawił. Wsiadły w samochód. Po kilku minutach znalazły się w bogatej dzielnicy. Wkroczyły do dużego domu.
- Mira mówiła, że jej brat ma pokój na górze. Trafisz?
- Oczywiście! - odrzekła Rachel i wbiegła schodami na górę. Po chwili słychać było głośne śmiechy.
  Amanda, zadowolona z tego, że jej siostra wreszcie się z kimś dogaduje, przywitała się ze swoją przyjaciółką.
- Co tam słychać? - zagadała kobieta - Chcesz kawy, herbaty, no nie wiem, ciasta? Ostatnio piekłam.
- Napiję się kawy, dziękuję. Moi rodzice przyjechali.
- To fajnie! - odpowiedziała jej znad ekspresu.
- No nie wiem, czy tak dobrze. Płakałyśmy przez nich. Moja siostra chciała naprawdę dobrze, postarała się i upiekła pyszne mięso. A oni nie chcieli, bo są wegetarianami. Ale to jeszcze nic. Powiedzieli, że nawet jakby nimi nie byli, to i tak by tego nie tknęli, bo według nich zapewne ''smakuje okropnie ''. I jeszcze kazali mi targać walizki przez całą drogę. A najgorsze jest to, że próbowali mnie zmusić do odsprzedania im domu dla mojej siostry!
- Czyli jednak nie dobrze. Współczuję ci. - próbowała ją pocieszyć i nagle coś sobie przypomniała - Siostra dziewczyny mojego brata wynajmowała mu przez jakiś czas domek letniskowy. Gdy musiał się już przeprowadzić, trafili do mnie. Chcieli wynająć dla niego pokój tutaj. Nie jestem pewna, czy ta kobieta by się zgodziła, ale my przyjmujemy ludzi z otwartymi ramionami! Zamieszkaj z nami, mamy bardzo dużo pokoi.
- Chętnie, ale od ku**a kiedy Rachel ma chłopaka?! Czemu mi nic nie mówiła?
- O co chodzi? Ej, czy to możliwe, że Twoja siostra chodzi z moim bratem?
- Jak najbardziej możliwe.
  Nagle z góry słychać było okropny hałas.
- Połamali nowe biurko! Lepiej niech nie wie, co mu zrobię!
- Ruszamy na górę! Uduszę ją, no uduszę!
  Otworzyły drzwi. Wbiegły do pokoju. Biurko całe. Mira odetchnęła z ulgą. Ale po chwili spostrzegła Rachel i swojego brata leżących na podłodze. Dziewczyna powoli wstała, chwiejąc się.
- Ała, chyba sobie połamałam czaszkę.
- Co to był za hałas? - pytała Amanda.
- Siedzieliśmy na biurku i rozmawialiśmy. A ja mam coś nie tak w głowie, że jak ktoś się rumieni, to od razu muszę tę osobę przytulić. No wiecie, dla mnie to wygląda słodko. Więc chciałam przytulić Terry'ego, on się wystraszył, no i spadliśmy. Jak już mówiłam, głowa mnie boli.
- Pomóżcie mi wstać... - odezwał się chłopak.
- Prawie go udusiłaś. A ja miałam w planach udusić ciebie.
- Przepraszam, to już się więcej nie zdarzy.
- Nie mogę wstać! - krzyczał.
- Wygląda mi to na złamanie otwarte. Na szczęście tylko w tym miejscu. - wskazała Mira na prawą nogę brata. - Druga noga jest też złamana, ale jest w lepszym stanie. Musimy pojechać do szpitala. Amanda, zostań ze swoją siostrą tutaj. Może niedługo wrócimy.
  Kobieta wzięła swojego brata na ręce i poszła do samochodu. Rachel i Amanda  zostały same. Amanda spojrzała ostrym wzrokiem na swoją młodszą siostrę.
- Nie wytrzymasz, jak nie nabroisz. - podsumowała ją.
- Wybacz mi, proszę! Już więcej się tak nie zachowam. - błagała.
- Ja ci nie muszę wybaczać, tylko on. Zobaczymy, czy jeszcze będzie chciał z tobą chodzić.

ShiperkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz