Nie pozwolili mi wejść na oddział. Siedzę w poczekalni i błagam o zdrowie dla Vicky. Jej matka, która oczywiście jest pod wpływem alkoholu, nie chce mi nic powiedzieć, przez co jeszcze bardziej odchodzę od zmysłów.
Nagle kobieta wychodzi do mnie i oświadcza, że jej córka nie odzyskała jeszcze przytomności, że prawdopodobnie jest w śpiączce. Lekarze cały czas ją obserwują, ale nie jest w najlepszym stanie.
Dowiaduję się też, że Vicky ma za sobą kilka prób samobójczych i prawdopodobnie znowu próbowała to zrobić. Jestem roztrzęsiony. Nie chcę jej stracić. Zajęła część, większą część mojego serca, a teraz ma zniknąć i zostawić po sobie ogromną dziurę?