Portland to śliczne i ciekawe miasto.jest tu wiele sklepów które na pewno odwiedzę. Jest też kino teatr i chyba z tysiąc klubów hm..może kiedyś do któregoś wpadnę. Jest też wiele knajp i barów.Właśnie siedzimy w jednej z nich i czekamy na zamówione lody. Ja babcia i mama.Rozmawiają o mojej nowej szkole a ja wolę się nie wtrącać.Od razu przypomina mi się stara szkoła. Była spoko jednak wiele się w niej wydarzyło. Byłam dość popularna dziewczyna, ponieważ należałam do szkolnej drużyny siatkówki. Miałam swoją paczkę Anastazja i Kate oraz John. Przyjaźniliśmy się od początku. Ale po śmierci taty oddaliłam się od nich rzadko byłam w szkole przestałam chodzić na treningi chociaż siatka to moja miłość.
- Ana bo ci się lody rozpuszcza - powiedziała mama wyrywając mnie zza dumy.
- Przepraszam zamyśliłam się. Nie dam im się zmarnować spokojnie mamo- uśmiechnęłam się biorąc się ze jedzenia moich ulubionych truskawkowa-waniliowym lodów.
Kiedy wróciliśmy do domu babcia z mama zaczęły robić kolacje a ja poszłam na górę. W pokoju odnalazłam książkę która zaczęłam niedawno czytać. Padłam na łóżko i zaczęłam czytać.
-Ana kolacja!- usłyszałam głos babci i pobiegła na dół.
- Babcia mówi ze twoja nowa szkoła jest nie daleko stąd i podobno to bardzo dobra szkoła.
- To dobrze- zbyłam mamę.Nie miałam ochoty rozmawiać o szkole.
Po kolacji pomogłam posprzątać ze stołu i poszłam do pokoju dalej czytać książkę. Była już 22 jak poszłam wziąć prysznic. Ubrałam swoją różowa piżamę i poszłam spać.
--------
Jestem w starej szkole.Idę korytarzem. Nagle ktoś wychodzi z damskiej łazienki.Wpadam na nią. To Kimberly.
-Patrz jak łazisz kaleko! - krzyczy
-Sorry-ale ona już odeszła. Ja też chciałam odejść byłam już przy szafkach kiedy drzwi od łazienki się znowu otworzyły i wyszedł z nich Marco..mój chłopak. Zauważył mnie.Idzie w moim kierunku
-Ana!to nie tak jak myślisz!- krzyczy ale ja odwracam się i zaczynam biec. Nie chce go słuchać. Kate miała rację cholerne racje ze Marco mnie zdradza a ja nie chciałam jej słuchać. Biegnę nie wiem dokąd i nagle...spadam. Zaczęłam krzyczeć lecz nikt mnie nie słyszy.
-------
Obudziłam się z krzykiem i cala spocona. Ten koszmar wrócił. Chwila w której przyłapałam Marco wróciła.Tylko dlaczego teraz?
-Ana skarbie nic ci nie jest?- do mojego pokoju wpadła mama
-Nie mamo miałam zły sen- odpowiedziałam będąc jeszcze w szoku
-Och kochanie- przytuliła mnie do siebie-Znowu śnił ci się tata?
- Nie mamo już nie pamiętam co to było - skłamałam ale nie mogłam powiedzieć mamie o tym co się wydarzyło 4 miesiące temu.
-Uspokoiłaś się już?
-Tak mamo jest już dobrze
-No to kładź się spać.
-Dobrze. Mamo?
-Tak kochanie?
-Zostaniesz ze mną?
-Oczywiście - posłała mi ciepły uśmiech. Położyła się koło mnie. Wiem ze wstęp już prawie dorosła ale od śmierci taty miewam koszmary wtedy mama zawsze była blisko mnie.Teraz tez tego potrzebowałam.
Obudziłam się o 8.Mama jeszcze spała. Cicho wstając żeby jej nie obudzić ubrałam się w czerwona koszule w kratę,ciemne dżinsowe spodnie i do tego czarne trampki włosy tylko rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone które sięgały mi do pasa. Zeszłam na dół. Babcia siedziała w salonie oglądając jakiś serial. Zrobiłam sobie płatki i poszłam do niej oglądać serial.
-Dzień dobry babciu- cmoknęłam ja w policzek
- Dzień dobry kochanie - powiedziała z uśmiechem- Jak ci się spało?
A więc ona tez słyszała moje krzyki w nocy
- Dobrze gdyby nie ten koszmar ale jest już dobrze
-Ana skarbie wiesz ze mnie nie odszukasz.
Racja.Babci nie oszukam znała mnie za dobrze.Będę musiała jej wszystko opowiedzieć.
CZYTASZ
Bad boy & volleyball
Teen FictionNastoletnia dziewczyna która nie potrafi poradzić sobie z przeszłością. On typowy podrywacz. Jak połączą się ich losy? Jakie relacje będą między nimi? Miłość a może nienawiść? WAŻNE! Do czytelników! W moim opowiadaniu jest wiele błedów interpunkcy...