Patrzyłem, jak mrok stawał się szarością, ukazując meble i przedmioty w pomieszczeniu. Ciemnozielone ściany i ciemne meble sprawiały go ciemniejszym, pomimo nadchodzącego dnia. Zamrugałem oczami powoli i obróciłem głowę w lewo. Leżał tam spokojnie śpiący Iwaizumi z kilkoma malinkami, a niektóre z nich posiadały ślady zębów. Opuszkami palców dotknąłem jednego z nich, wyczuwając wgłębienia na odciskach. Delikatnie rysowałem wokół nich wzorki, co połaskotało mężczyznę i niechlujnie podrapał się, wciąż będąc nieświadomym moich czynów.
Moja dłoń jeździła po całej jego klatce piersiowej, twarzy i włosach. Dotykałem jego ramion, czując jak bardzo jest rozluźniony. Gładziłem jego umięśniony brzuch, obrysowując palcem każdy mięsień. Jego twarz wyglądała niewinnie w czasie snu, jednak wszystko poniżej można było tylko określić słowem odmiennym od "niewinny".
Cieszyłem się tą chwilą, chcąc zapamiętać ją jak najlepiej. Z lekkim uśmiechem wspomniałem ostatnie kilka dni. Nigdy nie pomyślałbym, że moglibyśmy się jeszcze tak zbliżyć. Dawny ja był z jego brakiem pogodzony, jednak teraz nie wypuszczę go ze swoich rąk. Pozostaje tylko problem z Izumi.
Z opadającymi powiekami przytuliłem się do Hajime, a nasze nagie ciała się ze sobą zetknęły. Wdychałem ze spokojem jego zapach, marząc, by ta chwila mogła trwać wiecznie. Gdybym był wierzący to pewne bym teraz dziękował Bogu na kolanach za te chwile. Nie wymieniłbym je na żadne inne.
Prawie odleciałem w objęcia Morfeusza - prawie.
Rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i obcasy stukające o panele. Ten dźwięk zbudził nas obu, a twarz Iwaizumiego od razu po przebudzenia wyglądała na przerażoną. Szeroko otwarte oczy, podniesione brwi i rozwarte usta. Ta piegowata twarz z niepokojem wpatrywała się w drzwi za mną, z nierównomiernym oddechem nasłuchując kroków, które były coraz głośniejsze i zaczynał dzielić je mniejszy odstęp czasowy.
Byłem sparaliżowany strachem i nie byłem w stanie nawet się obrócić. Leżałem na boku, obserwując ciemnowłosego, który podpierał swoje ciało na ręce. Nasz wzrok na sekundę się zablokował, a zaraz po tym otworzyły się drzwi do sypialni. Oddech ugrzązł mi w gardle, a kończyny zapomniały jak się poruszać.
- Wiedziałam. - usłyszałem kobiecy głos.
Chociaż mogę przysiąc, że to było bardziej syknięcie niż głos. Byłem również pewien kto to był. Izumi.
- Domyślałam się, że mnie zdradzasz, ale... - jej głos się zatrząsł.
Obróciłem się ze zdziwieniem stwierdzając, że Nao również tam była. Nieśmiało wychylała się zza progu, obserwując tę scenę. Żona Iwaizumiego zauważyła, że patrzę na coś za jej osobą i również uświadomiła sobie o obecności pięciolatki.
- Mamo...
- Nao, idź do przedpokoju. - Izumi próbowała trzymać swoją złość na wodzy przy córce.
Dziewczynka posłusznie odeszła, a w mieszkaniu jeszcze przez moment była cisza. Odkąd Hajime się obudził, nic nie powiedział. Nie dziwię mu się zresztą. Sam bym nie wiedział czy to sen, czy jawa.
Poza tym myślę, że Iwa-chan nie miał nic do powiedzenia - sytuacja namalowana przed oczyma Izumi była jasna. Nie było też żadnego wytłumaczenia, ani wymówki.
- Od kiedy?! - wykrzyknęła, zaczynając łapać wszystko, co miała pod ręką.
Dużą, czarną torbę, ubrania, które leżały pod jej stopami i mały breloczek w postaci pandy. Moją pierwszą myślą było, że to miał być prezent dla Iwy-chan.
- Izumi, uspokój się... - ciemnowłosy na darmo próbował jakoś załagodzić sytuację.
- Od kiedy, pytam, do cholery!
Wściekłość jasnowłosej przeobraziła się w rozpacz. Po jej policzkach spływały łzy, torując drogę w dół, by spaść na podłogę i ciemne spodnie.
Czułem się tam niekomfortowo i winny za całą sytuację - to ja jestem tym kochankiem, z którym Iwa ją zdradzał. Jestem powodem rozpadu tego małżeństwa. Złapałem pościel, zasłaniając się nią i zgarnąłem moje ubrania z ziemi. Uciekłem stamtąd na korytarz, gdzie stała przerażona dziewczynka. Nasze szeroko otwarte oczy się spotkały. W jej oczach grała nuta zmieszania i niezrozumienia, a w kącikach oczu tańczyły słone łzy.
Skrzywiłem się, ponieważ to jest najgorsze, czego to dziecko może być świadkiem. Jestem już teraz pewien, że znienawidzi całą sobą mnie, ale też i jej ojca. Nie ma ku temu wątpliwości.
Zza zamkniętych drzwi wydobywały się przytłumione krzyki i dźwięki szamotaniny.
Dziewczynka już nie powstrzymywała swoich emocji. Kucnęła przy ścianie i zaczęła głośno szlochać. Niepewnie i powoli wycofałem się stamtąd, zasłaniając się jak tylko się dało. A gdy byłem poza zasięgiem czyjegokolwiek wzroku - czyli w salonie - szybko naciągnąłem na siebie ubrania. A na domiar złego złapałem koszulkę Hajime, nie swoją.
Trzask drzwi z przedpokoju uświadomił mnie o zakończeniu kłótni.
- ZDRADZIECKI KUTAS! - usłyszałem, nim rozległ się kolejny huk.
W kącie pomieszczenia kulił się Mikey wystraszony tymi głośnymi dźwiękami. Takie sceny musiały być dla niego codziennością, a doświadczenie jej, sprawiło, że jeszcze bardziej było mi szkoda tego psa. Powoli do niego podszedłem i niepewną i drżącą dłonią pogłaskałem go krótko, żeby go uspokoić.
Odchrząknięcie, oderwało moją uwagę od zwierzęcia. Za mną stał Hajime bez koszulki. Wyciągnął dłoń, a ja zrozumiałem, że chce swoje ubranie spowrotem. Oddałem mu ją, jednak od razu go przytuliłem.
To nie był czas ciężki tylko dla Izumi, ale także dla ciemnowłosego. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak on teraz się czuje. Nie jestem w stanie nawet zrozumieć co każde z tej trójki czuje.
Wiem tylko jak ja się czuję. Jak najgorsza świnia. To nigdy by nie zaistniało, gdybym tylko nie pobiegł za Iwą. To nie miałoby miejsca, gdybym się do niego nie kleił. Nasza relacja nie istniałaby, gdybym tylko nie poszedł wtedy do klubu; gdybym wybrał inny klub; lub gdybym tylko wyszedł stamtąd, gdy tylko go zauważyłem. Iwaizumi rozwiedzie się z Izumi przeze mnie.
Stało się to, czego podświadomie się bałem - konfrontacja z kobietą w jednoznacznej sytuacji. Jakiś nagi mężczyzna leżał w łóżku z jej mężem, którego (najprawdopodobniej) podejrzewała o zdradę od jakiegoś czasu.
Problem w tym, że my zaczęliśmy się spotykać wtedy, gdy jej nie było w mieście. Ta myśl mnie zastanawiała. Niemożliwe, żeby mężczyzna spotykał się z kimś poza mną, prawda?
Ścisnąłem mocniej wiotkie i słabe ciało mężczyzny, po czym opuściłem to mieszkanie bez słowa. Czułem się tak przytłoczony tą winą, że nie potrafiłem spojrzeć mu w oczy. A po tym, gdy odszedłem uświadomiłem sobie, że nie będę w stanie już mu się nawet pokazać na oczy.
Zjebałem, cholernie zjebałem.
Nie poszedłem jednak do swojego mieszkania, udałem się do domu rodzinnego. Nie zapalałem świateł. Patrzyłem tylko w każdy kąt w ciemności i dotykałem każdej rzeczy w zasięgu dłoni. Moim celem była garderoba rodziców wypełniona ich relaksującym zapachem. Zapachem, dzięki któremu zapominałem o problemach.
Najgorsze w tym dniu było to, że ten zapach mnie nie uspokoił, a do mojej głowy nawpadały różne pomysły i plany. Choć planami nie można tego nazwać.
CZYTASZ
Ashes // IWAOI
FanfictionTen ogień w nas dawno zgasł. Został popiół, który trzeba posprzątać. Popiół, który ciężko sprzątnąć, ponieważ ten ogień, który wcześniej płonął, był bardzo ważny... Druga część opowiadania 'Fire Inside of Us'