Otwieracz ust

136 24 15
                                    

Czekałem, dzwoniłem, pukałem... 

Zacząłem nawet panikować. Co jeśli coś sobie zrobił po tym jak został sam? 

Wyszedłem przed blok czując się bardzo słabym. Tak bardzo, że miałem wrażenie, że moje kolana ugną się sekundę później. Spojrzałem w niebo, z którego zaczęły spadać płatki śniegu. Ostatni raz, gdy padały to było tej nocy, gdy spotkaliśmy się w klubie. Zamknąłem oczy, zaciskając pięści. 

- Tooru? - usłyszałem z boku Hajime. 

Zaskoczony kątem oka zauważyłem stojącego pomiędzy ośnieżonymi drzewami mężczyznę. Na myśl przyszedł mi obraz, który namalowałem przed laty. 

W Nowy Rok Tooru miał już ukończony drugi obraz, a na pierwszym planie znajdował się Iwaizumi. Tło stanowił zaśnieżony las. Szatyn nie był z niego tak dumny, jak z tego poprzedniego, ale nie miał dużego wyboru. 

Różnicą pomiędzy tym wszystkim był wyraz twarzy ciemnowłosego. Na obrazie jego twarz była poważna i bez wyrazu, natomiast ta miała worki pod oliwkowymi oczami, sporo zmarszczek i łzy spływające po twarzy. Spojrzenie też było inne. Hajime patrzył na mnie z parującym niepokojem. Ulga zaczynała rozlewać się po jego całej twarzy. 

Niższy mężczyzna objął mnie rękoma, mocno ściskając, jakby bojąc się, że zniknę. Od tego uścisku zapiekło mnie lewe przedramię, gdzie miałem bandaż. Zacisnąłem usta w wąską linię, walcząc z chęcią płaczu. 

Nie rozumiałem go już. Kompletnie go nie rozumiałem. 

Jak może tak wyglądać i mnie tak mocno przytulać, skoro tylko bawił się uczuciami moimi, jak i Izumi? 

Odepchnąłem go od siebie, ocierając pojedyncze łzy, które spłynęły mi po twarzy. 

- Zapomniałem mojego telefonu i Mikey'a. 

Mój głos zabrzmiał dziwnie przez tą gulę w gardle od płaczu, więc odchrząknąłem. Spojrzałem ponownie w oliwkowe oczy. 

- Zauważyłem, są w mieszkaniu. - odpowiedział. 

I nie wiem, jakim cudem ponownie stałem w tym przedpokoju. Powędrowałem oczami po całym pomieszczeniu, a w głowie pojawił mi się obraz małej Nao, która skulona płakała w kącie. 

Po chwili Hajime przyszedł z telefonem w niebieskim etui. Nie podał mi go, choć trzymałem wyciągniętą dłoń. Patrzył na swoje odbicie w ekranie, a dzięki temu i ja widziałem jego twarz (właściwie to jego część). 

- Izumi złożyła już papiery o rozwód. - powiedział cicho. 

W głowie miałem dwie myśli: 

1. Skoro tak, to bardzo długo przebywałem w domu rodzinnym. 

2. Po cholerę mi to mówi? 

Po tym jak odejdę, nie będziemy mieć już kontaktu ze sobą. Nie chcę już go widzieć. Nasza relacja sieje jedynie zniszczenie. Ta relacja dusiła wszystkich wokół nas. Popiół szarżował w naszych płucach, krążąc od klatki piersiowej do głowy, utrudniając wszystkie czynności. 

Nie odpowiedziałem mu. Czekałem na odzyskanie telefonu. 

- Nic nie powiesz? 

Wypuściłem powietrze z ust, wyrywając moją własność z jego rąk. Spojrzał na mnie zaskoczony. 

- Nie chcę cię już znać, skoro zdradzałeś Izumi ze wszystkimi. Nie jestem tym, który powinien ci prawić morały, bo sam jestem w to zamieszany, ale sądziłem, że byłem jedynym twoim kochankiem i, że mnie ko... - to słowo już nie mogło mi przejść przez gardło. 

- Co? - powiedział ze zmarszczonymi brwiami. - "Jedynym kochankiem"? Ty NAPRAWDĘ sądzisz, że nie jesteś jedyny? - powiedział, a jego ton stał się zimny. 

- Ale Izumi mówiła, że wiedziała, że ją zdradzasz i myślałem... 

- Czy ty mnie uważasz za kłamcę i porównujesz do tych kutasów, którzy zdradzają kogoś, ot tak? Czy tak mnie właśnie widzisz w tej chwili? - wysyczał. 

Odwróciłem od niego wzrok, ponieważ nie potrafiłem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Owszem, sądziłem, że taki był przez moment, jednak teraz nie jestem pewien. 

Złapał mnie za szczękę i zmusił do spojrzenia na jego twarz. Zbliżył się do mnie, a ja zacisnąłem oczy, uparcie nie chcąc odpowiadać na to pytanie.  

- Nie powinieneś był się ze mną przespać... - mruknąłem. 

Puścił mnie i westchnął zrezygnowany.

- I kto to mówi? 

Nastąpiła między nami cisza, a Mikey zaskomlał dając o sobie znać. 

- Mógłbyś dać mu wody i trochę jedzenia? - spytałem niepewnie, ponieważ sprzeczka między nami nie usprawiedliwiała faktu, że zwierzę miało głodować (KARMCIE PIESKI NA OLX).

Zdjąłem płaszcz i buty, po czym wszedłem wgłąb mieszkania, kiedy Iwaizumi przygotowywał trochę jedzenia i wodę dla psa. Mikey radośnie i łapczywie wziął się za pochłanianie tego wszystkiego. A ja stałem w progu kuchni, blokując spojrzenie z ciemnowłosym. 

- Siadaj. - powiedział, sam zajmując miejsce przy nie za dużym stole. 

Usiadłem naprzeciw niego, czując się jak na przesłuchaniu. 

- Ja też źle się czuję z tym wszystkim. I wiem, że nie powinniśmy. A szczególnie ja. 

Słuchałem go w ciszy, co chwilę wiercąc się na miejscu. 

- Przyjmij do wiadomości, że jesteś jedyny. Nie zdradzałem Izumi z nikim innym poza tobą. 

Nagle mężczyzna wstał i sięgnął z jednej z szafek alkohol wraz ze szklankami. Postawił to wszystko na stole i zaczął rozlewać ciemnobrązową ciecz do naczyń, mamrocząc pod nosem, że nie powie tego na trzeźwo. 

Hajime wziął jedną szklankę, a drugą przysunął mi. Wypił wszystko na raz, krzywiąc się przy tym. 

- Pij. 

Posłusznie wykonałem polecenie, będąc zdziwionym jego nagłą chęcią alkoholu i zwierzeń.

- To jest właśnie to, o czym ci wcześniej wspomniałem. Ta kobieta już od dawna mnie posądza o zdradę, chociaż byłem niewinny. Często się o to kłóciliśmy, a ja przestałem chcieć wracać domu po pracy. 

Iwaizumi napełnił naczynie tym samym napojem i znów wypił wszystko na raz. Patrzyłem na niego z lekkim przerażeniem, ponieważ tak szybkie picie bardzo źle się skończy. 

- Pij. - rozkazał mi ponownie, a ja dopiłem moją pierwszą szklankę. 

- A spotkałem cię w tamtym klubie tamtego dnia, bo... Chciałem znów się z tobą zobaczyć. Z początku myślałem, że wystarczy mi tylko twój widok. Ale gdy cię zobaczyłem tam, zapragnąłem dowiedzieć się co u ciebie. I wiele więcej. 

Słuchałem go uważnie, zdziwiony jego wylewnym nastrojem. 

- Myślałem o tobie przez te wszystkie lata. Co robisz... Jak się czujesz... Czy o mnie... pamiętasz. - spojrzeliśmy sobie w oczy.

Nie wiedziałem jak mam się z tym wszystkim czuć. Jeszcze godzinę temu obwiniałem go o moje cierpienie, a teraz on mi się zwierza ze wszystkiego przy mocnym alkoholu. 

O N   M I   S I Ę   Z W I E R Z A   

- Słuchasz? 

Pokiwałem głową, skupiając wzrok na oliwkowych tęczówkach. Życie potrafi być przewrotne. 

- Skąd wiedziałeś, że akurat tamtego dnia będę akurat w tamtym klubie? - spytałem, ponieważ to było największą zagadką dla mnie. (ps. dla autorki również)

- To jedyny gejowski klub w mieście. A chodziłem tam dość często, aż w końcu cię spotkałem. - przyznał, zapełniając nam obu szklanki. 

Ashes // IWAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz