Część 1 - Zmiana

37 1 0
                                    

Prolog

Byłam nikim.

Tak w skrócie można było o mnie powiedzieć.

Miałam trzydzieści lat i absolutnie niczego nie dokonałam – co więcej, byłam niczym powietrze dla ludzi, całkiem niewidzialna... a przynajmniej tego chciałam.

Bo widzicie, mimo że byłam dla wszystkich obojętna... to i tak wszyscy zwracali na mnie uwagę, choćby tylko po to, by zwalić na mnie każdą winę.

Nie wiedziałam, dlaczego tak jest – im bardziej chciałam być niewidzialna, tym było dla mnie gorzej i nic nie mogłam na to poradzić.

Gdybym chociaż coś potrafiła - coś, co mogłoby mi pomóc, na przykład gdybym miała magię lub siłę nawykłą dla wojowników – może wtedy wychodziłaby ze wszystkiego choć obronną ręką.

Ale cóż – widać nie dane mi było zostać „kimś".

Bo w wieku trzydziestu lat raczej już nic nie mogło przebudzić we mnie mocy.

Pozostanę więc nikim... aż do śmierci.

Śmierci... która okazała się moim wybawieniem.

Rozdział 1

Caine

Mury. Stałem wewnątrz murów „bezpiecznego" miasta i zastanawiałem się, jak do tego doszło.

Przede mną ścieliły się martwe ciała – było ich około trzydziestu, a w tym około siedmiu ciał obdarzonych magią.

Dosłownie godzinę temu w miasto uderzyła wielka, demoniczna siła – z tego, co widziałem, do obrony rzuciło się siedmiu strażników, lecz polegli... pytanie więc brzmiało, dlaczego atakujące bramę demony również leżały martwe? Kto je pokonał i gdzie teraz był?

- Caine? – usłyszałem i obróciłem się w stronę jednego z towarzyszących mi Rycerzy. – Mam trop.

Zmrużyłem lekko oczy i podszedłem do niego, spoglądając na to, co wskazywał.

Plamy krwi – na pewno ludzkiej, które po kilku chwilach zaprowadziły nas poza obręb martwych ciał, w stronę zdemolowanych straganów, które ciągnęły się normalnie wzdłuż wejścia przy murze.

A tam...

- O cholera! – zawołał towarzyszący mi rycerz i rzucił w stronę zakrwawionej, oddychającej ciężko kobiety.

Kobiety, która – gdy go ujrzała – krzyknęła z przerażeniem, aż ten poleciał kilka metrów do tyłu... smagnięty magiczna barierą, od której zwyczajnie się odbił.

Ciekawe...

Ujrzałem, jak kobieta łapie się za swój lewy bok, próbując unieść... lecz ból wyraźnie jej to uniemożliwiał, aż padła z powrotem głową na obalone, przykryte resztkami materiały belki.

To wtedy dostrzegła i mnie, lecz tym razem nie krzyknęła, tylko spojrzała na mnie z przerażeniem.

Miała długie, jasne włosy i bardzo jasną cerę – widać było, że nie należy do żadnej z „wojowniczych", tak jasną cerę mieli zwykle ci, którzy rodzili się bez jakiegokolwiek daru i spędzali większość swoich dni w mieście. A patrząc na jej wygląd... przypominała bibliotekarkę lub kogoś, kto większość dnia spędzał w ciemnych pomieszczeniach.

Nieludzka Broń - Historia 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz