Rozdział 1
Hana
Leciałam na złamanie karku do leśnej twierdzy Królewskich Wojowników – a raczej siedziałam na wielkim smoku, który, dzięki pomocy Dantego, doskonale wiedział, gdzie ona jest.
- Zaraz ją zobaczymy – powiedział do mnie, podczas gdy ja trzymałam się mocno jego grzebienia. – Jednak Dante ma rację: jeśli zobaczą mnie, w takich rozmiarach, zbliżającego do twierdzy...
- Po prostu przeleć nad nimi – resztę zostaw mnie – poprosiłam, łapiąc gwałtownie swoją czapkę Maga.
Dosłownie dziesięć minut temu zgarnęłam dyplom – byłam zmęczona testem, ale, kiedy ten się odbywał, poczułam się tak, jakby coś we mnie pękło i zrozumiałam, że to Caine – to Caine tracił właśnie resztki swojej magii.
Nie mogłam na to pozwolić, dlatego rzuciłam wszystko na jedną kartę. Musiałam jednak najpierw dostać się na teren Wojowników, a najszybszą drogą było niebo.
Kiedy już tam będę, od razu zacznę o niego wypytywać – ktoś musiał wiedzieć, gdzie był.
- Jesteśmy! – krzyknął nagle Onyks i spojrzałam w dół, od razu dostrzegając, jak wojownicy patrzą na nas w szoku.
- Nie zniżaj się – ostrzegłam go. – Leć dalej, by wiedzieli, że nie zaatakujesz.
- Ale co z... Panienko! – krzyknął przerażony, kiedy zwyczajnie przełożyłam nogę z jego grzbietu i z niego zaskoczyłam.
Widziałam, jak Wojownicy patrzą na mnie skołowani - jedni chcąc ratować, inni szykując do obrony – lecz ja wezwałam wokół siebie wiatr, który zwolnił mój upadek, po czym delikatnie postawił na ziemi.
Nie miałam jednak czasu – skorzystałam z ich szoku i ruszyłam biegiem, wołając:
- Gdzie Caine?!
- Co...
- Kim pani jest? – Wojownicy ruszyli do mnie. – Co pani tu robi?!
- Pytam po raz ostatni: gdzie Caine! – krzyknęłam tonem nie znoszącym sprzeciwu, aż niektórych cofnęło niepewnie.
- Caine? – nagle rozległy się szepty.
- Ona szuka nieludzkiej broni?
- Nie mam czasu na wasze ploty! Muszę go znaleźć – teraz, w tej chwili!
- Co tu się dzieje? – usłyszałam nagle i ujrzałam mężczyznę.
Był trochę niższy od Caina i miał dość surową, choć przystojną twarz – jego oczy opalizowały niebieskim blaskiem i były osadzone w ciele barwy kawy z mlekiem.
- Generał Alastair! - krzyknął na niego jeden z Wojowników, a ja od razu wyczułam w tych słowach ulgę.
Przy okazji od razu rozpoznając imię.
- Kim pani jest i co... - urwał głównie, bo podbiegłam do niego, wołając:
- Jesteś Alastair? Przełożony Caina?
Zamrugał zaskoczony, lecz zaraz znów spojrzał na mnie surowo, oświadczając:
- Nie wiem, kim jesteś, ale Caine teraz...
CZYTASZ
Nieludzka Broń - Historia 1
RomanceCo się stanie po spotkaniu dziewczyny, w której zbyt późno ukazała się magia i mężczyzny, którego ludzie nazywają Nieludzką Bronią?