Część 12 - Wybranka Nieludzkiej Broni

14 1 0
                                    

Rozdział 1

Hana

Leciałam na złamanie karku do leśnej twierdzy Królewskich Wojowników – a raczej siedziałam na wielkim smoku, który, dzięki pomocy Dantego, doskonale wiedział, gdzie ona jest.

- Zaraz ją zobaczymy – powiedział do mnie, podczas gdy ja trzymałam się mocno jego grzebienia. – Jednak Dante ma rację: jeśli zobaczą mnie, w takich rozmiarach, zbliżającego do twierdzy...

- Po prostu przeleć nad nimi – resztę zostaw mnie – poprosiłam, łapiąc gwałtownie swoją czapkę Maga.

Dosłownie dziesięć minut temu zgarnęłam dyplom – byłam zmęczona testem, ale, kiedy ten się odbywał, poczułam się tak, jakby coś we mnie pękło i zrozumiałam, że to Caine – to Caine tracił właśnie resztki swojej magii.

Nie mogłam na to pozwolić, dlatego rzuciłam wszystko na jedną kartę. Musiałam jednak najpierw dostać się na teren Wojowników, a najszybszą drogą było niebo.

Kiedy już tam będę, od razu zacznę o niego wypytywać – ktoś musiał wiedzieć, gdzie był.

- Jesteśmy! – krzyknął nagle Onyks i spojrzałam w dół, od razu dostrzegając, jak wojownicy patrzą na nas w szoku.

- Nie zniżaj się – ostrzegłam go. – Leć dalej, by wiedzieli, że nie zaatakujesz.

- Ale co z... Panienko! – krzyknął przerażony, kiedy zwyczajnie przełożyłam nogę z jego grzbietu i z niego zaskoczyłam.

Widziałam, jak Wojownicy patrzą na mnie skołowani - jedni chcąc ratować, inni szykując do obrony – lecz ja wezwałam wokół siebie wiatr, który zwolnił mój upadek, po czym delikatnie postawił na ziemi.

Nie miałam jednak czasu – skorzystałam z ich szoku i ruszyłam biegiem, wołając:

- Gdzie Caine?!

- Co...

- Kim pani jest? – Wojownicy ruszyli do mnie. – Co pani tu robi?!

- Pytam po raz ostatni: gdzie Caine! – krzyknęłam tonem nie znoszącym sprzeciwu, aż niektórych cofnęło niepewnie.

- Caine? – nagle rozległy się szepty.

- Ona szuka nieludzkiej broni?

- Nie mam czasu na wasze ploty! Muszę go znaleźć – teraz, w tej chwili!

- Co tu się dzieje? – usłyszałam nagle i ujrzałam mężczyznę.

Był trochę niższy od Caina i miał dość surową, choć przystojną twarz – jego oczy opalizowały niebieskim blaskiem i były osadzone w ciele barwy kawy z mlekiem.

- Generał Alastair! - krzyknął na niego jeden z Wojowników, a ja od razu wyczułam w tych słowach ulgę.

Przy okazji od razu rozpoznając imię.

- Kim pani jest i co... - urwał głównie, bo podbiegłam do niego, wołając:

- Jesteś Alastair? Przełożony Caina?

Zamrugał zaskoczony, lecz zaraz znów spojrzał na mnie surowo, oświadczając:

- Nie wiem, kim jesteś, ale Caine teraz...

Nieludzka Broń - Historia 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz