Część 13,5 - Pięć dni wolnego (Dzień 5) KONIEC

22 1 0
                                    

Hana

Bałam się... cholernie się bałam, dlatego musiałam o to zapytać, bo sama myśl mnie zabijała.

- Caine... - zaczęłam czując, że mam w oczach łzy. – Czy jak zaczniemy pracę... czy my... będziemy musieli trzymać się od siebie z daleka?

- Co?

- No bo... - cholera jasna, aż drżały mi usta. Zagryzłam je, modląc się o siłę, ale ta jakoś nie przychodziła. – No bo wiem, że na przykład rycerze nie mogą się wiązać, będąc w tym samym oddziale – wyjaśniłam. – Uważa się takie przypadki za zagrożenie i rozdziela ich... - urwałam, ponieważ Caine, ni z gruchy ni z pietruchy, zaczął się śmiać. – No i czego rżysz?! – zawołałam, czując w środku jeszcze większy mętlik. – To poważna sprawa do cholery!

- Wiem, przepraszam – jednak śmiał się dalej. – Po prostu... Nie sądziłem, że aż tak się tym przejmiesz.

- I to jest dla ciebie zabawne? – zaatakowałam, aż śmiech urwał się w sekundę. – Super, w takim razie śmiej się sam!

I zaczęłam z niego schodzić, lecz ten jednym ruchem mnie powalił, wlazł na mnie i unieruchomił własnym ciałem.

- Złaź ze mnie – rzekłam groźnie, jaśniejąc mocą. – Może masz w sobie demona, ale ja mam moc.

- Głuptas – szepnął nagle i mnie pocałował, momentalnie urywając pasmo mojej siły.

Szczerze mówiąc, to miałam ochotę go ugryźć, a nie pocałować i to zrobiłam, wcale nie delikatnie, aż się ode mnie oderwał... lecz tylko po to, by uśmiechnąć się zaczepnie, polizać usta i znów mnie pocałować.

Zaczęłam się szarpać, ale nie miałam z nim szans bez użycia mocy. I tak czekałam na moment, by jej użyć przeciwko niemu i zetrzeć ten zarozumiały uśmiech z jego twarzy... jednak w pewnej chwili pojęłam, że - zamiast się szykować - zaczynam odwzajemniać pocałunek, liżąc z nim z rozkoszą.

Kiedy całkiem się rozluźniłam, Caine w końcu wyczuł swoje zwycięstwo, wysunął swój namiętny język z moich ust i pocałował czubek mojego nosa, wyznając:

- Nie jesteśmy Rycerzami. Rycerze to ludzie, dlatego właśnie są rozdzielani – tłumaczył, podczas gdy ja dyszałam bez słowa, czując w sobie tylko ciepło. – Kiedy dwoje zakochanych w sobie ludzi walczy w jednym oddziale, bardzo często zmienia im się osąd – szeptał. – Miłość... w tym przypadku... jest częściej przeszkodą niż siłą. Jeśli człowiek boi się o ukochanego to – jeśli nie ma dość siły - jest w stanie oddać wszystko, by go uratować, nawet...

- Oddać wiedzę, której nie powinien – dokończyłam, rozumiejąc, a on pokiwał głową.

Nim jednak znów posmutniałam kontynuował:

- Z Wojownikami jest trochę inaczej, a już szczególnie z partnerami. Wojownicy są silniejsi i dużo bardziej wytrzymali od ludzi – dlatego właśnie to my stajemy jako pierwsi do walki.

- ...jednak co z nami? – zapytałam cicho, widząc czuły uśmiech.

- Nic – wyznał, aż zamrugałam. – Widzisz, Wojownicy są silni... dlatego wiemy, że jesteśmy w stanie ochronić zarówno siebie, jak i innych. A kiedy ktoś jest parą... tak, jak my – dodał czule. – Nasze uczucie nas nie osłabia – co więcej, dzięki mieszaniu mocy, z każdym dniem nasza potęga i więź będzie rosła, czyniąc z nas duet nie do zdarcia – wyznał, a ja nagle coś zrozumiałam.

- To dlatego... - szepnęłam, aż uniósł brwi. – To dlatego naciskano na ciebie, byś mnie sprowadził – zrozumiałam. – Ponieważ... razem... - urwałam, bojąc się, że te słowa to lekka przesada, lecz on pokiwałem głową i powiedział:

- Tak. Słowa „razem silniejsi niż osobno" idealnie oddają to, co łączy duety magiczne. A kiedy w grę wchodzą uczucia – dodał nagle szeptem. – To nasze wspólne działanie może okazać się zgubą dla każdego wroga, nawet tego, który myśli, że wie o duetach wszystko.

- ...ponieważ uczucia potęgują magię – uzupełniłam. – A że ja jestem magiem...

Pokiwał głową, lecz ja chciałam wiedzieć w tym wszystkim tylko jedno.

- Czyli... - zarumieniła się, lecz dokończyłam: - Czyli nie musze udawać, że nic między nami nie ma?

Zachichotał zetknął nasze nosy, po czym powiedział:

- A tylko byś spróbowała.

Spuściłam wzrok, lecz zaraz poczułam na ustach uśmiech.

- Czyli... jesteś od teraz mój?

W odpowiedzi otrzymałam skwierczący pocałunek, a potem pełne rozbawienia:

- Tak samo, jak ty jesteś moja. Czyli całkowicie.

Nieludzka Broń - Historia 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz