8. Sap ona...

26 2 2
                                    

Sapnap pov

-Możesz mi zaufać Karl.- powiedziałem i usiadłem obok chłopaka kładąc swoją lewą rękę na przerwę pomiędzy nami.

Chłopak odwrócił głowę w moim kierunku i skinął głową na znak zrozumienia.

-Jeśli naprawdę mi nie będziesz ufał to nie wiem czy ta przyjaźń ma szanse przeżyć.- Dodałem po chwili ciszy spoglądając na jego twarz. Jego szare oczy były dosyć załzawione co dawało mi do zrozumienia iż płakał.

Widziałem jak bierze głęboki wdech i chce zacząć mówić ale coś blokowało go, tylko nie wiedziałem co ani nie potrafiłem domyślić się.
Po chwili jego usta zaczęły się otwierać i mogłem usłyszeć pierwsze słowa.

-Sap chodzi o to że ta dziewczyna ze zdjęć to.. moja siostra.. Melanie... Melanie Jacobs. - Powiedział, a jego ręce zaczęły drżeć, znam go dosyć długo i wiedziałem ze oznacza to iż stresuje się i cierpi mówiąc to.

Tylko dlaczego jego siostra wywołała takie zamieszanie? Długo nie czekałem na dalszą część jego wypowiedzi.

-Melanie ona, była dla mnie ważna, była moją siostrą i przyjaciółką w jednym.- Dopowiedział a jego ręce zaczęły jeszcze mocniej drżeć, a po jego policzkach spływały pojedyncze krople.

-A gdzie ona teraz jest? W zasadzie dlaczego było o nią tyle zamieszania?- Powiedziałem spoglądając na swoje buty.

-Sap ona..-

-Ona nie żyje.. Popełniła samobójstwo.- Odrzekł a jego głos zaczął się łamać przy ostatnim słowie, a jego policzki pokrywała coraz większa fala słonych kropli.

Tutaj zrozumiałem wszystko postanowiłem nie naciskać o ciąg dalszy historii, lecz nie musiałem tego robić bo po chwili znów zaczął swoją opowieść.

-Zrobiła to przez mojego ojca. A raczej jego znajomego który kiedyś dobierał się do niej, a ona po prostu nie dała rady z nim i.. Ojciec nic sobie z tego nie zrobił i na dodatek wyśmiewał ją za to iż nie dała mu rady.- powiedział i rękawem bluzy przetarł nos.

-Któregoś dnia rodzice pojechali do dziadków, a ja zostałem w domu razem z nią, szukałem jej po całym domu, ale nigdzie nie mogłem jej znaleść więc postanowiłem pójść na strych kiedy wszedłem po schodach zobaczyłem nogi a później ją na jakimś sznurze.- Dopowiedział ochrypłym głosem.

-Karl tak mi przykro.. Próbowałeś ją uratować lub zadzwonić po rodziców?- zapytałem kładąc dłoń na jego ramieniu.

-Sap ja wtedy.. Zamarłem, zbiegłem ze schodów i usiadłem przed schodami nie wiem ile tam siedziałem.. kilka minut? A może godzin? Tego nie wiem. Usłyszałem krzyk matki i wtedy się „ocuciłem" przed zrobieniem tego dała mi bransoletkę, a ja od tamtego czasu jej nie zdejmuje. - Powiedział zalewając się łzami.

Przytuliłem go. Nie chciałem by te szare oczy płakały, nie widziałem co czuł w tamtej chwili, ale wiedziałem ze sam sobie nie da rady więc postanowiłem powiedzieć jego mamie jak jest mu ciężko.

Wiem że nie powinienem tego robić bez jego wiedzy, ale czułem ze potrzebuje. Działał na mnie jak narkotyk uzależniał z każdą chwilą, a ja byłem egoistą i chciałem żeby ze mną pozostał na długo.

I od końcówki ostatniego rozdziału aż po końcówkę tego możemy zobaczyć egoistycznego Sapnap'a dzięki pa

Maybe is The end?Where stories live. Discover now