12. On chce cię zniszczyć!

20 3 3
                                    

Karl pov

Minęły 3 dni od zajścia w moim domu, nie napisałem do Sap'a przez te dni, nie chciałem, czułem złość gdy myślałem o tym co zrobił. Dziś nadszedł dzień w którym muszę udać się do piekła o nazwie szkoła, nie chciałem tego robić bo bałem się spotkania z Sap'em, nie wiem czy jeszcze chciałem, aby uczestniczył w moim życiu, ja nic nie wiedziałem.

Naciągnąłem rękawy swojej czarnej bluzy na posiniaczone ręce, bolały, ale nie tak bardzo jak czyn Sapnap'a. Na poobijane i obolałe nogi włożyłem granatowe spodnie, podszedłem do lustra by zobaczyć to jak wyglądam, na lewym policzku widniał już lekko zagojony siniak, moja dolna warga była rozcięta. Moja skóra była okropnie blada, a cienie pod oczami były bardziej widoczne niż zawsze, gdy podniosłem bluzę, mogłem policzyć każde żebro, wiedziałem że jeśli nie zacznę jeść to doprowadzę się do śmierci, i właśnie do tego dążyłem..

dążyłem do wiecznego snu o nazwie śmierć.

Powrzucałem książki do brudnego plecaka, zarzuciłem go na plecy i wyszedłem z pokoju, gdy stanąłem przed drzwiami wiedziałem co mnie czeka, złapałem za klamkę i powoli ruszyłem w drogę. Szkoła była niby nie daleko mojego domu, lecz droga dłużyła się i chyba nie zamierzała doprowadzić mnie do swojego końca, tym razem nie założyłem słuchawek, nie płakałem, ja nic nie czułem.

Gdy zauważyłem budynek w którym miałem dzisiaj rozpocząć swoje piekło, spanikowałem chciałem się odwrócić i uciec jak najdalej od tego piekielnego miejsca. Do mojej głowy dopływało coraz więcej debilnych pytań i myśli, tak działała Nerwica Natręctw.

Co jeśli Nick powiedział komuś o tym?

To wszystko twoja wina!

Gdybyś mu nie powiedział o Melanie to wszystko było by okej!

Jesteś obrzydliwy, bo zwierzasz się jakiemuś dzieciakowi.

On chce Cię zniszczyć!

A co jeśli Clay wie o wszystkim?

Nie wytrzymałem, z moich ust wyrwał się krzyk, a moje ręce momentalnie złapały za końcówki włosów. Wtedy zrozumiałem jakim wrakiem człowieka jestem, nawet nie przypominałem starego Karl'a, go już nie było.

W tamtym czasie nie wiedziałem że jednak on może powrócić, ale nie na długo.

Usłyszałem za sobą głośne kroki i wołanie, nie obróciłem się, wiedziałem jedno. To nie był jego głos.

-Karl? Co się dzieje? Czemu nie jesteś jeszcze w szkole? Chodź bo się spóźnisz.- Powiedział Quackity ciągnąc mnie za łokieć w stronę szkoły. Nie myślałem o tym żeby zacząć iść, moje nogi same szły za nim. Dalej nie wiedziałem co się dzieje wokół mnie, po chwili zorientowałem się gdzie jestem. Była to szkoła.

Gdy do niej wszedłem, widziałem wzrok innych który spoczywał na mojej twarzy, cholernie bałem się że Nick komuś powiedział. Dopiero po czasie zrozumiałem że mam siniaka na lewym policzku, a moja warga jest rozwalona. Z Nick'iem miałem widzieć się dopiero na 3 lekcji - na historii, nie dość że dojebana lekcja to jeszcze dojebany Sapnap. Niestety nie udało mi się spotkać go dopiero na tej lekcji, zauważyłem go jak stoi obok szafek i rozmawia z...

Wilbur'em?

Nie wiedziałem skąd się znają, ale szczerze nie obchodziło mnie to, widziałem jak jego głowa obraca się w moim kierunku, jego nogi również podążały w tą stronę, panikowałem. Gdy stanął obok mnie, dopiero teraz zobaczyłem że byłem o głowę wyższy od niego, Nic nie mówiłem, on chyba planował zacząć rozmowę, po kilku sekundach przerwał ciszę zachrypniętym głosem.

-Hej Karl, dawno cię nie było- Powiedział brunet jak gdyby nie zdawał sobie z niczego sprawy. Wkurwiłem się, chciałem mu wygarnąć wszystko co powinien usłyszeć, ale zamiast tego mój obraz zaczął zamazywać się.

-Ty sobie żartujesz, tak?- Odpowiedziałem na jego bezczelne słowa, mój głos łamał się, a ja nie chciałem płakać przy nim. Chciałem mu pokazać że nie chce go znać, wykrzyczeć mu to co myślę, ale znów tego nie zrobiłem.

-Nie rozumiem, ja chciałem ci tylko pomóc, Myślę że powinieneś mi za to podziękować.- Powiedział z uśmiechem na twarzy. To właśnie była zapałka, wrzucona do basenu pełnego benzyny, wszystko działo się tak szybko. Po moich policzkach zaczęła spływać słona ciecz, a moje już martwe serce rozpierdoliło się na milion kawałeczków.

-Dziękuję ci za jebaną pomoc jeśli ona ma tak kurwa wyglądać, uważaj żebym następnym razem dzięki twojej pomocy nie wylądował w szpitalu albo 2 metry pod ziemią!- Wykrzyczałem te słowa wskazując na moją twarz, gdy spojrzałem się na jego oczy, zauważyłem w nich zamiast iskierek które zawsze tam widniały ból i poczucie winy.

On czuł się winny.


Siema mordki wy moje dawno mnie nie było ale powracam :D Rozdziały będą rzadko ale postaram się wstawiać je przynajmniej raz na tydzień ;)


Napiszcie jak wam się podobał ten rozdział.

Maybe is The end?Where stories live. Discover now