Rozdział 6. Pierwsza noc zawsze jest ciężka.

77 7 0
                                    

(Perspektywa Splintera)

Szedłem do kuchni kiedy moi synowie spali. Tak jak April i Casey. Nagle usłyszałem płacz. Wiedziałem już dobrze, że to Michelangelo. Poszedłem do pokoju Raphaela gdzie spał jego najmłodszy brat. Wszedłem do środka.

-Mikey no plis uspokój się. Jutro nie będę z resztą wyspany na trening.- Mówił zaspany Raphael kołysząc nosidełko w którym leżał jego brat.

-Nie martw się Raphaelu. Ja miałem takie zawalone nocy kiedy Miva była mała.- Powiedziałem biorąc jego brata na ręce. Do pomieszczenia weszli pozostali.

-Pewnie jest głodny albo się zmoczył.- Powiedział ziewający Leonardo. Czułem doskonale, że pielucha jest sucha. Wiedziałem, że opcja pierwsza jest zgodna.

-Zgadzam się z pierwszą opcją Leonardo.- Powiedziałem idąc do kuchni niosąc syna. Włożyłem Michelangela pod kimono ale trzymałem go. Maluch przytulił się do mojej sierści ale mimo to nadal płakał. Donatello zrobił mleko. Gdy chciał on nakarmić brata malec odwracał główkę płacząc bardziej.

-Mistrzu co mu jest?- Zapytał się przerażony zachowaniem brata Raphael.

-Pewnie ma kolkę. Musiało mu się nie odbić po jedzeniu.- Powiedziałem wyjmując z szafki pudełko herbaty rumiankowej. Zrobiłem herbatę i wlałem trochę do pustej butelki. Nakarmiłem syna masując mu delikatnie brzuch. Musiało pomóc bo po chwili odepchnął rączką butelkę i odbiło mu się kilka razy. Dałem synom jasno do zrozumienia, że mogą iść spać. Zabrałem Michelangela do swojej sypialni gdzie położyłem syna przy mnie i okryłem go kocem by nie zmarzł. Pamiętam jak tak robiłem z Shen gdy Miva była całkiem malutka i często budziła się w nocy.

Opieka nad braciszkiem.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz