3

1.7K 140 15
                                    

Uwaga. Rozdział zawiera śladowe ilości cukru i orzechów. Pasteryzowany.

Wymyśliłem bardzo świetny plan. No więc skoro Kendall tak bardzo chce się ze mną ''przyjaźnic'' to proszę bardzo. Będę jego ''przyjacielem''. Pewnie w szkole powie wszystkim, że się całowaliśmy, więc będę mógł to ładnie wykorzystać. Jak dobrze pójdzie zostane jego chłopakiem, a potem go okrutnie zostawię. Tak, świetny plan, brawo dla ciebie, Matt... Chwila, przecież nienawidzę jak ktoś mówi do mnie Matt. No cóż, chyba się przyzwyczaiłem. To przez to, że Kendall mówi na mnie Matt. Następnego dnia w szkole znów wszyscy na mnie dziwacznie patrzyli, jedni szeptali coś gdy przechodziłem, drudzy chichotali. Na pierwszej lekcji mieliśmy zajęcia artystyczne. Kobieta kazała nam się podzielić w pary. Oczywiście Kendall podleciał do mnie i musielismy być razem. Całą lekcje kleił się do mnie, próbował przytulać i w ogóle tego typu zachowania występowały z jego strony. Mniej więcej tak wyglądał cały mój dzień z tym świrem. Po szkole Kendall podbiegł do mnie gdy szedłem w stronę przystanku.

-Hej, Matt. Co u ciebie? Czemu mnie unikasz?-zapytał chłopak, uśmiechnął się do mnie lekko.

-Mówiłem ci, że nie chcę się z tobą zadawać...-warknąłem.

-Ale wczoraj ci się podobało, przyznaj...-wymruczał.

-Nie, Reus. Serio, daj mi spokój.-usiadłem na ławce przy przystanku, a Kendall usiadł okrakiem na moich kolanach. Spojrzałem na niego wściekłym wzrokiem, a ten tylko uśmiechnął się do mnie.

-Nie dam ci spokoju...-powiedział, objął moją szyję ramionami i przytulił mnie do siebie.- Umówimy sie  na randkę albo coś takiego?

-Nie chcę, Kendall...-jęknąłem.-No dobra, gdzie i kiedy...?

-Dzisiaj. Około 18? W jakiejś kawiarni w centrum może?-uśmiechał się szerko.

-Jak chcesz...-wzruszłem ramionami.-Spotkajmy się przy fontannie w centrum.-mruknąłem, zrzuciłem z siebie Kendalla, wsiadłem do autobusu, który właśnie podjechał.

 Po południu przygotowywałem się na ''randkę''. Ubrałem ciemne rurki, koszulkę zespołu Green Day i szarą bluzę. Poprawiłem włosy i wyszedłem z domu. Postanowiłem się przejść. Po kilkunastu minutach byłem już przy fontannie w centrum miasta i czekałem na Kendalla. Pewnie przyjedzie limuzyną, pomyślałem. Ale myliłem się. Kendall przyjechał autobusem, widziałem jak z niego wysiadał. Miał na sobie podarte, czarne rurki, białą kozulkę i czarną marynarke. Niby elegancko, ale jednak... Podobał mi się taki. Uśmiechnąłem się gdy podszedł bliżej. Musiałem przyznać przed samym sobą, że znam go jakieś trzy dni, a uważałem go za najprzystojniejszego chłopaka jakiego w ogóle znam.

-Cześć, Matt. Długo czekasz?-zapytał uśmiechając się szeroko. Ahh, ten jego uśmiech...

-N-nie. Tylko chwilę...-mruknąłem. Poszliśmy do malutkiej kawiarni, która była na rynku. W środku stało kilka białych stolików i bar, a na ścianach wisiały różne zdjęcia i obrazy. Podłoga była drewniana, za to ściany były pomalowane białą farbą. Jako, że dzisiaj było dosyć ciepło postanowiliśmy usiąść przed budynkiem. Zamówiłem dla siebie koktajl o smaku Mango, a Kendall zamówił smoothie o smaku truskawkowym. 

-Kendall, co do tego pocałunku to...-powiedziałem gdy kelnerka przyniosła nam napoje.

-Nie, przepraszam... Nie powinienem cię całować, ani w ogóle się z tobą spotykać. Nie chcesz tego.-mruknął smutnym tonem.

-Wiesz... Tak naprawdę to przemyślałem to sobie i stwierdziłem, że cię lubię... I mógłbym się z tobą zaprzyjaźnić, jeśli nadal chcesz.-uśmiechnąłem się lekko patrząc na Kendalla. Kłamca.

-Oczywiście, że nadal chcę!-prawie krzyknął, uśmiechnął się szeroko. Pewnie gdybyśmy nie byli w miejscu publicznym to rzuciłby się na mnie. W sumie jakby się tak zastanowić to nie odepchnąłbym go. Jest całkiem uroczy. I seksowny. 

Randka minęła całkiem szybko i przyjemnie. Dowiedziałem się kilku rzeczy o Kendallu. Pomijając Marco miał jeszcze młodszą siostrę, Emily. Słucha rocka. Kiedyś miał chłopaka Rayn'a, ale był on dla niego podobno bardzo niemiły, więc Kendall go zostawił. Nie zmuszałem go by opowiedział więcej, ponieważ widziałem po jego wyrazie twarzy, że to nie są zbyt przyjemne wspomnienia. Powiedział też, że w podstawówce nazywali go ''krecik'', ponieważ nosił okulary. W sumie bardzo przyjemnie spedziliśmy czas. Polubiłem go, serio. Ale nie mogę go za bardzo polubić, muszę pamiętać o moim planie. Gdy skończyliśmy pić nasze napoje poszliśmy na krótki spacer, a potem Kendall odprowadził mnie do domu. Podczas pożegnania pocałował mnie w policzek. Nie wściekłem się na niego, to było całkiem miłe z jego strony. Lubiłem jego dotyk, jego bliskość. 

Jednak następnego dnia przestałem go lubić. Powiedział kilku osobom, że jesteśmy razem, i że byliśmy na randce. Znów miałem ochote go zabić. Po trzeciej lekcji, gdy Chloe zapytała mi się, czy to prawda postanowiłem poszukać Kendalla i coś z nim wyjaśnić. Znalazłem go jak flirtował z jakąś tlenioną blond dziwką. Nie znałem jej, ale na pewno była dziwką.

-Kendall, kochanie, możemy porozmawiać?-zapytałem przesłodzonym głosem gdy podszedłem do nich. Dziewczyna spiorunowała mnie wzrokiem i odeszła.

-Co się dzieje, Matt?-zapytał mój ukochany uśmiechając się szeroko.

-Dlaczego znowu wszystkim mówisz, że jesteśmy razem?!-warknąłem.

-Bo jesteś seksowny.-wzruszył ramionami.

-I co z tego?! I nie jestem seksowny...-czułem, że lekko się rumienie. Ty jesteś, Kendall, pomyślałem.

-Jesteś, nawet nie wiesz jak bardzo, skarbie...-wymruczał, objął mnie rękami w pasie i pocałował delikatnie w usta. Nie odwzajemniłem pocałunku, ale też go nie odepchnąłem.-Może chciałbyś być moim chłopakiem, Matt...?

-Ohh, Kendall... No dobrze, niech ci będzie...-uśmiechnąłem się lekko patrząc w oczy chłopaka. Tak, zdecydowanie mój plan się powiedzie.

lustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz