„Wróć, zanim zapomnisz”
(część 1)
Pewien wysoki oraz dystyngowany chłopak patrzył na grób. Był to Leon Foster, wzorowy student. Włosy w kolorze płynnego złota dokładnie odzwierciedlały charakter chłopaka. Z dala zdawały się mieć miękkie, a zarazem puszyste końce, niczym biszkopcik, ale przypominały niestety szczotkę ryżową, niżeli złoto. Oczy Leona wyglądały najbardziej interesująco. Na zewnątrz tęczówki przypominały błękit nieba, jednak otwierając umysł i patrząc coraz dalej, wyglądały jak huragan, może nawet sztorm.
Cmentarz pozostawiał wiele do życzenia, jednak mimo to jeden grób sprawiał wrażenie najczystszego. Krystalicznie czystego, w wyolbrzymieniu można było w nim zobaczyć własne odbicie. Jednakże bukiet sztucznych margerytek, które leżały tam już od miesiąca, nadawał się praktycznie do wyrzucenia. Grób przyjaciółki, czy raczej wroga? Choć wielu powiedziałoby, że zupełnie było to coś innego. Grafitowa płyta nagrobna połyskiwała oświetlana przez dużą ilość płatków śniegu, znajdujących się na niej. Może oprócz tej jednej rzeczy nie wyróżniała się zbytnio spośród tysiąca kolejnych nagrobków, znajdujących się na cmentarzu.
Na kalendarzu już dawno wybił grudzień. Był to czas, w którym nikt nie myślał o odwiedzeniu zmarłych, tym bardziej nie trudził się, aby poczuć tę samą pustkę, co Leon podczas tej wizyty. Mężczyzna zerknął po raz kolejny na nagrobek, na którego środku wygrawerowana złotawy napis:
„Hersylia Underwood – 03.15.2001 – 12.06.2019* – Na zawsze w naszej pamięci”.
Dzisiaj przypada druga rocznica jej śmierci.
Leo niedawno zaczął drugi rok studiów na kierunku ekonomicznym, dokładniej – Biznes i administracja. Hesia, czy też Hersi – jego wróg numer jeden, a zarazem najbliższa przyjaciółka zmarła w wyniku odniesieniu obrażeń w wypadku samochodowym dwa lata temu. Mimo że ekonomista gardził zmarłą, to był przy jej ostatnim tchnieniu. Underwood wypowiedziała wtedy słowa, które na zawsze zapadły mu w pamięć. Była to jej ostatnia wola. Zadanie, które musiał wypełnić.
***
— Leo... — mruknęła słabym głosem poszkodowana dziewczyna — Leon, ja...
— Przymknij się — odpowiedział oschle Leo, dodając: — Pielęgniarka kazała ci odpoczywać, straciłaś za dużo krwi na mówienie.
Słowa mężczyzny nie miały w sobie oznak samej przezorności, zawierały także szczerość, gdyż nie każdy ruch był wolą jego matki. Martwił się o dziewczynę, nie zwracając uwagi, że od dawna gnębił ją w każdy możliwy sposób. W głębi serca czuł do siebie żal o to, jednak nigdy nie odważył się do tego przyznać przed samym sobą.
— Leo... — powtórzyła. Jej usta były sine. Oczy zamglone, a twarz cała blada. Była podłączona do całej masy aparatury, która podtrzymywała jej życie. Bez niej już dawno byłaby martwa.
— Hersi — powiedział jedynie błękitnooki. Jego głos nie mógł utrzymać już, aż tak bardzo oschłego tonu, jak wcześniej. Chciał na nią nawrzeszczeć. Pobić. Zrobić cokolwiek, przez co by jej ulżyło. W tym momencie mógłby zrobić wszystko, byleby ta głupia dziewczyna mogła dalej żyć.
Ale... Życie nie było jej pisane.
***
Foster dokładnie pamiętał dzień, w który się poznali.
Było to dokładnie w dziewiątej** klasie, gdy musiał zmienić szkołę ze względu na przeprowadzkę. Nie znał jej ani nauczycieli, czy szkoły. Były to ogólnie jak on – rozpieszczone bachory bogatych rodziców. Ich pierwszy kontakt poza zwykłym „Hej”, gdy się wchodziło do klasy, zaczął się po jasełkach, na które specjalnie dziewczyna napisała wiersze, które recytowała razem z innymi. Jako chłopiec z dobrego domu musiał przedstawienie oglądać, choć przyznawał, że jak na scenariusz pisany przez piętnastolatkę, jasełka nie były złe.
CZYTASZ
Papierowy kalendarz adwentowy
DiversosKalendarz adwentowy papierowych to miejsce, w którym codziennie, przez 24 dni adwentu, będą pojawiać się różnorodne wpisy. Ciekawostki? Opowiadania? Może przepisy? To wszystko pozostaje nieodkryte!