|24| Zimowa zawieja | oneshot

28 6 0
                                    

Kordian szedł leśną ścieżką, pogwizdując cicho świąteczną melodię. Udzielał mu się już nastrój świąt, mimo że zamiast śniegu przez ostatnie kilka dni padał deszcz. Jego buty zapadały się w grząskim gruncie, ale nie przeszkadzało mu to. Gdy doszedł na skraj polany i znalazł się w małym zagajniku, dostrzegł cztery postacie.

– Hej! – zawołał radośnie.

– Cii – odpowiedzieli mu wzburzeni.

Kornelia, jako jedyna z całej paczki nic sobie z tego nie robiąc, podbiegła do brata, by mocno go wyściskać.

– Uwielbiam święta! – wykrzyknęła wesoło.

Kordianowi przyszło na myśl, że widocznie ten nastrój był zaraźliwy, a nosicielem była właśnie Kornelia. Miała na sobie puchową kurtkę i czerwoną czapkę z pomponem, spod której wystawał czarny jak smoła warkocz. Przypominała w niej elfa.

– Szkoda, że nie ma śniegu – westchnął Kordian.

Oboje unieśli głowy do góry, jak gdyby z nieba lada chwila miały spaść białe płatki. Kordian spojrzał na siostrę, która cały czas zadzierała głowę. Nie chciał burzyć jej świątecznego nastroju, ale musiał zapytać ją o sen, który dręczył go od kilku dni.

Siedział w starej opuszczonej chacie. Było tam też kilka duchów, ale nie umiał ich opisać, bo stały odwrócone do niego tyłem, wpatrując się w okno i nucąc jakąś melodię.

– Słuchaj... – zaczął niepewnie.

– Tak, ja też miałam ten sen – odparła.

Zastanowił się, czy czyta mu w myślach, Jak inaczej miałaby wiedzieć, o co chciał ją zapytać?

– To...

– Wiem, dziwne – powiedziała.

– Słyszałem, że bliźniaki wyczuwają swoje emocje, ale żeby czytać sobie w myślach?

Zaśmiała się.

– To nie to, żadne medium nie ma takiej umiejętności. Myślę, że to bardziej przeczucie.

– Cicho, do cholery – usłyszeli za sobą.

– O co chodzi? – zapytał szeptem Kordian.

– Jak co roku, zastanawiają się, który z nich ma to zrobić?

– Ale co?

– Ściąć choinkę. Robimy to bezprawnie – wyszeptała jeszcze ciszej.

– Serio? Polują na demony, a boją się takiego wykroczenia.

– Wiesz, to chyba taka nasza tradycja świąteczna – uśmiechnęła się.

Igor dzierżył w dłoniach sporych rozmiarów siekierę, bujając nią od czasu do czasu. Olo spoglądał co chwila na inne drzewko, próbując wypatrzeć najładniejsze, a Siwy z założonymi rękami patrzył w niebo, mocno się nad czymś zastanawiając.

– Ja robiłem to w zeszłym roku. Teraz któryś z was.

– Olo jest najmłodszy – rzucił szybko Igor.

– Znowu ten sam argument?!

Chłopak w popłochu zaczął wymachiwać rękami.

– Cicho – szepnęli równocześnie Igor i Siwy.

Uśmiechali się do siebie porozumiewawczo, wiedząc, że Olo nie odbije piłeczki. Gdy chcieli coś osiągnąć, zawsze posługiwali się jego wiekiem, a ten nie miał wtedy nic do powiedzenia. Tym razem jednak nie zamierzał odpuścić.

Papierowy kalendarz adwentowy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz