Patrycja
Jest październik 1939 roku. Od miesiąca, Warszawa stoi w ruinach po licznych bombardowaniach. Mój ojciec, tak samo jak tata Alka został aresztowany. Mój starszy brat, Władek, wraz z drużyną mojego przyjaciela, wyruszył poza Warszawę. Szczerze martwię się o Władzia, Janka i Maćka, gdyż kontaktu z nimi nie ma i nie wiadomo co z nimi, czy nadal żyją. Od tego miesiąca miałam zacząć studiować medycynę, choć wojna pokrzyżowała moje plany, staram się pomagać w pobliskim szpitalu jako sanitariuszka. Związek harcerstwa polskiego zamienił się w Szare Szeregi, a ja nadal jestem drużynową 103 wielopoziomowej drużyny harcerek*. Ciężko godzić to wszystko, ale póki co daje radę. Czytam książkę, gdy na korytarzu dzwoni telefon.
-Pati, odbierz proszę!- krzyczy mama z kuchni. Ja tylko mruczę odpowiedź pod nosem i udaję się w kierunku telefonu.
-Tak?
-Serwus Pati tu Maryla! Chłopcy wrócili do miasta i są u nas w mieszkaniu.- Informacja ta, powoduje na mej twarzy uśmiech. Dziękuje i rozłączam się, po czym biegnę do kuchni i przekazuję nowinę rodzicielce i młodszemu bratu. W ciągu pięciu minut jestem w połowie drogi do mieszkania Dawidowskich. Gdy finalnie docieram do lokum, słychać urywane szepty. W momencie, gdy pukam do drzwi, wszystkie dźwięki zza nich ustają i nastaje oczekiwanie na odpowiedź, kto stoi za nimi. W wejściu stoi pani Janinka, która na mój widok uśmiecha się od ucha do ucha.
-Patrycja, wejdź kochaniutka!-
Wchodzę do pomieszczenia, rozbieram się i przechodzę do salonu, gdzie zastaję brata, Glizdę, Rudego, Zośkę, Zeusa, i resztę druhów z Pomarańczarni oraz Marylę, która opatrywała ich drobne skaleczenia. Przynajmniej miałam nadzieję, że są one drobne.
-Wszyscy cali?- zapytałam, zwracając przy tym uwagę wszystkich na siebie.
-Raczej tak, choć trochę bandaży musiałam na nich poświęcić.- odpowiedziała Marylę, wywołując przy tym uśmiech na mojej twarzy.
-Trzeba było ich w Wiśle utopić, a nie bandaże marnować. Przecież to jest teraz towar deficytowy, jak prawie wszystko zresztą.- Powiedziałam pół żartem, pół serio.- Niestety panowie, tak to teraz wygląda, ledwo jedzenia starcza, wiele rodzin nie ma domów, a jeśli mają, to bez szyb. Trzeba się brać do roboty. Ale zanim to, to opowiedzcie, co się działo.- Pałeczkę przejął pan Leszek, który opowiedział wszystko co działo się w trakcie ich wędrówki, Niektóre momenty, takie jak brawurowa akcja Alka, która polegała na ratowaniu ludzi z pociągu, chwilami mroziły mi krew w żyłach, i zarazem napawały dumą.
-A co się działo tu w Warszawie, gdy nas nie było?- Po skończonej opowieści, zapytał druh Domański.
-Odpowiadając na pana pytanie, wiele harcerek zostało sanitariuszkami i pomagają w rozlicznych szpitalach, natomiast harcerze pomagają ratować co się da z zniszczonych budynków, naprawiają szyby, a młodsi roznoszą pocztę. Robimy wszystko co w naszej mocy by pomóc mieszkańcom, ale jest naprawdę ciężko. Większość mężczyzn, którzy są zdolni do cięższych prac fizycznych, albo zaciągnęła się do wojska, albo uciekła, zrobiła wymarsz ze stolicy, lub zmarła. Jest ciężko, i póki co nie zapowiada się, aby było lepiej.- Tu zrobiłam przerwę na dłuższą chwilę, na rozejrzenie się po twarzach chłopców, oraz zebranie myśli. -Dlatego przyda się wasza pomoc. Większość z was umie wiele z różnych dziedzin techniki, więc możecie pomóc w naprawach okien, na przykład. Ci, co raczej mają dwie lewe ręce do tego typu rzeczy, mogą zatrudnić się w fabrykach lub pomagać w szpitalach. To jest cel, Głównej Kwatery*** na ten moment. Pomóc społeczeństwu, jako ludzie. Na ten moment opracowujemy plan działania dla różnych grup wiekowych Szarych Szeregów, ale trochę to jednak potrwa.- Panowie wysłuchali w spokoju mojego wywodu, pokiwali głowami i skierowali tematy rozmów na inne tory. Wielu z nich wychodziło z mieszkania, udając się do swoich własnych z nadzieją zobaczenia najbliższych. Wkrótce w mieszkaniu zostaliśmy tylko ja, Alek, Rudy, Zośka i mój brat.
Wspominaliśmy wakacje, rozmawialiśmy o przeszłości, unikając tematu przyszłości. Czas płynął, i nie zauważyliśmy kiedy nastała północ.-Cholee- zauważyłam miny chłopców, więc urwałam w połowie- już północ.
-I co w tym złego?- zapytał Tadeusz.
-Zaraz czar zniknie, i staniesz się na powrót zwykłym Kopciuszkiem Włodziu?- zaśmiał się Glizda, a reszta mu zawtórowała.
-Nie Kajtku****, po pierwsze już policyjna, więc szkopy mają patrole, i nie radzę wychodzić, jeśli nie chce się skończyć na Pawiaku, a po drugie mama się zapewne martwi.- wymownie spojrzałam na brata, który zrozumiał przekaz.
-To przenocujecie u nas, a możecie zadzwonić do pani Reli, że nie wrócicie na noc.-Wszyscy się zgodzili, więc Alek poszedł poinformować swoją rodzicielkę, że zostajemy u niego na noc, Zośka, Rudy i mój brat poszli dzwonić do rodziców, aby się nie martwili, a my z Marysią przygotowałyśmy posłania. Pani Janinka zakazała mi spać w jednym pomieszczeniu, z jak to ona nazwała "hołotą", zatem finalnie skończyłam w pokoju z młodszą Dawidowską.
Po przebraniu się i zrobieniu toalety wieczornej, pograliśmy jeszcze chwilę w bierki, po czym udaliśmy się do swoich prowizorycznych łóżek.
-Pogadajmy jeszcze chwilę Pati- zagadała Maryla, a ja skinęłam głową na znak zgody.
-Zatem, masz kogoś na oku?- zapytała dziewczyna. Po usłyszeniu pytania, musiałam się chwilę zastanowić. Od czasów Piotrka, nie nawiązałam z żadnym mężczyzną głębszej relacji, wyjątkiem byli Glizda i Rudy, którzy byli moimi przyjaciółmi.
-W zasadzie, od czasów mojego zerwania nie związałam się z nikim. A ty?- Nie chciałam bardziej poruszać tematu mojego przeszłego związku, więc odbiłam piłeczkę.
-No jest taki jeden..., kojarzysz Kazimierza Pawelskiego?- Byłam zdziwiona, Paweł jest naprawdę przystojny ale byłam w nie małym szoku.
-Że Paweł, ten Paweł?- zapytałam, na co Marysia tylko kiwnęła. -Powodzenia w takim razie.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę, po czym poszłyśmy spać.
103 wielopoziomowa drużyna harcerek*- została ona wymyślona na potrzeby książki, numer był inspirowany numerem drużyny harcerskiej, w której byłam.
Główna Kwatera***- są to osoby najwyższe funkcją w ZHP, czyli m.in. Naczelnik czy Przewodniczący.
Kajtek****- jest to myszka z kopciuszka, moja ulubiona <333
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Któż by się mógł spodziewać, że wstawie dzisiaj rozdział? Otóż nikt, bo nawet ja tego nie miałam planach. Jeśli mi się uda to dostaniecie jeszcze rozdział z okazji DMB (Dzień Myśli Braterskiej), ale to zobaczymy. Mam zamiar napisać jeszcze dzisiaj rozdział do mojej drugiej książki, lecz nie wiem jak to się skończy. Mam nadzieję, że wam się podobało, dajcie znać w komentarzach!
Serwus
Autorka :))
EDIT 2024: czytam tę książkę na nowo i niektóre fragmenty są okropne, więc będę je zmieniać bo nie chcę, żeby one nadal tu były 🫣
YOU ARE READING
Zanim przyszło nam odejść
FanfictionWojna, słowo które znamy od dawna, słowo które jak je wypowiesz przynosi Ci namyśl cierpienie, ból, śmierć, strach. Ale czy Ci ludzie co żyli podczas wojny odczuwali tylko to? Czy wojna zabrania nam na coś takiego jak miłość czy przyjaźń? 1. w „Kami...