rozdział 8

152 6 9
                                    


Pati
Nastał poranek 24 grudnia, czyli wigilia. Wczorajszy wieczór oraz część nocy wraz z bliskimi poświęciliśmy na gotowanie potraw wigilijnych. Został tylko jeden szczególik do przygotowania-choinka. Władek, razem z Leonem przynieśli drzewko, a ja wraz z dziewczyną starszego brata-Kingą- zaczęłyśmy ozdabiać roślinę, najrozmaitszymi bombkami, szalami i innymi ozdobami. Około godziny piętnastej rozpoczęliśmy ostatnią fazę gotowania. Potrawy powoli dochodziły do siebie, a my w tym czasie naszykowaliśmy stół i udaliśmy się do swoich pokoi w celu przebrania się. W momencie, gdy wybiła godzina siedemnasta, u progu naszych drzwi zjawiła się rodzina Dawidowskich. Wszyscy udaliśmy się do salonu, gdzie stał stół z potrawami oraz choinka. Pani Janina dołożyła potrawy, które zapewne razem z Marylą przygotowały. Po upływie trzydziestu minut rozpoczęła się wieczerza, podzieliliśmy się opłatkiem, po czym zabraliśmy się za jedzenie. Siedziałam pomiędzy moim przyjacielem, a młodszym bratem. W pewnym momencie mój starszy brat Władek zaczął mówić.
-Chcielibyśmy razem z Kingą coś ogłosić.-Przy stole zapadła cisza, a oczy wszystkich umiejscowiły się na owej dwójce.- Oświadczyłem się Kindze 11 listopada, od nowego roku mamy zamiar razem zamieszkać.
-Gratulacje braciszku, w końcu się odważyłeś, tyle ta biedna Kinia musiała czekać aż klękniesz. Jak pojawi się dziecko, chcę być chrzestną!-Zaoferowałam się od razu.
-Mówisz i masz!-Zaśmiała się Kinga.
Wszyscy razem stwierdziliśmy, iż jest to czas najwyższy, aby otworzyć prezenty. Razem z Alkiem umówiliśmy się, że wymienimy się podarunkami na wigilii dla przyjaciół. Dostałam piękną, musztardową sukienkę od brata i jego narzeczonej, od mamy i Leona dostałam piękne wydanie Romeo i Julii, od Dawidowskich śliczne, czarne pióro. W pewnym momencie rodzicielka odciągnęła mnie na bok.
-Córciu, mam dla ciebie jeszcze jeden prezent, od taty.-Matka wyjęła za pleców czarny notatnik.-Twój ojciec stwierdził, że każdy ważny człowiek potrzebuję notatnika, z  tego co wiem, coś w tym zeszycie jeszcze jest.-Mama się do mnie uśmiechnęła, po czym wróciła do gości. Otworzyłam notatnik, a na jego pierwszej stronie znajdował się taki napis:
"Kochana córeczko, liczę, iż ten dziennik będzie Ci służył. Zapisuj w nim wszystko co cię nurtuję, wszystkie rozterki, plany, decyzje.
Kocham cię,
Tata"
Przycisnęłam notatnik do serca, i udałam się do swojego pokoju, aby go odłożyć. Spojrzałam przez okno, zauważyłam piękne, gwieździste niebo.                                                                              -Nad czym tak rozmyślasz?-Zapytał Alek, oparty o framugę.
-Nad wszystkim i nad niczym
-Brakuje Ci chłopa w życiu-Stwierdził nagle Alek.
-Mam ciebie, mam Rudego...
-Chodziło mi o chłopaka, kogoś kto cię będzie kochał, kto będzie przy tobie zawsze, w którym się zakochasz tak bardzo, że zostanę wujkiem.
-Macieju, rozmarzyłeś się trochę za bardzo, nie sądzisz? Kto ma czas na miłość w trakcie wojny?
-Wszyscy! Twój brat ma narzeczoną, Rudy ma Monię, ja mam Basię...
-JESTEŚ Z BASIĄ I JA O TYM NIE WIEM?!
-Cichoo, jesteś pierwsza, która się o tym dowiedziała.
-Gratulacje! Szczęścia życzę, chcę być druhną na waszym ślubie.
-Spokojnie Pati, jeszcze się nie oświadczyłem.
-To się pośpiesz bo Ci ucieknie.
-Bardzo śmieszne Patrycja, serio.
Wróciliśmy do reszty, po chwili Dawidowscy wrócili do domu, a my zabraliśmy się za sprzątanie, o czym udaliśmy się spać. Następnego dnia miało się wiele wydarzyć...

Serwus!!!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba, przepraszam, iż taki krótki, ale nie lubię pisać rozdziałów, w których się nic nie dzieje. Po prawie dwóch miesiącach wracam z rozdziałem, następny prawdopodobnie pojawi się w sierpniu, ale czas pokaże. Tymczasem się z Wami żegnam i życzę miłych wakacji!!

Zanim przyszło nam odejśćWhere stories live. Discover now