rozdział 6

191 10 7
                                    

Pati

Umówiłyśmy się z dziewczynami na spotkanie, aby poplotkować, więc godzinę przed wyjściem zaczęłam się szykować. Ubrałam czerwoną sukienkę z lekko bufiastymi rękawami, w pięknym wzorem w małe, białe motylki. Włosy związałam w luźnego warkocza. Z racji na to, że jest już listopad, zarzuciłam na siebie płaszcz, i opuściłam mieszkanie. Było trochę po godzinie szesnastej więc powoli się ściemniało. Po dwudziestu minutach finalnie dotarłam do mieszkania Bytnarów na Żoliborzu. Do lokum wpuściła mnie pani Zdzisława, która poinformowała mnie, iż reszta towarzystwa znajduje się w salonie.
-Serwus dziewczyny!-Przywitałam się z znajdującymi się w pomieszczeniu kobietami. Nasze grono nie było zbyt liczne, ponieważ liczyło sobie sześć osób, łącznie ze mną. Składało się z Dusi, Maryli oraz Hanki, sióstr Janka, Maćka i Tadeusza, Basi, dziewczyny Alka, Maryny, dziewczyny Rudego i z mojej persony.
-Dzień dobry druhno-Zaśmiała się Dawidowska.-Jakieś rozkazy?
-Na ten moment jest cisza.-Odpowiedziałam na pytanie Marysi.-Z tego co wiem nie po to się tu zebrałyśmy, co u was słychać?
-Wszystko dobrze, widziałam jak Glińska podlizuje się mojemu bratu. Powiedziała mu, że jest sanitariuszką w szpitalu na Dworskiej, co postanowiłam sprawdzić.-Mówiła Anka.-Jak się okazało Hala tam nie pracuje, lecz jest zatrudniona na Ujazdowie. Ale cóż jej się dziwić, jest mocno zakochana w Tadziu. Dla miłości się zrobi wszystko. Nawet będzie się kłamać.- Doskonale o tym wiedziałam, choć nigdy tego nie doświadczyłam, dlatego starałam się zrozumieć dziewczynę.

Czas mijał, a my bawiłyśmy się w najlepsze. W pewnym momencie wpadłyśmy na pomysł, aby udawać naszych znajomych. Do tej zabawy dobrałyśmy się w pary. Ja byłam w dwójce z Danką. Przedstawiałyśmy różne osoby, na przykład naszą panią od fizyki, która uczyła nas w Królowej Jadwidze. Z młodszą Bytnarową zdecydowałyśmy się przedstawić kłótnię pomiędzy Zośką a Rudym. Stwierdziłyśmy, że powodem "naszej dyskusji" będzie wynik w działaniu. Gdy nadeszła nasza kolej, ustawiłyśmy się w odpowiednich pozycjach i zaczęłyśmy. Dusia była swoim bratem, a ja jego przyjacielem.
-wynik to -67- Zaczęła moja przyjaciółka, próbując naśladować gestykulacje oraz głos swojego krewnego.
-Nie Janek, wynik to 134-Kontynuowałam.
-Nie, nie, nie Tadziu, wynik to definitywnie -67, spójrz!-Danuta udawała, że pokazuje mi działanie na kartce.
-Rudy ty kiepie, zapomniałeś napisać potęgi przy tym-Wskazałam jakąś niewidzialną cyfrę na kartce, po czym wróciłam do swojego wywodu.-dlatego masz taki wynik a nie inny!
-TADEUSZ JAKA POTĘGA?!-Zbulwersował się ''Janek"-Coś ty sobie ubzdurał?-Myślałam, że padnę ze śmiechu, tak samo zresztą jak nasza widownia, z powodu zabawy jaką nam to dostarczało kontynuowałam nasze przedstawienie.
-Bytnar, ty ślepy jesteś? Za trójką powinna być potęga!- Nie mogąc nabrać powietrza, upadłam na kolana jak do modlitwy i starałam się brać głębokie wdechy, które były przerywane salwami chichotu.

-A więc tak nas widzicie?-Zupełnie znikąd w framudze drzwi pojawili się Zośka, Rudy i Alek, patrzący na nas z powagą na twarzy. Do dwóch ostatnich było wręcz nieprawdopodobne, aby kiedykolwiek byli tak poważni jak teraz.
-Można by tak powiedzieć, jak długo tu stoicie?-Odpowiedziałam, płacząc ze śmiechu.
-Wystarczająco długo, aby widzieć wasze zacne przedstawienie.-Powiedział Janek.
Nawiązałam kontakt wzrokowy z Bytnarem, który pod wpływem mojego spojrzenia sam zaczął się śmiać. Po chwili dołączyli do niego pozostali mężczyźni. Resztę wieczoru spędziliśmy w dobrych humorach, śmiejąc się do łez, po czym płakaliśmy niczym bobry. Ten wieczór na długo zapadł mi w pamięć...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdzialik krótki, lecz mam nadzieję, że wam się spodoba. W grafice macie załączony obraz sukienki, którą miała na sobie nasza bohaterka. Życzę wam miłej nocy/dnia! Trzymajcie się tam kochani! <3333
Serwus
~Autorka

Zanim przyszło nam odejśćWhere stories live. Discover now