rozdział 7

185 7 5
                                    

Patrycja

Za oknem było widać śnieg, który delikatnie prószył na warszawskie ulice oraz chodniki. Patrzyłam, jak białe płatki wirują na wietrze, po czym upadają w świetle grudniowego słońca. Był to widok nadzwyczaj piękny i wyjątkowy. Ubrałam się w lnianą koszulę ojca oraz w spodnie, zjadłam śniadanie i udałam się w kierunku mojej małej biblioteczki. Stwierdziłam, że dzisiaj poczytam książkę pióra Henryka Sienkiewicza „Quo Vadis". Po przeczytaniu dziesięciu rozdziałów zauważyłam, iż zbliża się godzina 12, a na wpół do pierwszej byłam umówiona z Alkiem w Łazienkach. Szybko ubrałam płaszcz oraz buty, po czym wyszłam z bloku i udałam się w kierunku ogrodów.

Zarówno na drzewach, jak i trawach znajdowała się dość duża warstwa białego puchu. Usiadłam na ławeczce w oczekiwaniu na przyjaciela zaczęłam rozmyślać o życiu oraz zbliżających się świętach Bożego Narodzenia. Nie zauważyłam przez to nadchodzącego Dawidowskiego, który skorzystał z okazji uderzając mnie śnieżką, nie pozostałam mu dłużna również rzucając w niego kulką ze śniegu. Po dobrych piętnastu minutach uspokoiliśmy się oboje i poczęliśmy spacerować.
-Alek?
-Tak?
-Co ty na to, abyście przyszli do nas na wigilię? Ty, Marylka oraz wasza mama?- Maciek zastanawiał się chwilę, po czym odpowiedział.
-Nie chcemy się narzucać, po drugie damy sobie radę u siebie.
-W to nie wątpię, ale oboje straciliśmy ojców prawda? Naszym rodzinom od paru miesięcy brakuje jednego członka. Przecież zarówno my, jak i nasze matki się przyjaźnią, a wigilia spędzona razem będzie cudowna. Oczywiście jeśli naprawdę nie chcecie to nie ma problemu, lecz Aluś, czy to nie byłoby piękne, spędzić ten wieczór razem? Po co być w ten czas tylko z dwoma bliskimi osobami jak można z siedmioma? Zastanówcie się i daj mi znać. Pamiętasz, że 25 u Janka będzie "wigilia" dla przyjaciół?

-Zastanowimy się, postaram się odpowiedzieć najszybciej jak będę potrafił. Tak pamiętam, a czemu pytasz?

-Zastanawiałam się co kupić Rudemu, bo Zośce kupiłam notatnik i pióro, Dusi uszyłam sukienkę oraz książkę, Hance również książkę, a Marynie, Baśce sukienki, lecz Bytnarowi nie wiem co kupić, masz jakiś pomysł?

-hmm dobre pytanie..., może podręcznik do nauki angielskiego? Podobno chce się uczyć. A mi coś kupisz?- Zapytał Alek, ze swoim szelmowskim uśmiechem.

-A byłeś grzeczny w tym roku?- Chłopak pokiwał głową w ramach potwierdzenia.- Jak Ci nie wstyd okłamywać sługę św. Mikołaja?- Po wypowiedzeniu tych słów zaczęłam uciekać, a Dawidowski pobiegł za mną. Przebiegliśmy całe Łazienki, pożegnaliśmy się, po czym każdy udał się w swoją stronę. Wpierw poszłam do księgarni, gdzie zakupiłam podręcznik do angielskiego oraz śliczne wydanie poezji Słowackiego. Zaczęłam się zastanawiać co kupić mojemu kochanemu Aleczkowi. Z tego co wiedziałam to Basia miała zamiar uszyć mu koszulę, dlatego ja zdecydowałam się na skórzaną kurtkę, o której mój przyjaciel nadawał jak stara walczoczka.

-Ile ta skórzana kurtka?
-Dwa pięćset.- Odpowiedział stary sprzedawca
-Dam dwa tysiące dwieście.
-Słuchaj mała, albo dwa trzysta pięćdziesiąt, albo spadaj stąd bo inaczej pogadamy.- Miałam ogromną ochotę walnąć tego typa i odejść, ale wiedziałam że nie mogę, gdyż chodzi tu o prezent dla Maćka, a po drugie nawet jeśli spróbowałabym go uderzyć to on przewyższał mnie masą i siłą.
-Ostatecznie dwa trzysta, zgoda?- Zaproponowałam mimo ogarniającego mnie strachu. Mężczyzna zaczął się zbliżać, lustrując mnie od góry do dołu i oblizując usta. Zatrzymał się jednak pół metra przede mną.
-Niech będzie, ale bierz tą kurtkę i zmykaj stąd.- Zapłaciłam za odzienie, po czym udałam się do swojego mieszkania.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że nie byłam słowna i mimo tego co mówiłam rozdziały się nie pojawiały, lecz teraz jest, mam nadzieję, iż tekst zawarty powyżej wam się spodoba. Dziś dużo Aleczka, tylko nie przedawkujcie Glizdy ❤️❤️❤️
O i jeszcze jedna sprawa, zastanawiam się nad dość dużym skokiem? czasowym, mam na myśli to, że pojawiłby się jeszcze rozdział z wigilii obu, a później rozdział np z lata 1941 lub 1942 roku. Co wy na to? Pytam, gdyż jesteście dla mnie jak Petroniusz dla Nerona, zatem czy podobałoby wam się coś takiego?

Zanim przyszło nam odejśćWhere stories live. Discover now