1.

497 22 2
                                    

Zawsze czułem jakbym stał z boku mojego życia, biegu wydarzeń, jakby to wszystko wirowało, mieszało wokół mnie, a ja nie miałem na to wpływu. Jednak to miało się wkrótce zmienić.

- Harry, proszę cię, rusz się mamy mało czasu – głos mojej mamy wyrwał mnie z mojego stanu „patrzę się w jedno miejsce i mam 1000 myśli naraz".

- Oj faktycznie, zamyśliłem się, już się zbieram- odpowiedziałem mojej mamie z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Stresik jest?

- No wiesz mamo wizja mieszkania samego w akademiku 400km od was – chwila przerwy, żeby udawać, że się zastanawiam – brzmi kusząco dobrze,

- No wiesz co.

- No co?

- Eh, Harry trochę się o ciebie martwię.

- To chyba normalne, jestem waszym jedynym synem, ja się sam o siebie martwię.

Jedyną reakcją na moją odpowiedź był lekki uśmiech, który był zgaszony myślami i pewnie już tęsknotą.

- Przecież będziemy rozmawiać prawie cały czas, mamo masz przecież telefon.

- Wiem, ale to nie to samo – wzięła do rąk zdjęcie w ramce, na którym miałem 5 lat – Widzisz nie spodziewałam się, że tak szybko urośniesz – przejechała palcem po zdjęciu i się uśmiechnęła.

Znowu jej wzrok był skierowany na mnie, popatrzyła mi głęboko w oczy, jakby czegoś w nich szukała, tak samo jak zrobiła ze zdjęciem, przejechała dłonią po moim policzku. To było szczere poczucie miłości wyrażone bardziej, niż nic nie warte słowa „kocham cię", nie rozumiem jak tak puste słowa mogą mieć takie „znaczenie" prawda jest taka, że te słowa są nic nie warte jak nie widać ich przekazu. Ludzie w tych czasach tak zniszczyli ich znaczenie i moc.

Przytuliłem mocno moją rodzicielkę, tak wiele dla mnie znaczy. Właściwie, to po niej przejąłem tyle wrażliwości, to ona nauczyła mnie kochać i co to znaczy być kochanym. Tak ciężko mi będzie bez czucia jej bliskości.

- Oj no weź mamo, bo się rozklejam. To nie jest pożegnanie, jeszcze się ze mną pomęczycie – uśmiechnąłem się, może taki lekki żart doda jej trochę otuchy. To będzie ciężkie dla nas obu.

Jeżeli chodzi o mojego tatę, to nie tak, że go nie kocham, po prostu to inny typ relacji. On nie okazuje miłości w ten sam sposób i wiem, że przeżywa mój wyjazd równie tak samo jak mama. Hmm on po prostu zostaje moją zagadką.

- Dobrze, Harry chodźmy już do auta, tata na nas już długo czeka.

- Skoro tak mówisz.

***

Co tu dużo mówić o podróży, miałem słuchawki w uszach, nikt za bardzo się nie odzywał, każdy był pogrążony własnymi myślami, może o moim wyjeździe albo, o tym co będzie się działo po tym jak wyjadę, powiem tyle, no nie wiem, czy chciałbym mieć rodzeństwo.

Pokój nr 392 - BOYS LOVE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz