Minęły dokładnie 2 tygodnie, odkąd wróciłem, razem z Li zostaliśmy powiadomieni, że remont jest na tyle poważny i skomplikowany, że wspólne mieszkanie będzie dłuższe. System i rury są na tyle delikatne, że żeby tego nie uszkodzić muszą to robić partiami i żeby nie komplikować nam życia i nauki, do końca roku szkolnego mieszkamy razem.
Od czasu powrotu nie zamieniłem z nim ani jednego słowa, kiedy się przebiera, robi to, kiedy śpię lub idzie do toalety, boi się mnie dotknąć jakbym parzył, boi się na mnie spojrzeć jakby od tego wzroku miał umrzeć.
Miałem tego dość, był teraz w pokoju, czas na rozmowę:
- Wiesz co, nie spodziewałem się po tobie takiej reakcji, kiedy powiedziałem ci, że jestem gejem. To, że podobają mi się osoby tej samej płci nie znaczy, że patrzę na ciebie jak pedofil na dziecko. Nic się nie zmieniło w postrzeganiu ciebie przeze mnie, zachowujesz się jakbym nie istniał, jakbyś się mną brzydził, jakbym był powodem twojego nieszczęścia i jakbym to ja był czymś okropnym. Jakoś, gdy całowałeś mnie na imprezie u Philipp' a nie przeszkadzało ci to...- ostatniego zdania nie planowałem powiedzieć.
Popatrzyłem na niego i w jego oczach nie widziałem nic, ani ja, ani on nie chciał wychodzić z pokoju. Temperatura była wysoka, jednak, każdy z nas był zimny.
Poszedłem spać, chociaż ciężko było mi zasnąć. Koło 3 Liam znowu wymknął się z pokoju, tym razem mnie obudził i chciał żebym z nim szedł.
Prowadził mnie po ciemku, doskonale znał drogę, którą kroczyliśmy. Drzwiami, przed którymi stanęliśmy, były drzwi prowadzące na strych – pokój numer 392.
Nie zdążyłem nic powiedzieć, on je otworzył. Poszedł pierwszy i zaprowadził mnie na materac leżący przed ogromnym okrągłym oknem, z którego pięknie było widać gwiazdy. Usiadł na materacu plecami do mnie i zaczął mówić: - W nocy często mam koszmary, dlatego przychodzę tutaj, kiedy nie chce o nich myśleć. To miejsce daje mi odpocząć i odetchnąć. Wiem, że jesteś na mnie zły o to, że niby cię unikam, ale tak nie jest, po proszę cię tylko o jedną rzecz, zamknij na chwilę oczy.
Jego słowa mnie rozproszyły i wybiły z tropu. Zrobiłem to, o co mnie po prosił. Zamknąłem oczy nie wiedząc co zrobić, czekałem.
Tym na co czekałem, było lekkie muśnięcie jego warg o moje, sprawiało wrażenie niczym dotknięcie przez motyla. Zrobił to tak szybko i delikatnie, że nie wiedziałem jak na to zareagować i usłyszałem od niego jedynie słowo „przepraszam". Nie tak to chciałem kończyć. Chwyciłem jego twarz, jakby była zrobiona z najdroższej i najdelikatniejszej porcelany, spojrzałem głęboko w jego oczy, jego piękne oczy.
Pocałowałem go. Tak bardzo tego chciałem, czułem, że on tego też. Nasze pocałunki pochłaniały nas bardziej niż my mogliśmy nad nimi zapanować, nie kontrolowaliśmy tego. To w jaki sposób nasze ciała na siebie działały było jak łączenie się jednej duszy rozdzielonej na dwie części. To była miłość, to było piękno, to było coś za czym tak bardzo goniłem i co tak bardzo szukałem w sobie, a nie potrafiłem znaleźć. Znalazłem JEGO, moją duszę, mój dom, moje wszystko. Nic poza nim nie miało już dla mnie znaczenia, liczył się tylko on.
CZYTASZ
Pokój nr 392 - BOYS LOVE
Teen FictionZawsze czułem jakbym stał z boku mojego życia, biegu wydarzeń, jakby to wszystko wirowało, mieszało wokół mnie, a ja nie miałem na to wpływu. Jednak to miało się wkrótce zmienić. - Przepraszam, że tak przychodzę bez zapowiedzi, pękła nam rura w moim...