W nocy znowu się przebudziłem, Li zawsze gdzieś wychodził o 2/3 w nocy, ignorowałem to. Nie moja sprawa, gdzie on idzie, jednak moja ciekawość rosła, z każdym jego wyjściem.
- Gdzie idziesz? – wymamrotałem przez pół sen.
- Do toalety.
Wiedziałem, że kłamał, jednak moja ciekawość przegrała ze snem, a rano, czyli za 3 godziny muszę wstać i pakować się do domu.
Budzik zadzwonił i razem z nim moja ekscytacja na powrót do domu. Jak wstałem to Li nie było w pokoju, nie wiem czy już pojechał, czy może dopiero jutro, nie obchodził mnie on, a może jednak obchodził? Co prawda ten pocałunek był cudowny, ale czy coś, poza tym? Wątpię i tak zostawiam, rozważania na ten temat i uznaje go za zamknięty.
Spakowałem swoje rzeczy i ruszyłem do wyjścia z akademika, minąłem Liama, ale on mnie chyba nie widział, jednak i tak powiedziałem mu marne „Wesołych Świąt" – nie odpowiedział.
Zauważyłem moich rodziców – podbiegłem do nich i ich przytuliłem:
- Brakowało mi was.
- Nam ciebie też – powiedział tata, powstrzymując łzy.
Mama zdążyła się już popłakać – Mam nadzieję, że to łzy szczęścia, mamo.
- No oczywiście, że szczęścia, co ty myślisz. Dobra wsiadajmy do auta, bo strasznie jest tu zimno.
Tym sposobem siedzieliśmy w aucie, słuchając świątecznych piosenek w przerwach, kiedy opowiadałem im o szkole, o tym czego się nauczyłem i z kim dzielę pokój.
Było jeszcze wcześnie, więc trochę spałem, raz obudziła mnie mama, wszyscy byliśmy głodni, więc zajechaliśmy do przydrożnej restauracji. Usiedliśmy i na deser piliśmy gorącą czekoladę:
- No to co, przystojny ten Liam?
- Tereska no wiesz co
- No co Williamie, chcę wiedzieć jak tam się powodzi naszemu rudzielcowi.
- Mamo, wiesz, że nie lubię jak tak do mnie mówisz.
- Cicho, opowiadaj o tym Liamie – uśmiechnęła się
- Podjarałaś się nim bardziej niż 13 latki.
- No mów, mów.
- No co ci mam powiedzieć no, jest przystojny, ale jego największym atutem są jego oczy.
- Oczy?
- Ma heterochromię.
- Czyli?
- Jego prawe oko jest niebieskie, a lewe brązowe.
- Ooo, no to faktycznie ciekawe.
Prawda jest taka, że to ja jarałem się nim bardziej niż 13 latki.
Rozmowa zeszła na inny tor, coś trochę o świętach, co rodzicie porabiali, w tym czasie, kiedy mnie nie było, a ja rozkoszowałem się tą chwilą i przepyszną czekoladą.
Po ok. godzinie, wróciliśmy do auta i resztę podróży przespałem.
CZYTASZ
Pokój nr 392 - BOYS LOVE
Teen FictionZawsze czułem jakbym stał z boku mojego życia, biegu wydarzeń, jakby to wszystko wirowało, mieszało wokół mnie, a ja nie miałem na to wpływu. Jednak to miało się wkrótce zmienić. - Przepraszam, że tak przychodzę bez zapowiedzi, pękła nam rura w moim...